100 mln zł rocznie na poszukiwania gazu łupkowego przez PKN Orlen
PKN Orlen chce przez najbliższe pięć lat przeznaczać po 100 mln zł rocznie na poszukiwania gazu łupkowego - poinformował w czwartek PAP wiceprezes PKN Orlen Sławomir Jędrzejczyk. Pierwszy odwiert spółka planuje pod koniec 2011 roku.
09.09.2010 | aktual.: 09.09.2010 14:58
Jędrzejczyk zapowiedział w czwartek podczas XX Forum Ekonomicznego w Krynicy, że Orlen chce zostać liderem w poszukiwaniach gazu łupkowego w Polsce.
- Na razie jesteśmy w fazie poszukiwawczo-rozpoznawczej. Planujemy roczne kwoty nakładów w granicach do 100 mln zł przez najbliższe pięć lat - powiedział Jędrzejczyk. - Będziemy systematycznie zwiększać odwierty i one będą nam dawały wiedzę, na ile jest to perspektywiczny obszar - wyjaśnił.
- Mamy łączną powierzchnię koncesji w granicach 5 tys. km kw., z czego sądzimy, że ponad 1000 km kwadratowych to będzie obszar, na którym możemy prowadzić poszukiwania i wydobycie - poinformował. Wyjaśnił, że obszar koncesji znajduje się w okolicach Lublina.
Pytany przez PAP o liczbę odwiertów, jakie Orlen planuje w najbliższym czasie, odpowiedział: - Początkowo będziemy chcieli wykonać dwa odwierty i na bazie analizy struktury geologicznej tych odwiertów będziemy decydowali co do kolejnych faz. Pierwszy odwiert Orlen chce wykonać pod koniec 2011 r.
Spółka szacuje koszt pierwszych odwiertów na poziomie 50-60 mln zł, podobnie jak PGNiG. Jędrzejczyk ocenił, że koszt ten mógłby spaść do 20-30 mln zł, gdyby odwierty w poszukiwaniu gazu z łupków były wykonywane na dużą skalę, np. 1500 odwiertów na 1000-kilometrowym obszarze. W jego ocenie, taka skala byłaby ewentualnie możliwa po 2015 roku.
Wiceprezes Orlenu podkreślał wcześniej podczas panelu, podobnie jak i inni uczestnicy, że na tym etapie trudno oceniać opłacalność wydobycia gazu łupkowego w Polsce. Prezes PGNiG Michał Szubski, który także brał udział w tej dyskusji, uważa, że dopiero na przełomie 2011 i 2012 roku będziemy w stanie odpowiedzieć na fundamentalne pytanie, czy gaz łupkowy w Polsce jest i "ile go mniej więcej jest". Szubski zwrócił też uwagę na "głębokie różnice" pomiędzy Polską a Stanami Zjednoczonymi, gdzie gaz łupkowy wydobywa się na dużą skalę. W tym kontekście wymienił różnice w regulacjach i geologii. Uczestnicy panelu zwracali też uwagę na różnice w kosztach wierceń.
Gretchen Watkins z amerykańskiej firmy Marathon, która poszukuje gazu łupkowego w Polsce, przyznała w rozmowie z PAP, że początkowo koszty poszukiwań tego gazu w Polsce mogą być wyższe niż w Stanach Zjednoczonych, choć z czasem powinny się zmniejszać.
- Sądzę, że początkowo koszt eksploatacji może być wyższy niż w USA, ponieważ wciąż nie mamy sprzętu, który jest potrzebny do wykonywania wymagających z technologicznego punktu widzenia odwiertów poziomych - powiedziała Watkins. - Ale moja opinia jest taka, że z czasem te koszty powinny być mniej więcej takie same jak w USA, w miarę zdobywania doświadczenia, sprzętu i specjalistycznej wiedzy w Polsce - dodała.
Pytana przez PAP o obecne koszty jednego odwiertu w USA odparła, że wynoszą one ok. 8 do 12 mln dol. Nie chciała jednak szacować tego kosztu w Polsce. - Nie było jeszcze poziomych odwiertów w Polsce - podkreśliła.
Jak podał podczas panelu wiceminister Skarbu Państwa Mikołaj Budzanowski, w Polsce wydano 70 koncesji na poszukiwania gazu niekonwencjonalnego, z czego 20 należy do polskich firm. Budzanowski podkreślił, że na obecnym etapie poszukiwań prawdopodobieństwo, że gaz łupkowy w Polsce jest oraz że go nie ma - jest podobne.
Gaz ze złóż niekonwencjonalnych, czyli ze złóż typu tight oraz łupkowych, w przeciwieństwie do gazu ze złóż konwencjonalnych jest trudniejszy w wydobyciu; jednak Amerykanie oceniają, że w Polsce jego zasoby mogą wynosić nawet od 1,5 do 3 bln m sześc. Państwowy Instytut Geologiczny szacuje, że w Polsce może występować ok. 150 mld m sześc. gazu niekonwencjonalnego.
Julita Żylińska