Amerykańskie bezrobocie wciąż straszy giełdy

Nastroje inwestorów już od rana nie były najlepsze. Niepokój okazał się uzasadniony. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych znów okazała się znacznie wyższa, niż się spodziewano.

Amerykańskie bezrobocie wciąż straszy giełdy
Źródło zdjęć: © Gold Finance

18.02.2010 17:30

Nastroje inwestorów już od rana nie były najlepsze. Niepokój okazał się uzasadniony. Liczba wniosków o zasiłek dla bezrobotnych w Stanach Zjednoczonych znów okazała się znacznie wyższa, niż się spodziewano.

Negatywnie zaskoczyła też dynamika cen producentów. To przesądziło o losach dzisiejszej sesji i podkopało wiarę w kontynuację trwającej od kilku dni zwyżki. Pod koniec dnia byki w Warszawie podjęły próbę obrony swoich pozycji i zdołały zmniejszyć skalę przeceny z momentu po publikacji danych, a główne indeksy europejskie zdołały utrzymać się nad kreską. W połączeniu z pozytywnym rozstrzygnięciem dzisiejszej sesji na Wall Street, może to dać szansę na przedłużenie wzrostowej korekty.

Polska GPW

Dziś znów, podobnie jak we wtorek, marsz naszych indeksów w górę został powstrzymany. WIG20 zaczął dzień od spadku o 0,46 proc., a wskaźnik szerokiego rynku tracił na otwarciu 0,2 proc. Wartość indeksów małych i średnich spółek niewiele różniła się od poziomu, na jakim zakończyły środową sesję. W ciągu pierwszej godziny handlu wśród stawki największych firm trudno było wskazać wyraźnego lidera spadków. Wkrótce jednak na pełnienie tej roli „zdecydowały się” banki. W południe papiery BRE, BZ WBK i Pekao traciły po około 1,5 proc., zaś akcje PKO zniżkowały o 1,8 proc. Stosunkowo nieźle sprawowały się walory spółek surowcowych, zniżkując po zaledwie 0,2-0,4 proc. Gwiazdami zwyżek były papiery firm medialnych. Akcje Agory zyskiwały ponad 4,5 proc., TVN rosły o ponad 3 proc., a Cyfrowego Polsatu szły w górę o ponad 2 proc. To efekt znacznie lepszego, niż się spodziewano wyniku TVN. Spółka osiągnęła 302 mln zł zysku, podczas gdy oczekiwano, że wyniesie on 146 mln zł.

Po publikacji danych zza oceanu skala spadków wyraźnie się zwiększyła. Indeks największych spółek tracił 1,6 proc. Walory PKO i BZ WBK zniżkowały o ponad 3 proc., a Pekao o ponad 2 proc. Po końcowym fixingu indeks największych spółek tracił 1,37 proc., WIG zniżkował o 0,78 proc., a mWIG40 spadł o 0,3 proc. Wskaźnik najmniejszych firm zdołał utrzymać się na poziomie identycznym, jak na środowym zamknięciu. Obroty wyniosły 1,3 mld zł.

Giełdy zagraniczne

Środową sesję amerykańskie byki mogą zapisać na swoje konto. Jednak szaleństwa podobnego do tego, które widzieliśmy dzień wcześniej, nie było ani śladu. S&P500 znów „skoczył” o 4 punkty, a i to nie bez „walki”. Niemniej jednak 1100 punktów zostało niemal dotknięte i jeśli okoliczności makroekonomiczne będą sprzyjające, bardzo prawdopodobne jest mocniejsze wyjście w górę. Pytanie tylko, jak wysoko mogłoby doprowadzić indeks. Podejście pod poprzedni szczyt na poziomie 1150 punktów wydaje się mało prawdopodobne. Ale scenariusza ze szczytem w okolicach 8 marca, czyli w rocznicę „powstania” całej obecnej fali wzrostowej, wykluczyć się nie da. Krótkoterminowo można by spodziewać się małej przerwy w zwyżce, bowiem trwa ona już osiem sesji i zwykle po takiej serii następowało przynajmniej jednodniowe cofnięcie.

Po kilku dniach wzrostów, dziś na azjatyckich parkietach znów zagościły nieco gorsze nastroje. Przeważały spadki, ale ich skala była bardzo umiarkowana. W Szanghaju ciągle świętują. Indeks w Hong Kongu zanotował jedynie symboliczny spadek o 0,08 proc. Liderami zniżek były wskaźniki na Filipinach i w Singapurze, tracące po 0,6 proc. Po wczorajszym wyskoku, dziś Nikkei zwiększył swoją wartość o zaledwie 0,28 proc. Główne europejskie parkiety zaczęły dzień od niewielkich, sięgających 0,2 proc. spadków. Po godzinie handlu sytuacja zaczęła się poprawiać i około południa indeksy w Paryżu, Frankfurcie i Londynie zyskiwały po około 0,5 proc. Na parkietach naszego regionu nastroje były dość mocno zróżnicowane. W Sofii i Bukareszcie indeksy do południa rosły po 0,2-0,4 proc. W Budapeszcie, Pradze i Warszawie zniżki sięgały po około 0,7 proc. Moskiewski RTS tracił 1,3 proc.

Wczesnym popołudniem nastroje wyraźnie pogorszyły się po kiepskich danych zza oceanu i zejściu kontraktów na tamtejsze indeksy głębiej pod kreskę. Ucierpiały na tym przede wszystkim giełdy naszego regionu, gdzie spadki znacznie zwiększyły skalę. Indeks giełdy tureckiej tracił prawie 2 proc., podobną drogą poszedł RTS. Paryż i Frankfurt zeszły na moment pod kreskę, tuż po godzinie 16.00 zyskiwały jednak po około o 0,5 proc.

Waluty

Na światowym rynku walutowym w środę emocji brakowało tylko do południa. W drugiej części dnia dolar znokautował wspólną walutę, odbierając jej cały „dorobek”, jaki zdołała uzbierać od ubiegłego piątku. Dynamiczne wtorkowe umocnienie się euro okazało się jedynie krótkotrwałym epizodem. Na koniec dnia kurs euro spadł do nieco poniżej 1,36 dolara. Dziś rano ta tendencja była kontynuowana, a względną równowagę znaleziono w okolicach 1,35 dolara za euro.

Sytuacja na świecie nie pozostała oczywiście bez wpływu na nasz rynek. Dolar znów zdecydowanie zdrożał. W środę rano można go było kupić po 2,88 zł, wieczorem kosztował już 2,93 zł. Dziś rano jego kurs wahał się między 2,92 a 2,94 zł. Słabość euro wobec dolara wykorzystuje złoty. Za wspólną walutę płacimy nieco poniżej 4 zł i stan ten utrzymuje się już czwarty dzień. Dziś rano trzeba był na nią wydać 3,97-3,98 zł. Także frank już wczoraj mocno staniał z 2,75 do 2,7 zł i dziś przed południem trzymał się w okolicach tego poziomu. Pod koniec dnia złoty nieco stracił na wartości. Dolara wyceniano na 2,95 zł, euro wróciło nad poziom 4 zł. Za franka trzeba było płacić 2,73 zł.

Podsumowanie

Wiara w kontynuację zwyżkowej korekty, trwającej od ubiegłego piątku, dziś została osłabiona. Znów „winni” byli amerykańscy bezrobotni. Ale atmosfera na rynku już wcześniej nie była najlepsza. Tyle, że skala zniżki nie była na tyle duża, by budzić niepokój. Nastroje są wciąż bardzo zmienne i trudno przewidzieć kierunek, w jakim podążą indeksy. Najbliższe dni nie przyniosą istotnych danych makroekonomicznych, więc rynki będą musiały radzić sobie ze swoimi rozterkami same.

Roman Przasnyski,
Główny Analityk Gold Finance

| Powyższy tekst jest wyrazem osobistych opinii i poglądów autora i nie powinien być traktowany jako rekomendacja do podejmowania jakichkolwiek decyzji związanych z opisywaną tematyką. Jakiekolwiek decyzje podjęte na podstawie powyższego tekstu podejmowane są na własną odpowiedzialność. |
| --- |

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)