Brytyjski rynek otwarty dla konkurencyjnych firm
Wyspiarski rynek, chociaż trudny, daje polskim firmom dużo szans na rozwój. Sprzyja temu m.in. pozytywny odbiór towarów pochodzenia polskiego.
15.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 10:53
Wielka Brytania jest jedną z gospodarczych potęg z zamożnym i licznym społeczeństwem (61 mln mieszkańców). Po okresie recesji w latach 2009-2010 wraca na ścieżkę stabilnego wzrostu, a dochód przeciętnego Brytyjczyka może się podwoić do 2050 r.
Nic dziwnego, że dla polskich eksporterów to atrakcyjny rynek, co zresztą widać po wynikach handlu zagranicznego. Kraj ten jest drugim (po Niemczech) największym odbiorcą naszych produktów. Ale to jednocześnie rynek bardzo wymagający. - Konkurencja jest tam bardzo duża. Rynek brytyjski jest rynkiem klienta, a wybór dostawców ogromny - zauważa Andrzej Sadowski, członek zarządu Plast-Box, który sprzedaje opakowania, m.in. na żywność. - Szanse na zaistnienie mają tylko firmy, które są w stanie się wyróżnić i zagwarantować produkt wysokiej jakości, wsparty niezawodną obsługą.
Jego zdaniem od partnerów w biznesie Brytyjczycy oczekują ścisłej realizacji kontraktowych uzgodnień oraz dotrzymywania terminów. - Najtrudniejsze jest pozyskanie pierwszego kontraktu, każdy kolejny buduje kapitał referencji i uwiarygodnia polskiego partnera w oczach kontrahentów - mówi Sadowski.
- Wskazywałbym na dwa istotne czynniki decydujące o sukcesie lub porażce - zauważa z kolei Bogdan Wiciński, prezes Manty SA (dostawca sprzętu RTV i AGD). - Po pierwsze, atrakcyjna cena, która szczególnie interesuje klienta końcowego. Po drugie, szybkość i elastyczność we współpracy z brytyjskimi dystrybutorami. Kiedy pojawia się zapotrzebowanie na konkretne urządzenia, Manta proponuje atrakcyjną cenę, często dużo lepszą niż konkurencja, i szybką dostawę na miejsce - dodaje. I podkreśla, że presja na niskie ceny jest tak duża, że czasami współpraca przestaje być opłacalna.
Innych niż duża konkurencja barier wejścia na rynek raczej nie ma. - Największe różnice dotyczą standardów - od innego systemu miar, przez okna, które się inaczej otwierają, po żywność, gdzie certyfikat BRC jest niezbędny - wylicza Michael Dembiński, główny doradca Brytyjsko-Polskiej Izby Handlowej. - Ale istnienie polskiego oddziału British Standards Institutions (BSI) powoduje, że łatwo można sprawdzić, jakie certyfikaty są niezbędne i je wyrobić na rynek brytyjski.
Szczególne miejsce w polskim eksporcie na Wyspy zajmują artykuły spożywcze. Duże sieci handlowe, takie jak Tesco, postrzegają Polskę jako dostarczyciela taniej, smacznej i naturalnej żywności. Coraz chętniej kupowane są także polskie meble. To właśnie te sektory, razem z przemysłem elektromaszynowym, chemicznym i tworzyw sztucznych, mają największy potencjał zwiększenia sprzedaży.
John Rendall, wiceprezes HSBC Bank Polska
Z perspektywy polskich firm Wielka Brytania może być interesującym rynkiem z uwagi na liczną polską diasporę mieszkającą na Wyspach, która chętnie sięga po polskie produkty. Ale doceniają je również rodowici Brytyjczycy. Ciekawa może być także współpraca z brytyjskimi firmami, np. przy realizacji wspólnych projektów. Polskie firmy mają wiedzę i doświadczenie w takich obszarach, jak maszyny przemysłowe, sprzęt transportowy czy górnictwo, Brytyjczycy słyną z wysokiego poziomu usług, m.in. doradztwa inżynieryjnego czy zarządzania projektami. Te obszary specjalizacji dobrze się uzupełniają.