"Ciągle krzyczę, przeklinam, wszczynam karczemne awantury!"
Praca pod presją czasu, pośpiech, zmęczenie. Wszystko to wywołuje ogromny stres. Jeśli trwa zbyt długo, zacznijmy martwić się o swoje zdrowie.
07.06.2010 | aktual.: 08.06.2010 09:02
Jesteśmy zawsze o krok przed konkurencją – chwalą się firmy w swoich folderach reklamowych. Szefowie od podwładnych żądają umiejętności działania pod presją czasu. Pośpiech stał się plagą współczesnych korporacji. Nie sposób się od niego uchronić, bez względu na zawód, branżę czy firmę. Wszystkich nas obowiązują określone normy, limity i terminy. Kto nie wytrzymuje tempa, wypada z gry. Znaleźć się poza obiegiem – tego obawia się m.in. Katarzyna, 41-letnia pielęgniarka z Gdyni. Nerwy odmawiają jej posłuszeństwa. Nawet przy pacjentach nie umie się już opanować. Najgorsza jest jednak dla koleżanek z oddziału, nie wspominając już o 6-letnim synku Mateuszu.
- Nie wiem, co się ze mną dzieje. Nigdy taka nie byłam – siostra rozkłada bezradnie ręce. - Uchodziłam za uosobienie spokoju. Teraz ciągle krzyczę, przeklinam, wszczynam karczemne awantury. Ostatnio pokłóciłam się z samym ordynatorem. Tym razem puścił to w niepamięć, ale jeśli sytuacja się powtórzy, kto wie, czy mnie nie zwolni. Katarzyna mówi, że nie wytrzymuje atmosfery w pracy. Wskazuje na napięcia między pielęgniarkami a lekarzami i dyrekcją, na donosy koleżanek, na marne pensje, które nie pozwalają jej opłacić rachunków. Jednym słowem – na stres.
Wyśrubowane plany produkcji
Kamil, unit manager w towarzystwie ubezpieczeniowym, także nie jest zadowolony ze swojej pracy, z jej tempa, wyśrubowanych „planów produkcji”. Chce poszukać sobie innego zajęcia. Na razie wziął sobie urlop, by podleczyć skołatane nerwy i mieć czas na przemyślenie swego życia, kariery, wartości, którymi na co dzień się kieruje.
- Najgorsze jest to ciągłe ocenianie, czy mój zespół wykonał normę, czy moi agenci podpisali tyle umów, a do tego ta rywalizacja w firmie, podlizywanie się szefowi, kopanie dołków pod innymi. Istny wyścig szczurów – mówi Kamil.
Stres to nie tylko polski problem. Szacuje się, że 50-60 proc. absencji chorobowych wiąże się właśnie ze stresem w firmie. W Unii Europejskiej wydatki poniesione z powodu zwolnień lekarskich pracowników oraz ich leczenia wynoszą w skali roku 20 miliardów euro, zaś w USA 150 miliardów dolarów. Niestety, koszty społeczne ciągle rosną.
Jak wygrać ze stresem?
Psychologowie biznesu mówią, że powinniśmy znaleźć równowagę między obciążeniami a zasobami sił, energii, którymi dysponujemy. Kiedy przychodzi weekend albo bierzemy urlop, warto więc poświęcić czas na prawdziwy odpoczynek. Zamiast siedzieć przed telewizorem, lepiej iść z dzieckiem na spacer. Zamiast „po godzinach” spotykać się z kolegami z biura, by sobie znów ponarzekać na kierowniczkę jędzę, lepiej pójść do kogoś z zupełnie innej bajki. Z innej firmy, z innej branży. Trzeba oderwać się od codzienności, „zresetować” swój umysł.
- Człowieku, mrówko kochana, pszczółko zalatana, zatrzymaj się, odpocznij - zachęca Alosza Awdiejew.
- Zatrzymaj się, a wszystko wróci na swoje miejsce - przekonuje pewien mistrz Wschodu. Posłuchajmy rady mądrych ludzi. Dopóki nie jest za późno.
Mirosław Sikorski