Chorzy wygrywają z bezwzględnością NFZ
Polski system ochrony zdrowia, działa w ten sposób, że pacjenci muszą płacić za własne leczenie za granicą. NFZ odmawiał refundacji badań niedostępnych w kraju, ale padł przełomowy wyrok i zmusił go do tego Naczelny Sąd Administracyjny - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
27.10.2014 | aktual.: 27.10.2014 16:05
Polski system ochrony zdrowia działa w ten sposób, że pacjenci muszą płacić za własne leczenie za granicą. Narodowy Fundusz Zdrowia odmawiał refundacji badań niedostępnych w kraju, ale padł przełomowy wyrok - podaje "Dziennik Gazeta Prawna".
Wyrok orzekający na korzyść pacjenta został wydany przez Naczelny Sąd Administracyjny (NSA). Potwierdził on prawo pacjentów do zagranicznego leczenia za pieniądze Narodowego Funduszu Zdrowia w sytuacji, gdy do konkretnej terapii nie ma dostępu w kraju.
Sąd orzekał w sprawie dwunastoletniego chłopca chorującego na padaczkę. Leczenie farmakologiczne nie przyniosło zadowalającego rezultatu. Ataki choroby były bardzo częste, trwały nawet ponad tydzień z kilkunastoma napadami na dobę. Jak relacjonowała matka chłopca dla "DGP", zdarzało się, że chory spał kilka dni budząc się tylko w czasie drgawek, które w dodatku były bardzo bolesne.
Dwa lata temu lekarka zajmująca się chłopcem poleciła skontaktowanie się z niemieckim ośrodkiem neurologicznym, który specjalizuje się w leczeniu epilepsji. Jej zdaniem w Polsce wyczerpały się wszelkie możliwości leczenia. Niemieccy specjaliści, po zapoznaniu się z wynikami badań, podejrzewali dysplazję mózgu, której objawem jest padaczka. Zaproponowali operacyjne usunięcie ognisk padaczkowych z mózgu, jednak niezbędne do tego było wykonanie specjalnych diagnostycznych badań.
Tutaj pojawiły się problemy. Lekarze potrzebowali badania EEG w trakcie napadu. U nas termin badania wyznacza szpital, a pacjent raczej nie zaplanuje ataku choroby naprzód. Do operacji niezbędne było także wykonanie rezonansu aparatem o wysokiej rozdzielczości, by dokładnie zlokalizować ogniska. Lekarka prowadząca pacjenta, konsultant wojewódzki i krajowy wskazali, że nie ma możliwości przeprowadzenia tego badania w Polsce. NFZ wskazało, że są trzy takie aparaty w kraju, ale problem w tym, że w prywatnych klinikach. W konsekwencji fundusz odmówił sfinansowania wyjazdu. Sprawa trafiła do sądu, po tym jak Wojewódzki Sąd Administracyjny stanął po stronie funduszu, doszło do rozprawy przed NSA.
- NSA nie zatrzymał się na kwestiach proceduralnych, ale wprost powiedział, że art. 26 ustawy o świadczeniach powinien być interpretowany inaczej, niż wskazuje w decyzji NFZ. Samo to, że coś się przeprowadza w kraju, nie wystarcza. To coś musi realnie przyczyniać się do poprawy stanu zdrowia pacjenta – mówi dla „DGP” Natalia Łojko z kancelarii Kieszkowska Rutkowska Kolasiński, która prowadziła sprawę.
W wyroku NSA podkreślił, że fundusz musi przeprowadzić rzetelne postępowanie w celu sprawdzenia, czy dane badanie przeprowadza się w kraju. Do tego musi patrzeć na świadczenie, jako na całość, także na to, czy rzeczywiście przyczynia się do poprawy stanu zdrowia.
Wyrok pozytywny, ale pieniędzy nie będzie?
Chociaż wyrok jest pozytywny dla pacjenta, to NFZ może nie wypłacić mu pieniędzy. Badania zostały przeprowadzone przez matkę chłopca za pożyczone pieniądze. Fundusz musiałby zwrócić jej środki osobiście, ale do tego nie ma podstaw prawnych. Rodzina wydała już 400 tys. zł na leczenie, a NFZ nie ma pomysłu jak rozwiązać problem zwrotu pieniędzy.