Brytyjski sklep Hamleys zniknął z Polski. Winna lokalizacja czy nadmierna pewność siebie?

Zdaniem sieci Hamleys przyczyną porażki okazała się właśnie lokalizacja – w dzielnicy położonej niemal 40 minut jazdy komunikacją miejską od centrum miasta.

– Najprostsza odpowiedź na pytanie, dlaczego zlikwidowaliśmy sklep, brzmi: lokalizacja nie spełniła naszych oczekiwań –ustalił serwis "Handelextra.pl", który poinformował o sprawie.

Agnieszka Nowak, dyrektor Galerii Północnej odbija piłeczkę: nie o lokalizację tu poszło, a niedocenienie konkurencji.

– Niestety, mimo wielu starań z naszej strony, oferta sklepu Hamleys nie spotkała się z wystarczającym zainteresowaniem klientów. Wygląda na to, że przedstawiciele brytyjskiej firmy nie docenili skali konkurencji, z jaką przyszło im się mierzyć na nasyconym znanymi markami polskim rynku – zauważyła. Wyjaśniła, że Galeria Północna "przez cały okres naszej współpracy służyła temu najemcy silnym wsparciem biznesowym, w szczególności marketingowym".

Jeden sklep z zabawkami znika, inny się pojawia. "Handelextra.pl" informuje, że na przełomie września i października powierzchnię po Hamleysie (1 571 mkw.) zajmie pierwszy w stolicy salon wschodzącej polskiej marki Junior. Ich właściciel nie zraził się złymi doświadczeniami brytyjskiego sklepu, a właściciel Galerii Północnej przekonuje, że jeśli sklep z zabawkami ma odnieść sukces, to jednak… właśnie na Białołęce. Dlaczego?

– Zielone tereny Białołęki przyciągają rodziny z dziećmi. Jest to dzielnica Warszawy, w której zamieszkuje najwyższy odsetek osób w wieku do 18. roku życia – wynosi on aż 30 proc., podczas gdy średnia dla całej Warszawy stanowi 20% – przekonywał Roman Bugajczyk, członek zarządu Centrum Światowida, właściciela i zarządcy Galerii Północnej.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl