3,5 mld zł dla najbogatszych Polaków
Prezydent podpisał ustawę o MdM. Oznacza to, że od przyszłego roku kupujący mieszkania będą mogli liczyć na dotację z państwowej kasy. Tymczasem eksperci zwracają uwagę, że ustawa nie rozwiązuje problemu braku mieszkań, a na dodatek może być niekonstytucyjna.
05.11.2013 | aktual.: 08.11.2013 08:07
Ustawę o rządowym programie Mieszkania dla Młodych Bronisław Komorowski podpisał w ostatnim dniu października. Dzięki temu będzie ona mogła wejść w życie jeszcze przed końcem roku. Od początku stycznia młode rodziny oraz single do 35. roku życia będą mogli starać się o dopłatę do kredytu hipotecznego. W ten sposób zaoszczędzić będzie można nawet kilkadziesiąt tysięcy złotych. Wszystko zależeć będzie od tego, ile dzieci będzie w rodzinie.
- Proponowane instrumenty wsparcia łączą jednocześnie cel polityki mieszkaniowej z celami tak ważnej dla prezydenta polityki rodzinnej. Brak mieszkań jest uznawany za jedną z istotnych przyczyn niskiego poziomu dzietności polskich rodzin - podała strona internetowa prezydent.pl
Ustawa od początku budzi kontrowersje. Część ekspertów twierdzi, że pomoże ona najlepiej sytuowanym Polakom oraz deweloperom. W sejmie i senacie trwały długie dyskusje dopuszczające możliwość dopłat do mieszkań z rynku wtórnego, ostatecznie jednak parlamentarzyści zadecydowali, że pieniądze w ramach MdM będą wypłacane tylko przy zakupie nieruchomości z rynku pierwotnego.
Co ciekawe, podpis prezydenta pojawił się zaraz po tym, jak swoje pismo w sprawie skierowania ustawy do Trybunału Konstytucyjnego wystosował do kancelarii Bronisława Komorowskiego znany pośrednik na rynku nieruchomości Krzysztof Oppenheim. Na jego zlecenie dr Waldemar Gontarski przygotował opinię prawną. Wynika z niej, że ustawa jest niezgodna z ustawą zasadniczą.
- Jeśli pierwsze mieszkanie zostało nabyte w oparciu o kredyt hipoteczny w obcych walutach, a w związku z osłabieniem wartości waluty rodzimej, nabywca zbankrutował i utracił to mieszkanie, wsparcia nie otrzyma. Jest to nierówność ze względu na pogorszenie się sytuacji finansowej młodej osoby - pisze w opinii dr Waldemar Gontarski.
Zdaniem Krzysztofa Oppenheima, który walczy z zaproponowanym przez rząd systemem dopłat MdM, prezydent źle zrobił, że nie zapoznał się ze wszystkimi za i przeciw dotyczącymi ustawy.
- Zdecydowanie za szybko to wszystko się potoczyło. Szkoda, że prezydent nie wziął pod uwagę ważnego dokumentu świadczącego o możliwości braku zgodności z konstytucją ustawy o MdM. Nie potrafię zrozumieć, dlaczego nie skierowano tych przepisów do Trybunału Konstytucyjnego w trybie tak zwanej kontroli prewencyjnej - mówi WP.PL ekspert od nieruchomości. - Autor przedstawionej opinii prawnej, dr Waldemar Gontarski jest ekspertem, z którego usług dość często korzysta sejm i senat. Trudno więc zlekceważyć tę opinię, która przecież nie zostawiała żadnych wątpliwości co do niezgodności z konstytucją - dodaje.
Krytycznie na rządowy projekt patrzy też Związek Banków Polskich.
- Jak nie ma nic innego, to niech będzie chociaż to. Traktujemy MdM jako kolejne rozwiązanie tymczasowe. Nie jest to rozwiązanie systemowe - mówi Wirtualnej Polsce Jacek Furga przewodniczący Komitetu Finansowania Nieruchomości przy Związku Banków Polskich.
Dużo lepszym pomysłem byłoby zamiast dopłat do kredytów, wprowadzić nowy model systematycznego oszczędzania. Miałby to być system wzorowany na niemieckich kasach mieszkaniowych. Premiowanie oszczędzania na własne lokum sprawiłoby, że stać byłoby na nie także gorzej sytuowanych Polaków.
- MdM to projekt skierowany do osób, które i tak stać na kredyt. Dzięki dopłacie nieco zaoszczędzą, ewentualnie kupią mieszkanie o kilka metrów większe. System kas mieszkaniowych pozwoliłby natomiast w nabyciu nieruchomości osobom, które dziś nie mogą wziąć kredytu - mówi Jacek Furga.
Jego zdaniem wprowadzenie MdM w obecnej sytuacji na rynku nieruchomości, może dodatkowo doprowadzić w drugiej połowie 2014 roku do podwyżki cen. Jednocześnie rządowy program pochłonie wciągu kilku najbliższych lat aż 3,53 mld zł. W 2014 r. środki na MdM mają wynieść 600 mln zł, w 2015 - 715 mln zł, w 2016 - 730 mln zł, w 2017- 746 mln zł, a w 2018 - 762 mln zł.
Krzysztof Oppenheim zwraca więc uwagę na kontekst stanu finansów publicznych. Przyszłoroczny budżet zakłada gigantyczną dziurę sięgającą blisko 50 mld zł, a prezydent ustawę o MdM podpisał pomiędzy dwoma podróżami zagranicznymi i ok. 20 spotkaniami. To zdaniem eksperta może świadczyć, że Bronisław Komorowski nie do końca zdawał sobie sprawę z powagi dokumentu, który podpisuje.
- Parlament zdecydował się na rozdanie środków w kwocie 3,5 mld zł, mimo że tych środków nie posiada. Czyli najpierw trzeba je na rynku pożyczyć. A kiedy już coś minister finansów "uzbiera", na przykład przez sprzedaż obligacji, to zaraz rozda te środki bogatym Polakom, by ci zwiększyli zyski banków i deweloperów. A wszystko to z odsetkami będziemy spłacać my, podatnicy - uważa ekspert.
Według planów rządu ustawa o MdM ma działać do końca 2018 roku. Dzięki niej osoby do 35. roku życia będą mogły liczyć na dopłatę do 10 proc. ceny mieszkania. Jeśli mają dziecko, dopłata wyniesie 15 proc., a w przypadku urodzenia dziecka w pięć lat od zakupu mieszkania dostaną dodatkowe 5 proc. dofinansowania.
W ramach MdM kupić będzie można mieszkania o maksymalnej powierzchni 75 mkw. Dla domów limit ten wynosi 100 mkw. W przypadku rodzin z co najmniej trójką dzieci nieruchomości mogą być o 10 mkw. większe. Według planów rządu przez najbliższe pięć lat dopłatami objętych zostałoby ok. 115 tys. rodzin.