Bez obaw - Wielki Brat nadal czuwa!
Piątkowa sesja była w znacznej części powtórką wczorajszego handlu. Różnicą był tylko fiksing. Do jedynej dziś publikacji danych ze Stanów Zjednoczonych zmiany na rynku były takie niewielkie, że bez porządnej lupy nie dało się ich zaobserwować. W reakcji na dane rynek wystrzelił, ale przy braku kapitału wydawało się nieuniknione powtórzenie czwartkowego scenariusza i negacja całego ruchu w końcówce.
27.08.2010 17:22
Na szczęście dla byków w ostatnich minutach dostały one jeszcze wsparcie w postaci optymistycznego Bena Bernanke, dzięki czemu dzień zakończyliśmy wyraźnym wzrostem.
Dzisiejsze informacje ze Stanów o dziwo były lepsze niż oczekiwania i wzrost gospodarczy w USA w drugim kwartale po rewizji sięgnął 1,6 proc., podczas gdy oczekiwania były na poziomie 1,4 proc. Patrząc na poprzednie przybliżenie (2,4 proc.) widać, że spadek jest znaczny, ale ponieważ rynkowe plotki przygotowywały graczy na znacznie gorsze informacje to o pozytywne zaskoczenie było łatwo. Drugim gwoździem dzisiejszego programu było jeszcze przemówienie Bena Bernanke, a ponieważ miało ono miejsce w tym samym czasie co publikacja indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan to całkowicie ją przesłoniło. Indeks był słabszy niż prognoza, ale inwestorzy w tym czasie słuchali już tylko szefa FED.
Jego przemówienie już w pierwszych słowach potwierdziło, że nie zamierza on skrzywdzić rynków i chociaż nie obiecał wagonu nowej gotówki już teraz to dał jasno do zrozumienia, że gdyby sytuacja miała się pogorszyć to drukarka z nowymi banknotami będzie pracować bez wytchnienia. Takie przesłanie wprowadziło graczy w konsternację. Z jednej strony powszechne było przekonanie, że źle jest już teraz i niezbędny jest kolejny stymulus, a skoro go nie będzie to trzeba sprzedawać. Z drugiej skoro w razie potrzeby FED pomoże to trzeba kupować, bo przecież kiedyś sytuacja się albo poprawi, a żeby na tym zarobić akcje trzeba mieć wcześniej. Ten dualizm doprowadził zachodnie parkiety do poziomu neutralnego i nadal nie wyłonił się żaden konkretny kierunek.
Na naszym parkiecie WIG20 kończąc wzrostem o 1,25 proc. próbował zmazać negatywne wrażenie po wtorkowym spadku poniżej wsparcia 2440 pkt. Patrząc na obrót i sposób walki byków nadal trzeba mieć dużo wątpliwości co do trwałości tej zwyżki, ale nie wykluczone, że może być ona dobrym prognostykiem przyszłego tygodnia. Czeka nas mnóstwo raportów spółek z krajowego parkietu i koniec miesiąca, który zawsze, w ujęciu funduszy, lepiej wygląda kiedy jest na plusie. Do tego wystarczy wzrost o tylko 2 proc., a więc jedna dobra sesja. O przewadze byków będzie można jednak mówić dopiero po przełamaniu 2500 pkt.
Paweł Cymcyk
A-Z Finanse