20 ton produktów z Ukrainy w rękach służb. Wykryto nieprawidłowości
Inspekcja Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) w Bydgoszczy zabroniła wprowadzania do Polski odtłuszczonego mleka w proszku z Ukrainy. Powodem był brak wielu informacji dotyczących m.in. warunków użycia.
Podobnie jak we wcześniejszych przypadkach "decyzji nadano rygor natychmiastowej wykonalności".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Otwarcie Shein w Polsce. Kolejki przed kontrowersyjnym sklepem
20 ton mleka w proszku nie wjedzie do Polski
Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych poinformował na oficjalnym profilu na Facebooku, że służby wykryły nieprawidłowości w kolejnej partii produktów zza naszej wschodniej granicy.
W komunikacie czytamy, że IJHARS w Bydgoszczy wydała decyzję o zakazie wprowadzenia do obrotu partii 20 ton odtłuszczonego mleka w proszku, importowanego z Ukrainy". Powodem jest nieprawidłowe oznakowanie produktu, m.in.: "brak danych importera i warunków użycia".
20 ton owoców z zakazem wjazdu do Polski. Wykryto larwy
Jednak nie tylko ukraińskie produkty przechodzą wnikliwe kontrole. O fatalnych wynikach jednej z nich informował niedawno IJHARS w Lublinie.
Jak się okazało, w partii mrożonej jeżyny o masie 20 458,58 kg importowanej z Serbii wykryto larwy owadów. W związku z tym inspektorzy wydali decyzję o zakazie wprowadzania owoców na polski rynek.
Nieprawidłowości na polskich giełdach
Od połowy maja IJHARS postanowił także mocniej kontrolować polskie giełdy rolno-spożywcze. We współpracy z inspekcją sanitarną i resortem rolnictwa odwiedza rynki, na których sprzedawane są owoce i warzywa.
Choć podczas kontroli wykryto m.in. spleśniałe pomidory, to najczęściej kontrolerzy ujawniają nieprawidłowości w znakowaniu produktów.
Ostatnio podczas kontroli na rynku hurtowym w Krakowie inspektorzy ujawnili, że niektórzy sprzedają nieodpowiednio oznakowane czereśnie. Sprzedawcy próbowali ukryć, że owoce pochodzą z Rumunii.
- Ludzie nie mogą się domyślać, jak odróżnić polski produkt na targu - przyznał w rozmowie z o2.pl wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak.