Agresja w szpitalach. Coraz częściej pacjenci napadają na lekarzy i pielęgniarki

A złośliwe odzywki i przytyki… te są praktycznie na porządku dziennym

Agresja w szpitalach. Coraz częściej pacjenci napadają na lekarzy i pielęgniarki
Źródło zdjęć: © Thinkstock

01.08.2013 | aktual.: 13.08.2013 09:19

Codzienność lekarska jest trochę taka jak w serialach szpitalnych: dużo pracy, szybkich decyzji, drobnych spięć i konfliktów, współczucia, pomocy. Ale coraz częściej dochodzą do tego poważne scysje z pacjentami. Nagłówki newsów jednoznacznie mówią co się stało: ojciec dziecka pobił lekarza, mąż zaatakował ginekologa żony, pacjent zwyzywał lekarza na murze szpitala. A złośliwe odzywki i przytyki… te są praktycznie na porządku dziennym.

Relacje mediów nakręcają spiralę wzajemnej nieufności lekarzy i pacjentów. Lekarze odwlekają podjęcie decyzji, zasłaniając się brakiem wystarczających danych. Pobyt w szpitalu przedłuża się, potęgując strach, gniew i irytację pacjentów i ich rodzin. A sami pacjenci, chcąc zabezpieczyć się przed nieuczciwością lub błędem, wchodzą na wizytę do pokoju lekarza i uruchamiają nagrywanie w ukrytym w kieszeni spodni telefonie komórkowym.

Tak jak w większości sytuacji związanych z nowoczesnymi technologiami, prawo – niestety – jest daleko w tyle i nie przedstawia jednoznacznej wykładni co jest dozwolone, a co nie. W internecie można znaleźć kilka ciekawych opinii prawnych związanych z tematem dóbr osobistych lekarzy.

Z jednej strony prawa pacjenta (zebrane np. na stronie Rzecznika Praw Pacjenta) stanowią, że pacjent ma m.in. prawo do informacji, poszanowania godności i zgłoszenia sprzeciwu wobec opinii lekarza. W tym świetle wykonanie nagrania audio lub wideo, przy użyciu na przykład telefonu komórkowego, jest wykonaniem tego prawa. Z drugiej strony, istnieją prawa, które zakazują takiego postępowania. Jest to m.in. prawo do prywatności innych pacjentów (jeśli materiał wideo obejmuje ich, bo jest nagrywany we wspólnej sali), prawo do wizerunku osobistego lekarza (który ma prawo odmówić zgody na nagrywanie, jeśli sytuacja zachodzi w nieotwartej części szpitala – czyli poza oddziałem przyjęć lub rejestracją, podczas osobistej konsultacji na oddziale, podczas wizyty w przychodni). Zresztą, nawet na sali przyjęć – jak w każdym innym miejscu publicznym – obowiązuje zasada, że bez zgody osoby nie można wykonywać jej indywidualnego nagrania. Co innego zdjęcie „tłumu”, bez wybrania pojedynczego człowieka. Przysięga Hipokratesa
nic nie mówi o tym, jak ma zachować się lekarz w przypadku agresji słownej, fizycznej, lub próby szantażu ze strony pacjenta. Tego typu zachowania zawsze będą się zdarzać – rzadziej lub częściej, ale będą. Sprawy zdrowotne są po prostu zbyt ważne dla każdego człowieka, żeby nie reagować na nie skrajnymi emocjami. Może więc zamiast przyjmować pozycje zastraszonych niewiniątek, środowiska lekarskie powinny zainwestować więcej uwagi i pieniędzy w rzetelną edukację pacjentów? Z pewnością można by uniknąć niejednego wybuchu gniewu, gdyby pacjent dokładnie wiedział w jakiej sytuacji i co konkretnie musi powiedzieć, żeby zostać przewiezionym do innego szpitala lub żeby uzyskać dodatkową konsultację.

Z drugiej strony, jako ludzie dorośli potrafimy kontrolować swoje zachowanie. Jako pacjenci mamy nie tylko prawa, ale i obowiązki – zapisane choćby w regulaminie szpitala lub przychodni. One są po to, żeby się do nich stosować. Trudno się dziwić irytacji lekarzy i pielęgniarek, jeśli wchodzą do toalety śmierdzącej papierosami (mimo zakazu palenia na terenie szpitala). Osiągnięcie równowagi opartej na szacunku w tak trudnej i drażliwej sprawie jak zdrowie wymaga wielkiego wysiłku z obu stron. Warto jednak ten wysiłek podjąć – każdy pacjent i każdy lekarz z osobna. Z czasem przestaną wtedy być konieczne opinie prawne o nagraniach i sprawy sądowe o pobicie.

ML,MA,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (32)