Amerykańska gospodarka dała realny impuls
Po informacjach o gigantycznych kwotach dostarczanych amerykańskiej gospodarce
i bankom, wreszcie przyszły pierwsze nieśmiałe symptomy poprawy sytuacji w sferze
realnej.
25.03.2009 17:03
Wzrost liczby wniosków o kredyty hipoteczne, niespodziewana zwyżka zamówień na dobra trwałego użytku, większa sprzedaż nowych domów. To z pewnością jeszcze nie oznacza końca recesji, ale wystarczyło, by dać impuls do kontynuacji wzrostów na giełdach. I giełdy za tym impulsem ochoczo podążyły.
Polska GPW
Początek dnia na warszawskiej giełdzie przyniósł niewielki spadki głównych indeksów. Szybko jednak nastroje się poprawiły. Po niewielkich wahaniach, około południa zaczął się bardziej zdecydowany ruch w górę. Powodem były znacznie lepsze niż oczekiwano dane o dynamice zamówień na dobra trwałego użytku w Stanach Zjednoczonych. Wzrosły one o 3,4 proc., podczas gdy oczekiwano spadku o 2,4 proc. Zwiększyła się także o 4,2 proc. liczba wniosków o kredyt hipoteczny. Indeks największych spółek ruszył odważnie do testu poziomu oporu na wysokości 1 600 pkt.
Wszystko zdawało się dziś sprzyjać naszemu rynkowi - obniżka stóp procentowych i kolejne optymistyczne dane zza oceanu o wyższej niż się spodziewano sprzedaży nowych domów. WIG20 rósł o ponad 4 proc., a WIG o 3,3 proc. Działo się to przy wyraźnie rosnących obrotach. Liderami zwyżek były papiery naszych paliwowych koncernów. Akcje Lotosu i Orlenu zyskiwały po ponad 14 proc. po informacji, że obowiązek utrzymywania rezerw paliw przejęłaby specjalna agencja rządowa. Musiałaby odkupić paliwo od tych firm, co dałoby im spory zastrzyk gotówki. Mocno rosły walory banków. W efekcie warszawska giełda była jedną z najsilniejszych w Europie, ustępując jedynie szalejącym z zachwytu Węgrom, którzy cieszyli się z zapowiedzi dymisji swojego premiera.
Indeks największych spółek zakończył dzień wynikiem 1 633,3 pkt., czyli zwyżką o 5,2 proc. i wyraźną wygraną z poziomem oporu. WIG osiągnął 25 477,2 pkt. i wzrósł o 4,23 proc. Mocno w górę poszły też wskaźniki małych i średnich firm. Teraz głównym zadaniem pozostaje utrzymanie dzisiejszych zdobyczy. Warto zwrócić uwagę na obroty, które sięgnęły niemal 1,7 mld zł i w ciągu ostatnich kilku wzrostowych sesji wyraźnie się zwiększały. To znak siły obecnego trendu.
Giełdy zagraniczne
Wtorek stał w Stanach Zjednoczonych pod znakiem korygowania poniedziałkowej euforii. S&P zdołał się jednak utrzymać nad poziomem 800 punktów, a Dow Jones nie zszedł poniżej 7 600 pkt. Spadki sięgające 1,5-2 proc., a w przypadku Nasdaq 2,5 proc. nie mogły jednak tworzyć korzystnej atmosfery dla pozostałych rynków światowych. Indeks giełdy w Hong Kongu stracił nieco ponad 2 proc., a chiński Shanghai B-Share prawie 1,5 proc. Najspokojniej zareagowała giełda w Japonii, gdzie Nikkei zniżkował o zaledwie 0,1 proc.
Główne indeksy europejskie zaczęły od niewielkich spadków. Do południa nastroje inwestorów pogarszały się. W drugiej połowie dnia wskaźniki zaczęły odrabiać straty, ale wielkich postępów w tym procesie nie poczyniły. Kończyły sesję nieco ponad 1 proc. wyżej, niż we wtorek. Londyński FTSE cały czas trzymał się w o okolicach jednoprocentowej zniżki i zdołał zbliżyć się do zera. Giełdy naszego regionu radziły sobie natomiast bardzo dobrze. Węgierski BUX zyskiwał prawie 6 proc., w Pradze indeks rósł o niemal 4 proc. To ciekawa reakcja na zapowiedź dymisji premiera Węgier i upadek czeskiego rządu. Widać tamtejsi inwestorzy odetchnęli z ulgą i stwierdzili, że gorzej być nie może. Mówiąc serio, konsekwencje mogą być dość poważne, a niewykluczone, że rykoszetem dotkną i nas.
Zaskakująco dobre dane płynące z amerykańskiej gospodarki skłoniły europejskich inwestorów do odważniejszych zakupów i indeksy znacząco wzrosły. Wspierało ich dobre otwarcie giełd w USA, gdzie około 15.30 indeksy zyskiwały po ponad 2 proc.
Waluty
Dziś amerykańska waluta skutecznie walczyła o odzyskanie sił i za euro trzeba było przed południem płacić tylko 1,34 dolara. W ciągu dnia mieliśmy do czynienia z niewielkimi wahaniami między 1,34 a 1,35 dolara. Wreszcie przed 16.00 doszło do większych zmian, w czasie których euro drożało do ponad 1,36 dolara.
Złoty zaczął dzień od przeceny i dolara wyceniano nawet na 3,4 zł. Potem nasza waluta odrabiała straty. W stosunku do euro złoty pozostawał stabilny, zmiany sięgały zaledwie 3 groszy w porównaniu do wtorkowego zamknięcia. O 2-3 grosze drożał frank, za którego rano trzeba było płacić 3,01 zł. Decyzja Rady Polityki Pieniężnej o obniżeniu stopy procentowej o 0,25 punktu nie wpłynęła w istotny sposób na sytuację na naszym rynku walutowym. Złoty nieznacznie się umacniał w stosunku do dzisiejszego otwarcia i nieco tracił w porównaniu do poziomu z wtorku. Wyjątkiem był funt brytyjski, który osłabiał się i trzeba było za niego około 16.00 płacić 4,9 zł, o 3 grosze mniej, niż we wtorek. Pod koniec dnia funt skapitulował przed atakiem na poziom 3 zł i można go było kupić już po 2,97 zł.
Podsumowanie
Poprawa nastrojów na warszawskiej giełdzie nabiera rumieńców. Tendencja wzrostowa zapoczątkowana w drugiej dekadzie lutego ma coraz większe szanse na kontynuację. Dziś dostała dodatkową pożywkę w postaci dobrych danych płynących z amerykańskiej gospodarki . Jeśli tamtejsze indeksy wykorzystają te informacje, rosnąc przynajmniej w połowie tak dynamicznie, jak działo się to po wieściach o bilionach dodrukowywanych dolarów, i nasz rynek na tym skorzysta. Być może za wcześnie na zbytni optymizm i ryzyko prognozowania w obecnych warunkach jest zbyt duże, ale postawiłbym tezę, że zwyżka potrwa przynajmniej do czerwca. Choć jej skala i przebieg to oczywiście spora niewiadoma.
Roman Przasnyski
Główny Analityk Gold Finance