Wedel prowadził fabrykę niekonwencjonalnie. "Zamiast policji wezwał jasnowidza"
Rodzina Wedlów była jedną z najbogatszych na przełomie XIX i XX wieku, choć ich biznes to wyłącznie produkcja czekolady. - Wedlowie zabrali się za ten interes fenomenalnie, wyprzedzali rynek, świetnie inwestowali w reklamę i promocję, potrafili wozić samolotami czekoladki do Sopotu - opowiadał w programie "Money. To się liczy" Michał Wójcik, historyk, dziennikarz. Fabryką zarządzali niekonwencjonalnie. - Gdy sabotażysta dosypał gwoździ do kadzi z czekoladą, Wedel nie zawołał policji, ale wezwał do fabryki jasnowidza Ossowieckiego. Miał dobry kontakt ze swoimi pracownikami, więc nie wydał łobuza, ale wezwał czarodzieja i ten wskazał winowajcę, sprawa została wyjaśniona. Afery nie było - opowiadał. Wśród innych zamożnych biznesmenów historyk wymienił m.in. Mariana Dąbrowskiego, właściciela pierwszego tabloidu. - Fenomenalny, reporterzy byli szybsi od wypadków - żartował.
Mówił pan jeszcze w rodzinie wedló… Rozwiń
Transkrypcja: