Bank Millennium stosuje karygodne sztuczki

Na pracowników banku narzucane były wyśrubowane limity, często niemożliwe do zrealizowania. Pracownicy, by sprostać wymaganiom, stosowali karygodne sztuczki i naciągali łatwowiernych klientów

Bank Millennium stosuje karygodne sztuczki

31.03.2009 | aktual.: 31.03.2009 12:18

Jak donosi "Gazeta wyborcza" na pracowników banku narzucane były wyśrubowane limity, często niemożliwe do zrealizowania. Pracownicy, by sprostać wymaganiom, stosowali karygodne sztuczki i naciągali łatwowiernych klientów.

Jedną z ofiar była 60-letnia rencistka, której "doradca" w perfidny sposób zaproponował, by pieniądze ze sprzedaży mieszkania i kilkaset tysięcy zł, które trzymała na budowę domu, zainwestowała w fundusze akcyjne. Poradził również, by wzięła dodatkowy kredyt, a uzyskane pieniądze także zainwestowała w fundusze akcyjne. Tym oto sposobem kobieta została bez środków do życia. Większość kapitału pochłonęła bessa, reszta nie starczy nawet na pokrycie zaciągniętych kredytów. - powiedział dla "Gazety Wyborczej" były pracownik banku millennium.

Pracownicy banku nie otrzymali należnych im premii

Jak twierdzą byli pracownicy, wyrobienie narzucanych limitów to ciężka harówa. Z powodu słabych wyników finansowych bank postanowił oszczędzić na bonusach i skrupulatnie wszystkich sprawdzono.

- Powinnam dostać 10 tys. zł premii, ale jej nie dostanę, bo - jak mnie poinformowano - działałam na szkodę banku - opowiada dla "Gazety Wyborczej" jedna z pracownic.
Bank postawił jej ultimatum - albo sama odejdzie, albo zwolnią ją dyscyplinarnie.

Jak odnosi się do tych oskarżeń bank?

- Nie ma mowy o wstrzymaniu wypłat premii za ubiegły rok. Wszystkie zostały lub zostaną wypłacone pracownikom, którzy mają do nich prawo. Nie potrafię, niestety, skomentować indywidualnych wypadków, kiedy ktoś nie wykonał planu sprzedaży albo odszedł z pracy w trakcie okresu premiowego. - mówi dla "Gazety Wyborczej" Wojciech Kaczorowski, rzecznik banku.

Jak się okazało, dyrektorzy oddziałów doskonale wiedzieli o "podkręcaniu" wyników, mimo to naciskali na pracowników, by zwiększyć sprzedaż. Cel był prosty - od wyników placówek zależały premie dyrektorów regionalnych - informuje "Gazeta Wyborcza".

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (3)