Trwa ładowanie...

Alkohol, przemoc, seks - tak żyją polscy emigranci?

Makabryczna zbrodnia, która wydarzyła się na wyspie Jersey, w Wielkiej Brytanii, zszokowała Polaków i Brytyjczyków. 30-letni Polak dźgając nożem, wymordował swoich bliskich. Oprócz trójki dzieci oraz dwóch kobiet, od ciosu nożem zginął też teść mordercy. Wszyscy zastanawiają się dlaczego doszło do tej tragedii. Agresja wśród Polaków pracujących za granicą, to coraz poważniejszy problem. Zagubieni, biedni, odcięci od bliskich, którzy zostali w kraju, coraz częściej stają się ofiarami emigracji.

Alkohol, przemoc, seks - tak żyją polscy emigranci?Źródło: thinkstock
dpmmuq7
dpmmuq7
Makabryczna zbrodnia, która wydarzyła się na wyspie Jersey, w Wielkiej Brytanii, zszokowała Polaków i Brytyjczyków. 30-letni Polak dźgając nożem, wymordował swoich bliskich. Oprócz trójki dzieci oraz dwóch kobiet, od ciosu nożem zginął też teść mordercy. Wszyscy zastanawiają się dlaczego doszło do tej tragedii. Agresja wśród Polaków pracujących za granicą to coraz poważniejszy problem. Zagubieni, biedni, odcięci od bliskich, którzy zostali w kraju, coraz częściej stają się ofiarami emigracji.

A przecież nie tak miało być

Klamka zapadła. Decyzja o wyjeździe jest już nieodwołalna. Do walizki wrzucamy marzenia o światowym życiu, wysokich zarobkach, nieograniczonej wolności. Niestety nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Zdarza się, że pobyt za granicą zamienia się w koszmar. Pojawiają się kłopoty ze znalezieniem pracy. A jak się już uda z zatrudnieniem, pieniądze z tego są marne. Żeby zaoszczędzić, mieszka się kątem u znajomych lub dzieli lokum z kilkoma osobami. A przecież nie tak miało być.

Okazuje się, że wyszlifowany w czasie kursów angielski nie zawsze pozwala na płynną komunikację. Jeśli ma się znajomych, którzy podpowiedzą jak załatwić formalności i pomogą w znalezieniu zatrudnienia - start będzie o wiele łatwiejszy. Jeśli nie - pobyt rozpoczyna się od stresów i nieporozumień.

Sama praca, która przeważnie nie jest zgodna z aspiracjami i wykształceniem, także staje się źródłem frustracji. Zarobki, przekraczające znacznie naszą średnią krajową, imponują tylko w przelicznikach. Kiedy trzeba za nie opłacić mieszkanie, wyżywienie, pokryć bieżące wydatki, a do tego jeszcze część przekazać rodzinie - czar pryska. Młody człowiek dowiaduje się, że czeka go długi czas wyrzeczeń i nowych rozczarowań. Na codzienne kłopoty nakładają się nieporozumienia z przełożonymi, kolegami z pracy, którzy nie zawsze akceptują "nowego", tęsknota za krajem i bliskimi, czasami choroba.

dpmmuq7

- Człowiek, który zaczyna odczuwać paniczny lęk, strach i ogromny stres, pragnie jak najszybciej pozbyć się nieprzyjemnych objawów. Zaaplikować sobie znieczulenie. Lekiem na stres staje się alkohol - wyjaśnia psycholog Piotr Kowalczyk. - Wśród ofiar emigracji, specjaliści wymieniają również młode kobiety pozostające w kraju, gdy ich mężowie i partnerzy wyjeżdżają w poszukiwaniu szybkiego zarobku. U tych kobiet występują myśli samobójcze, anoreksja - tłumaczy psycholog - Podobne, choć może nie tak drastyczne, problemy dotyczą tysięcy polskich małżeństw, które dla ratowania domowego budżetu, decydują się na rozłąkę. Samotni mężczyźni gaszą swoje tęsknoty w alkoholu, narkotykach, zakazanych rozrywkach, a ich partnerki wpadają we frustracje, depresje i psychozy. Cierpią dorośli, a jeszcze bardziej - dzieci. Dramaty rozgrywają się w czterech ścianach

