Brak kobiet utrudnia rekrutację. Gdzie?
Brak kobiet w miejscowościach górniczych utrudnia rekrutację pracowników. Oto jak koncerny rekompensują swym pracownikom rozłąkę z żonami.
- Życie rodzinne i związki z kobietami są najtrudniejszą rzeczą w górnictwie, czujesz się samotny – lamentuje Matt Brown, wiertniczy w Westralian Diamond Drillers Pty.
Największą bolączką w miejscowościach górniczych jest brak kobiet. Średnio na 23 kawalerów w stanach Queensland czy Kalgoorlie, przypada jedna kobieta.
Dlatego, by przekonać górników do pracy, koncerny górnicze oferują siedmiogodzinny dzień pracy, częste bilety powrotne do domy, telefony satelitarne ułatwiające kontakt z bliskimi, opiekę socjalną, i tygodniowe zarobki w wysokości 2 113 AUD (2 222 USD). Wszystko to jednak jest mało, by przekonać do pracy w przemyśle górniczym w Australii.
Koncerny nie są jednak osamotnione w walce o pracownika. Miejscowe domy rozrywki borykają się z podobnymi problemami, choć prostytucja w Australii jest legalna.
- Ściągamy panie do pracy z Irlandii, Nowej Zelandii, z całego świata – komentuje niedobór kobiet do pracy w branży Dylan Delights, menadżer w domu rozrywki Langtrees.
- Większość klientów to górnicy, część z nich jest żonata, bądź w stałych związkach. Godzina z dziewczyną kosztuje 350 AUD. Prostytutka, która obsłuży 6 klientów w ciągu jednej nocy jest wstanie zrobić 10 tys. AUD - informuje Delights.