Wczorajsza sesja stanowiła kontynuację korekty wzrostowej zapoczątkowanej
w ubiegły poniedziałek. Seria kontraktów FW20Z08 zyskała na wartości 109 punktów.
Notowania rozpoczęły się od 15 punktowego wzrostu.
Poniedziałkowy, stosunkowo optymistyczny przebieg sesji za oceanem, w obliczu niepokojących danych makroekonomicznych, na pewno dał graczom europejskim wiele do myślenia, i w pewnym stopniu wpłynął na ich poranne nastroje.
Wtorkowa sesja przebiegła w bardzo dobrych nastrojach. Notowania kontraktów FW20Z08 otworzyły się na 1 830 pkt (+0,83 proc.). W ciągu pierwszej godziny sprzedający zdołali sprowadzić kursy w okolice 1 810 pkt. gdzie znajduje się połowa białego korpusu z ub. piątku, po czym strona kupująca przystąpiła do zdecydowanego działania.
Otwarcie kontraktów wypadło wczoraj poniżej ważnej strefy oporu Fibonacciego przebiegającej w zakresie: 1845 – 1860 pkt. Pierwsze takty tej sesji upłynęły pod znakiem ruch spadkowego. Nie była to jednak żadna zmasowana wyprzedaż, a jedynie efekt pogarszającej się sytuacji zewnętrznej.
Wymowa poprzedniego tygodnia miała bardzo pozytywny charakter. Po trzech tygodniach panicznej wyprzedaży na rynkach finansowych zapaliła się iskierka nadziei. Poniedziałek pokazał jednak, że strona podażowa, która przez ostatnie dni praktycznie nie istniała, może przejść do ofensywy na nadchodzących sesjach.
Pomimo spadkowej sesji w USA, nastroje inwestorów w Europie przed wtorkową sesją były zdecydowanie optymistyczne. Wyrazem tego było otwarcie FW20Z08 z 30 pkt luką hossy (1 620 pkt; +1,88%).
Wydawało się, że po czwartkowej, dość optymistycznie wyglądającej sesji w USA, w piątek nastąpi przynajmniej jednodniowe wytchnienie od spadków. "Poległy" niestety rynki azjatyckie i tamtejszy dramat przeniósł się na parkiety europejskie.
Otwarcie kontraktów wypadło wczoraj poniżej strefy wsparcia Fibonacciego: 1721 – 1732 pkt. Jak pamiętamy z środowych opracowań, była to stosunkowo istotna zapora popytowa, zatem jej przełamanie należało potraktować jako kolejny sygnał słabości rynku.
W związku z kontynuacją spadków w USA i Azji należało się spodziewać nerwowego początku czwartkowego handlu. Okazało się jednak, że pierwsza część sesji należała do strony popytowej.
Kiepskie nastroje, jakie zapanowały po wtorkowej przecenie w USA i wczorajszym tąpnięciu indeksów w Azji, nie zmieniły się w trakcie trwania sesji, a wręcz uległy znacznemu pogorszeniu.
Nowy tydzień przyniósł względne uspokojenie na światowe rynki finansowe. Grudniowe kontrakty rozpoczęły poniedziałkową sesję od poziomu 1 848 pkt (+2,7%).
Huśtawka nastrojów na światowych giełdach dla wielu inwestorów staje się coraz bardziej męcząca. Fatalne zakończenie handlu w USA i Azji zapowiadało kolejne spadki na warszawskim parkiecie. Grudniowe kontrakty rozpoczęły czwartkowe notowania od poziomu 1 930 pkt.
Otwarcie kontraktów wypadło wczoraj dokładnie w strefie oporu Fibonacciego przebiegającej w przedziale: 2163 – 2173 pkt. Pomimo widocznych starań, byki nie poradziły sobie tutaj z dzielnie walczącymi niedźwiedziami.
Niespotykane do tej pory wzrosty na giełdach w USA (DJIA +936 pkt, S&P500 +104 pkt, Nasdaq Co. +195 pkt) oraz w Japonii (Nikkei225 +14%) były główną przyczyną wczorajszej porannej luki hossy. Grudniowe kontrakty rozpoczęły wtorkowy handel od 2 165 pkt (+6%).