Polacy, którzy do pracy za granicą wyjechali z rodzinami, bardzo często odreagowują stres na swoich bliskich. Dochodzi do przemocy w domu. Policja podejrzewa, że motywem zbrodni na Jersey były również kłopoty rodzinne. Nieoficjalnie poinformowała, że żona zabójcy była w ciąży z innym mężczyzną. A on sam cierpiał na depresję.

Większość spraw przemocy w rodzinie wychodzi na jaw przypadkowo. Dramaty rozgrywają się w czterech ścianach, bo brakuje polskich organizacji, które można prosić o pomoc. Bariera językowa nie pozwala na swobodne wypowiedzi, a nie wszyscy chcą korzystać z pomocy tłumaczy. Wielu uważa to za krępujące. Wstydzą się opowiadać o swoich problemach osobie trzeciej.

Osoby, które szukają pomocy w polonijnych instytucjach, na ogół jednak rezygnują ze złożenia doniesienia na policji lub wycofują je, kiedy sprawa jest w toku. Boją się, że oprawca nie zostanie skazany i będzie próbował się odegrać, albo że opieka społeczna odbierze dzieci.

dpmmuq7

- Jestem 12 lat po ślubie. Mam troje wspaniałych dzieci. Od kilku lat mieszkam wraz z rodziną za granicą. Po tym jak dzień przed sylwestrem mąż mnie pobił (a to nie był pierwszy raz) na oczach mojej 2 letniej córeczki i wygonił za drzwi, chciałam umrzeć. Zażądałam rozwodu. Mąż jednak stwierdził, że mnie kocha i nie chce się ze mną rozstać - skarży się Teresa - Jestem słaba i rozdarta. Moja teściowa powtarza, że powinnam myśleć o dzieciach, a nie o sobie i utrzymać rodzinę w komplecie....A ja ... no właśnie, co ja mogę? Języka nie znam zbyt dobrze, pracy pewnie też bym nie dostała. Poza tym muszę opiekować się dziećmi.

Emigracja to ciężki kawałek chleba

Niektórzy mają szczęście. Świadkami przemocy w ich domach stają się znajomi, którzy w porę o patologicznej sytuacji powiadamiają policję.

- Zupełnie przypadkiem byłam świadkiem sytuacji, gdy mąż tłukł żonę. Zupełnie nie wiedziałam jak mam się zachować. Bałam się nawet oddychać - opowiada Wanda Tarkowska, na Wyspach od 4 lat - Człowiek zupełnie głupieje w sytuacji, gdy facet ciągnie kobietę za włosy po dywanie i kopie gdzie popadnie. Nawet nie pamiętam jak udało mi się wywalić go z mieszkania i zadzwonić po policję. Dopiero potem dowiedziałam się, że nie był to pierwszy raz. Moja znajoma była bita regularnie, jednak nigdy nie poprosiła o pomoc.

dpmmuq7

Specjalny raport o problemach polskich rodzin jeszcze w zeszłym roku zamówiła rada miejska szkockiego Edynburga - donosi Rzeczpospolita - Jego autorzy proponują dla rodzin z problemami m.in. indywidualną terapię, powołanie grupy wsparcia, porady przez Internet czy stworzenie świetlicy środowiskowej. Takie raporty poświęcone problemom mniejszości to na Wyspach rzadkość.

- Emigracja to ciężki chleb. Jedni dają sobie z radę, a drudzy pakują się w niezłą kabałę. Ludzie zmieniają się nie do poznania. Kiedyś cisi, nieśmiali teraz bywają agresywni i aspołeczni. Trzeba być ze stali żeby to znieść - komentuje Anna Węgrzynowska, która niedawno wróciła do kraju - Miałam tego wszystkiego dosyć!

JK/JK

dpmmuq7
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dpmmuq7