Trwa ładowanie...
sesja
18-08-2009 09:53

Chińska zaraza dotarła do Europy i USA

W USA od początku poniedziałkowej sesji nastroje były równie słabe jak w Europie. Można powiedzieć, że w końcu jest szansa na jakąś porządniejszą korektę (ale nie na powrót do bessy).

Chińska zaraza dotarła do Europy i USAŹródło: Xelion. Doradcy Finansowi
d2ix2op
d2ix2op

W USA od początku poniedziałkowej sesji nastroje były równie słabe jak w Europie. Można powiedzieć, że w końcu jest szansa na jakąś porządniejszą korektę (ale nie na powrót do bessy). Jeszcze raz powtórzę (pisałem o tym w poniedziałek rano), że obciążanie winą za spadki (nawet w Azji nie mówiąc już o Europie czy USA) japońskich danych jest nieporozumieniem (taki powód pojawia się w wielu komentarzach). Po raz pierwszy od dawna w Japonii wzrósł PKB i to o 3,7 procent, a to, że niewiele mniej niż oczekiwano (3,9 proc. r/r) nie mogło doprowadzić do przeceny.

Od kilku dni zwracałem uwagę, że coś niedobrego dzieje się na rynku chińskim. Tam indeks Shanghai Composite już na początku zeszłego tygodnia utworzył zapowiadającą spadki formację podwójnego szczytu. Potem przecena nabierała rozpędu, aż wreszcie w poniedziałek, po kolejnym spadku o blisko sześć procent, rynki finansowe ją dostrzegły. Gracze (błędnie) zakładają, że giełdy są jeszcze ciągle barometrami gospodarki, więc takie spadki mogły ich wystraszyć. Skoro świat liczy na dużą pomoc właśnie Chin w wychodzeniu z recesji to reakcję na takie spadki musieliśmy w końcu zobaczyć. Zakładam, że sytuacja się jednak wkrótce uspokoi – świat już przeżywał okresy takiej chińskiej zarazy, ale po paru dniach gracze dochodzili do słusznego wniosku, że giełda to nie gospodarka.

Opublikowane w poniedziałek w USA dane makro mogły tylko i wyłącznie pomóc obozowi byków. Indeks NY Empire State wzrósł z poziomu minus 0,55 pkt. do 12,08 pkt. (najwyżej od 2 lat). Oczekiwano co prawda wzrostu, ale tylko do poziomu 1 pkt. Dane o przepływach kapitałów do USA gracze (jak zwykle) zlekceważyli, ale odnotować trzeba, że kapitałów długoterminowych wpłynęło netto 90,7 mld USD, a oczekiwano 17,5 mld. Na dwie godziny przed końcem sesji pojawił się jeszcze indeks rynku nieruchomości publikowany przez NAHB - tak jak oczekiwano wzrósł z 17 na 18 pkt. (najwyżej od ponad roku). Jak widać powodu do sprzedaży akcji nie było.

Na rynku akcji oprócz Chin nastoje popsuł bardzo słaby raport kwartalny i równie słabe prognozy, które opublikowała sieć sprzedaży Lowe’s. Potwierdzało to niejako słaby odczyt opublikowanego w piątek indeksu nastroju Uniwersytetu Michigan. Jedynymi sektorami, w których akcje drożały był sektor ochrony zdrowia i ubezpieczeniowy. Gracze cieszyli się z tego, że zmasowana akcja lobbystów tych dwóch, potężnych sektorów, zmusza administrację amerykańską z projektu zapewnienia ochrony tym 50 milionom Amerykanów, którzy jej nie posiadają. Indeksy bardzo szybko spadły po ponad dwa procent i zaczęły rysować linię poziomą (wąski trend boczny) czekając na ostatnią godzinę sesji. Okazało się, że w tej ostatniej godzinie kompletnie nic się nie wydarzyło. Nie było ataku ani byków, ani niedźwiedzi. Takie zachowanie sygnalizuje, że obie strony giełdowej walki nie są pewne dalszego kierunku indeksów.

d2ix2op

GPW rozpoczęła poniedziałkową sesję gwałtownymi spadkami cen akcji. Zachowanie naszego rynku było o wiele gorsze od tego, co obserwowaliśmy na innych giełdach europejskich. Skala spadków była dwa razy większa. Już po 1,5 godziny WIG20 tracił blisko trzy procent, a potem było jeszcze gorzej. Doszło do klasycznej paniki. Mniejsze spółki tym razem też podążyły za blue chipami, ale MWIG40 spadał mniej niż WIG20. Po pobudce w USA indeksy zaczęły powoli odbijać, mimo że na rynkach europejskich nie było żadnej poprawy.
Po publikacji danych makro w USA szybkość tego odbicia przez chwilę zwiększyła się, ale końcówka byłą żałosna - WIG20 spadł o ponad trzy procent. Jedynym pozytywem był mały obrót, ale to na naszym rynku niewiele znaczy. Na wykresach widać już pierwsze sygnały sprzedaży, ale nie ma tego ostatecznego - pokonania okolic 2.000 pkt. Nie chodzi tu o psychologiczne wsparcie, a o realne, bo na tych poziomach zatrzymywały się spadki przez 3 tygodnie. Od tego czasu WIG20 jest w trendzie bocznym. Przełamanie wsparcia zapowiadałoby przejście korekty z fazy trendu bocznego w fazę spadkową prowadzącą WIG20 ku 1.900 pkt.

Piotr Kuczyński
główny analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

d2ix2op
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2ix2op