Bez inwestycji nie ma rozwoju

W Polsce są bardzo skomplikowane przepisy dla przedsiębiorców - mówi szef Comarchu.

Bez inwestycji nie ma rozwoju
Źródło zdjęć: © rp.pl | rp.pl

12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:18

Rz: Comarch od lat wygrywa rankingi w kategorii firm, które wydają najwięcej na badania i rozwój. Kiedy zacznie zbierać profity z tych inwestycji?

Janusz Filipiak: Chcąc być globalnym graczem w branży IT musimy stale inwestować. Taką strategię przyjęliśmy tworząc spółkę i takiej strategii się trzymamy. Oczywiście, moglibyśmy przykręcić kurek na R&D i przez trzy lata pokazywać imponujące zyski, ale byłoby to działanie na krótką metę. Chcąc rosnąć w dotychczasowym tempie (średniorocznie 8 proc. - red.) musimy cały czas tworzyć nowe produkty i rozwiązania.

Kierowana przez Pana firma co roku wydaje na R&D ok. 100-110 mln zł. Planujecie zwiększyć ten budżet?

Kwota, o której rozmawiamy, to jedynie część naszych wydatków na badania i rozwój. Proszę nie zapominać, że w branży IT każdy z projektów dotyczący budowy i wdrożenia jakiegoś systemu, zawiera w sobie elementy napisania nowego oprogramowania, stworzenia nowego modułu. W dużej mierze są to unikalne rozwiązania, które pozwalają klientom zyskać przewagę nad konkurentami. Tego typu działania również można klasyfikować jako R&D, ale w tym przypadku nakłady z tym związane pokrywają klienci. Jeśli dodamy te kwoty do naszych wydatków na R&D to okaże się, że przeznaczamy na innowacje daleko więcej niż 100-110 mln zł

W jakie technologie Comarch chce inwestować w najbliższych latach?

Cały czas chce mocno wspierać obszar e-zdrowia. To będzie w przyszłości jeden z filarów Comarchu choć na razie generuje straty. Do tej pory, w ciągu pięciu lat, wydaliśmy na tym polu ok. 100 mln zł co pozwoliło nam stworzyć portfolio rozwiązań i produktów z obszaru telemedycyny. Przewiduję, że jeszcze przez jakiś czas będziemy wydawać rocznie na inwestycje w e-zdrowie ok. 20 mln zł rocznie.

Drugim obszarem naszych zainteresowań jest elektronika użytkowa. Comarch już od kilkunastu lat, jako podwykonawca, wykonuje różnego rodzaju urządzenia elektroniczne dla zachodnich partnerów, wiodących koncernów światowych. Nie chwaliliśmy się tym rynkowi, ale zbieraliśmy referencje i zdobywaliśmy kompetencje. Teraz zdecydowaliśmy, że zbudujemy własne laboratorium (Comarch Technologies - red.), gdzie będziemy mogli produkować krótkie serie różnego rodzaju urządzeń elektronicznych, w tym dla telemedycyny. Powstawać też tam będą produkty Comarch beacon (urządzenia wykorzystującego nowy standard łączności bezprzewodowej beacon, uznawany za następcę technologii NFC - red). Myślimy też o rozwiązaniach do bezprzewodowego zasilania różnego rodzaju urządzeń elektronicznych, np. telefonów. Pracuje nad nimi szereg światowych korporacji. Chcemy włączyć się w ten wyścig.

Interesują nas też szeroko rozumiane rynki cyfrowe, np. technologie smart city czy cyfrowe lotniska, czyli elektroniczne galerie handlowe pozwalające na dokonywanie zakupów w przerwach w podróży samolotem.

Z jakich źródeł finansujecie wydatki na R&D?

To są głównie nasze własne pieniądze. Oczywiście, zabiegamy też o różnego rodzaju dotacje, w tym unijne, ale stanowią one tylko niewielką część naszych budżetów na badania i rozwój. W tym roku z dotacji unijnych otrzymamy ok. 3 mln zł. Środku unijne są niosą za sobą wiele ideologicznych obwarowań. Ich pozyskanie wymaga wiele zachodu, w tym działań lobbingowych. Uważam, że strategia Unii Europejskiej, jeśli chodzi o wspieranie innowacji, idzie w chorym kierunku.

A jak odbiera Pan otoczenie prawno-polityczne w Polsce? Czy sprzyja przedsiębiorczości?

Nie jest z tym dobrze. Pierwszym z brzegu przykładem mogą być regulacje dotyczące VAT, które są zabójcze dla małych i średnich przedsiębiorstw. Comarch to duża firma. Może sobie pozwolić poczekać trochę na zwrot pieniędzy. Dla małych podmiotów oznacza to jednak być albo nie być. Do tego trzeba dorzucić falandyzację prawa. Nie może być tak, że każdy urząd skarbowy na własny sposób interpretuje przepisy prawne i nie ma wspólnej wykładni. Działamy w kilkudziesięciu państwach na wielu kontynentach i jeśli chodzi o komplikację przepisów dla przedsiębiorstw mogę stwierdzić, że Polska jest, razem z Belgią, na szarym końcu.

