Trwa ładowanie...

Prawie połowa Polaków nie chce, by ich dziecko zostało księdzem! - zobacz raport z sondażu

Kiedyś zostać duchownym to było coś. Dziś to niemal obciach. Przynajmniej dla ludzi młodych. Co jest powodem dewaluacji tego szanowanego niegdyś zawodu?

Prawie połowa Polaków nie chce, by ich dziecko zostało księdzem! - zobacz raport z sondażu
d1u2vjh
d1u2vjh

Kiedyś zostać duchownym to było coś. W dzisiejszych czasach księża nie są już takim autorytetem - tak twierdzi 26 proc. naszych ankietowanych. Kolejne 18 proc. uważa, że to obciach.

Mimo tak złej opinii o kapłanach 6 proc. głosujących twierdzi, że to zaszczyt mieć w rodzinie duchownego, zaś 7 proc. osób uważa, że księża dużo zarabiają, dlatego warto nim zostać.

Decyzja, czy zostać księdzem czy nie, powinna zależeć od powołania, dlatego 43 proc. respondentów nie będzie wtrącać się w wybory życiowe ich dzieci.

Sondaż został przeprowadzony przez serwis Praca.wp.pl.
Na pytanie "Czy chciałabyś/chciałbyś, by Twoje dziecko zostało księdzem?" odpowiedziało 41639 internautów.

d1u2vjh

Co jest powodem dewaluacji tego szanowanego niegdyś zawodu?

Cztery lata temu do seminariów diecezjalnych i zakonnych wstąpiło ponad 1500 osób. W ubiegłym roku kandydatów do zawodu było już tylko 953. Oznacza to poważny spadek, tym boleśniejszy dla Kościoła, że doszło do niego w stosunkowo krótkim czasie. Dane z tego roku poznamy dopiero za kilka miesięcy. Ale nawet z pobieżnych obserwacji wynika, że tzw. kryzys powołań trwa u nas w najlepsze (albo w najgorsze – zależnie od punktu widzenia).

Jakie są tego powody?

Socjolodzy wskazują trzy główne przyczyny. Po pierwsze – przed laty wiele osób decydowało się na karierę duchowną z powodów ekonomicznych. Kapłaństwo gwarantowało zatrudnienie i zarobki znacznie powyżej średniej krajowej, na czym korzystali również najbliżsi plebana. Wedle powiedzenia: kto ma księdza w rodzie, tego bieda nie ubodzie. Wzrost zamożności społeczeństwa spowodował, że motyw finansowy stracił znaczenie!

Po drugie – obserwuje się zmniejszenie urzędowego autorytetu kapłana. Przykłady. Kto dziś traktuje poważnie katechetę w szkole? Kto mężczyźnie w sutannie powie „szczęść Boże” na ulicy? Kto się przejmuje coroczną wizytą duszpasterską, zwaną potoczne kolędą?

Nawiasem mówiąc, lekceważenie i obojętność często przybierają postać antyklerykalizmu. Zwłaszcza jeśli panowie w czarnych sukienkach ulegają trzem wielkim pokusom swojego stanu – jest to, mówiąc branżowym językiem – korek, worek i rozporek. Czyli: słabość do alkoholu, pieniędzy i seksu.

d1u2vjh

Po trzecie (i chyba najważniejsze) – rozluźniają się związki ludzi z Kościołem, religią i wiarą. Naród staje się coraz bardziej świecki, nastawiony na konsumpcję i materializm. Przyczyniają się do tego zresztą sami księża – uprawiając hipokryzję. Bo nie można bezkarnie nadawać z ambony o grzechu, a jednocześnie z rozkoszą mu ulegać.

Parafianie aż nadto dobrze wiedzą, który proboszcz żyje z gosposią, który wikary rozbija się po pijaku nowym wozem i który biskup uwikłany był we współpracę z SB, a teraz nie ma cywilnej odwagi do tego się przyznać. No i media informują o wszystkich aferach obyczajowych z klerem w roli głównej, np. pedofilskich czy związanych z majątkami kościelnymi.

Na razie nie ma problemów kadrowych w polskim Kościele. Głównie z powodu „nadprodukcji” kapłanów w czasie pontyfikatu Jana Pawła II. Ale za jakieś 20 lat ta stara gwardia przejdzie na emeryturę. Czy znajdą się wtedy następcy? A może ksiądz dołączy do innych ginących zawodów – wprawdzie z piękną historią i tradycją, ale już całkowicie niepotrzebnych w nowoczesnym społeczeństwie?

Mirosław Sikorski

d1u2vjh
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1u2vjh