Biedronka nie taka duża, więc niewinna
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zajmie się skargą Polskiej Izby Handlu na rzekome zmowy cenowe na polskim rynku spożywczym zawiązaną pomiędzy Biedronka, a producentami. Zdaniem urzędu sieć nie ma na tyle dominującej pozycji na rynku handlu, by mogło dojść do takiej zmowy.
18.11.2011 | aktual.: 18.11.2011 09:27
Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zajmie się skargą Polskiej Izby Handlu na rzekome zmowy cenowe na polskim rynku spożywczym zawiązane przez Biedronkę i producentów. Zdaniem urzędu sieć nie ma na tyle dominującej pozycji na rynku handlu, by mogło dojść do takiej zmowy.
Polska Izba Handlowa, skupiająca polskie sieci i sklepy, od trzech miesięcy protestuje przeciwko praktykom Biedronki i producentów, którzy tylko Portugalczykom sprzedają markowe produkty w zmniejszonej lub powiększonej wersji. I tak na przykład we wszystkich sklepach Coca-Cola sprzedawana jest w opakowaniu 2-litrowym, ale w Biedronce kupić można jedynie jej mniejszą wersję 1,75 litra. Jak twierdzi PIH większość klientów tej różnicy nie dostrzega i kupuje mniejszy napój za cenę opakowania dwulitrowego. Takich produktów na półkach dyskontu jest około 100.
Dla izby nie to jest jednak głównym problem. Ich zdaniem łamane jest prawo o uczciwej konkurencji, bo producenci nie chcą gramatur Biedronki sprzedawać do innych sklepów. PIH uważa, że właściciel sieci dyskontów, czyli Jeronimo Martins Dystrybucja nadużywa swojej dominującej w handlu detalicznym pozycji i wymusza na producentach zakaz sprzedaży tych markowych produktów o biedronkowych gramaturach. Dlatego izba pod koniec sierpnia poprosiło, by sprawą zajął się UOKiK.
- Naszym zdaniem, praktyka polegająca na zawieraniu przez Jeronimo Martins Dystrybucja i dostawców umów na wyłączność dostaw produktów w określonych gramaturach nie narusza konkurencji na krajowym rynku zaopatrzenia w artykuły konsumpcyjne codziennego użytku - mówi Ernest Makowski z biura prasowego urzędu.
Jak twierdzi UOKiK, takie umowy mogą być zawierane, bo nie mają wpływu na strukturę rynku ani nikogo z niego nie eliminują. Kluczowe jest to, że zdaniem urzędu Biedronka nie ma dominującej pozycji w polskim handlu.
- Ponadto asortyment oferowany w innych sklepach jest taki sam, jak w Biedronce, różni się jedynie opakowaniami. Oznacza to, że przedsiębiorcy mogą konkurować między sobą ceną jednostkową danego produktu: za litr, kilogram itp. - dodaje Ernest Makowski.
Takie wytłumaczenie PIH nie wystarcza.
- UOKiK jeszcze sprawy nie rozpoczął, a już zakończył. Przygotowaliśmy pismo do urzędu i pytamy dlaczego? Bo skoro UOKiK twierdzi, że Jeronimo Martins Dystrybucja nie ma dominującej pozycji, że nie ma zmowy pomiędzy producentem a Biedronką, to chcemy wiedzieć na jakiej podstawie tak twierdzą. Czy są jakieś dokumenty, ekspertyzy? - pyta Waldemar Nowakowski, prezes Polskiej Izby Handlu.
Jego zdaniem podstawowym błędem urzędu jest to, że nie sprawdzono umów pomiędzy JMD a producentami.
- UOKiK nie zajrzał do umów, bo według ich zdania nie musiał. Jednocześnie bez tych dokumentów sprawę rozstrzygnął. Dla nas to zdumiewające - mówi wzburzony Nowakowski.
- Urząd nie znalazł podstaw do wszczęcia postępowania wyjaśniającego, w ramach którego mogą być badane m.in. umowy pomiędzy dostawcami a sprzedawcami - odpowiada z kolei Ernest Makowski.
Pomimo to PIH uważa, że sprawa jeszcze nie jest przegrana i zamierza toczyć batalię już nie tylko z producentami i Biedronką, ale także z UOKiK. Tym bardziej, że od czasu pierwszego pisma do urzędy coś w branży drgnęło.
- Po tej akcji i naszym proteście jeden z producentów się przestraszył i zaczął sprzedaż swoich produktów w innych gramaturach. Niestety robi to na tak nie rynkowych warunkach, że nikomu to się nie opłaca. Zaproponowana przez nich cena w hurcie była wyższa niż ta na półkach w Biedronce - opowiada Nowakowski.
Kto jest tym producentem, ujawniać na razie nie chce, bo szykuje w tej sprawie kolejne pismo do UOKiK .