2000 (prawie) na liczniku

Poniedziałkowa sesja rozpoczęła się bardzo dobrze. Byki od samego początku miały przewagę i utrzymując optymizm z poprzedniego tygodnia kierowały WIG20 na lipcowe maksima.

2000 (prawie) na liczniku
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

20.07.2009 17:23

Popyt przeważał na wszystkich europejskich rynkach i wszędzie notowano zwyżki, dzięki czemu cały dzień na krajowym rynku upłyną pod znakiem wzrostów, a podaż nawet na moment nie doszła do głosu.

Poziom 2000 pkt. na WIG20 przyciągał coraz silniej wraz z rosnącą skalą wzrostów. W końcu bykom udało się go osiągnąć, ale na fiksingu podaż zyskała parę punktów co skutkowało zamknięciem poniżej tej okrąglej bariery. Największy pozytywnym wpływ na rynek miał sektor bankowy, a zwłaszcza PEKAO i BRE. Oba zyskały niemal 10 proc., a ten pierwszy jest już blisko tegorocznych maksimów.

Dzisiejsza skala wzrostów jest imponująca i jest jedną z najlepszych sesji tego roku, ale w związku z tym martwić może obrót. Co prawda 1,3 mld to nie mało, ale nie jest to również poziom przy którym można by mówić o jakimś wyjątkowo silnym popycie. Czerwcowa korekta gromadziła większe kapitały, więc i do kontynuacji wzrostów potrzebne będą większe pieniądze.

Jedynym rozczarowaniem dzisiejszego dnia jest zachowanie się mniejszych spółek. Mimo tak dynamicznej zwyżki wśród największych mWIG i sWIG, choć osiągnęły tegoroczne maksima to nie było na nich widać najmniejszej chęci do większych zmian. Ledwo 1,5 proc. wzrosty tych segmentów rynku sugerują, że albo mniejsi gracze nie wierzą w kontynuację wzrostów, albo więksi gracze nie są zainteresowani „maluchami” jeżeli największe przedsiębiorstwa zyskują 10 proc. dziennie. Szeroki rynek z pewnością będzie gonił większych jeżeli tylko pojawi się kolejny impuls, który będzie potwierdzał, że korekta po tygodniowym wzroście nie jest groźna.

Ostatecznie WIG20 zyskał najwięcej spośród wszystkich europejskich rynków i przy panującej dobrej atmosferze jutro powinniśmy obserwować kontynuację i próbę przebicia 2040 pkt. Ten najwyższy tegoroczny poziom zapewne nie będzie łatwym celem dla kupujących, ale przy sprzyjających warunkach zewnętrznych ma szansę zostać osiągnięty, a w konsekwencji podkreślić siłę byków.

Równie dobry poniedziałek miała krajowa waluta. Złoty podobnie jak giełda kontynuował zeszłotygodniowe umacnianie się i dolar kosztował już niewiele ponad 3,00 złote, a euro ponad 4,28. W obu przypadkach kurs napotkał na silne wielomiesięczne opory, na których trwałe przebicie trzeba będzie poczekać co najmniej kilka dni, ale jeżeli się to uda to (pobodnie jak na GPW)
sentyment do złotego zagości na dłużej.
Paweł Cymcyk
Analityk
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)