Czy dlatego Comarch tak agresywnie zabiega o kontrakty poza Polską?

Żeby utrzymać dotychczasowego tempo rozwoju grupy musimy być obecni poza Polską. Na naszym rynku też zwiększamy sprzedaż, ale powoli. Comarch to nowoczesny software house. Jesteśmy już widoczni i rozpoznawalni w Europie Zachodniej choć wciąż musimy walczyć z mentalnymi barierami części klientów. To powoli się zmienia, m.in. za sprawą objęcia przez Polaka, stanowiska przewodniczącego Rady Europejskiej, ale mieliśmy kilka przypadków, że kontrahent zrezygnował z naszych produktów czy usług, gdy dowiedział się, że jesteśmy z Polski. Szybkiej ekspansji w Europie Zachodniej nie sprzyja też słaba koniunktura gospodarcza, w tym w Niemczech. Podobnie nie ma co liczyć na rynki b. ZSRR gdzie co prawda działamy od lat, ale nasze ekspozycja jest niewielka. Obecna sytuacja nie ma przełożenia na nasze wyniki.

Dlatego mierzymy się z rynkami globalnymi, gdzie powoli budujemy przyczółki. Szczególnie obiecująco wyglądają rynki południowoamerykański, gdzie otwieramy kolejne oddziały, rekrutujemy pracowników i pozyskujemy klientów, wiodące koncerny z tamtego regionu. Do końca roku powinniśmy pochwalić się dwiema umowami o wartości 7-8 mln eur. Podobnie ciekawie wygląda Azja Południowo-Wschodnia. Nie chcemy podbijać Chin, ale z uwagą przyglądamy się prężnie rosnącym rynkom poniżej, czyli m.in. Wietnamowi, Malezji czy Filipinom. Mamy szereg zapytań z tego regionu. Nasze produkty cieszą się też dużym wzięciem na Bliskim i Środkowym Wschodzie. Również w tym przypadku wkrótce powinniśmy się pochwalić ciekawymi projektami.

Jakie produkty Comarchu cieszą się największym wzięciem poza Polską? Które z nich są gotowe, żeby sprzedawać je globalnie?

Wszystkie rozwiązania, które tworzymy, powstają z myślą o sprzedaży międzynarodowej. Największe sukcesy odnoszą systemy lojalnościowe. Można powiedzieć, że Comarch wyrósł na światowego lidera tego typu produktów. Mamy silną pozycję jeśli chodzi o rozwiązania dla telekomunikacji. Pozyskujemy też zamówienia na produkty dla sektora finansowego.

Comarch bardzo pozytywnie zaskoczył rynek wynikami za III kwartał, przede wszystkim skokowo rosnącymi zyskami. To trwały trend?

Niższe wskaźnik rentowności w poprzednich latach nie wynikały z błędów w zarządzaniu, ale były m.in. pochodną rozbudowy zasobów, w tym kadrowych. Tylko w 2013 r. Comarch zatrudnił aż 600 nowych pracowników. W bieżącym roku, w I półroczu , musieliśmy sporo wyłożyć na ich szkolenie, żeby zwiększyć ich produktywność. Agresywna strategia rozwoju, krytykowana przez część inwestorów finansowych, w tym w obszarze kapitału ludzkiego musi kosztować. Ale bez tego nie można myśleć o długoterminowym rozwoju firmy w dotychczasowym, 10-proc. tempie, co jest naszym celem na najbliższe lata.

Budujecie kolejny, szósty już obiekt biurowy w Krakowie. To koniec inwestycji w tym obszarze?

Biurowiec, który pomieści m.in. nowe data center, zostanie oddany do użytku w II kwartale 2015 r. Przygotowujemy się już jednak powoli do budowy kolejnego obiektu. Gromadzimy dokumenty. Znacznie bardziej zaawansowane są prace przygotowawcze do rozpoczęcia inwestycji biurowo-produkcyjnej w Łodzi. Rozważamy poważnie odmrożenie inwestycji w data center we francuskim Lille. Niektórzy klienci z Zachodu wolą, żeby ich strategiczne dane przechowywane były na miejscu, a nie np. w Polsce. Myślę, że obiekt mógłby zostać oddany do użytku w 2016 r.

Czy, skoro tegoroczne wyniki Comarchu będą zapewne sporo lepsze od zeszłorocznych, akcjonariusze mogą liczyć na dywidendę?

Nie zastanawialiśmy się jeszcze nad tym tematem z żoną (Janusz Filipiak, wspólnie z Elżbietą Filipiak kontrolują akcje dające ponad 69 proc. głosów na walnym zgromadzeniu - red.). Priorytetem jest jednak rozwój firmy co niesie za sobą określone potrzeby kapitałowe.

W tegorocznej „Liście 2000" Comarch został uznany za najbardziej innowacyjną firmę usługowo-handlową

Janusz Filipiak, prezes i główny akcjonariusz Comarchu, jest profesorem doktorem habilitowanym w dziedzinie nauk technicznych. W latach 90. wykładał na krakowskiej AGH. Równocześnie rozwijał własny biznes. Comarch to obecnie jedna z największych spółek IT w Polsce o rocznych przychodach rzędu 1 mld zł.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)