Trwa ładowanie...
tlk
08-10-2012 16:20

Ciuchcia drzewa nie przeskoczy

Sobota wieczór. Kraków. Tłum podróżnych czeka na ostatni pociąg do Warszawy. Przeważają turyści. Mnóstwo gości z zagranicy. Pociąg nie przyjeżdża. Pierwszy komunikat. Spóźnienie 30 minut. Drugi – 55 minut. Trzeci – 80 minut, czwarty, piąty i tak dalej. Skończyło się na 180 minutach. Europa.

Ciuchcia drzewa nie przeskoczyŹródło: AFP
dt9q631
dt9q631

Sobota wieczór. Kraków. Tłum podróżnych czeka na ostatni pociąg do Warszawy. Przeważają turyści. Mnóstwo gości z zagranicy. Pociąg nie przyjeżdża. Pierwszy komunikat. Spóźnienie 30 minut. Drugi – 55 minut. Trzeci – 80 minut, czwarty, piąty i tak dalej... Skończyło się na 180 minutach. Europa.

W PKP wciąż aktualne jest stwierdzenie, że spóźnienie do 60 minut, to nie spóźnienie. Kolej się modernizuje. Kupuje nowe pociągi, remontuje trasy, na dworcach pojawiają się nowe wyświetlacze, wagony wreszcie nie śmierdzą. I co? To wszystko na nic! Bo drobne wpadki niweczą cały trud w ratowanie wizerunku kolejowych spółek. A wystarczyłoby kilka drobnych ruchów.

Pasażerowie wspomnianego pociągu TLK z Przemyśla do Warszawy mieli pecha. Od 19.30 do 22.30 czekali na dworcu mamieni informacjami przekazywanymi przez megafon, że już za pół godziny odjadą z Krakowa. A szans na to nie było. Wraz z nimi czekam i ja. Po drugim komunikacie o kolejnym wydłużeniu czasu oczekiwania szukam wieści z linii frontu. Bo pani odczytująca komunikat ani słowem nie zająknęła się o przyczynach opóźnienia.

Pech chciał, że w sobotę wiał silny wiatr. Drzewo spadło na sieć trakcyjną. Pociągi stanęły w polu. Wypadek losowy. Zdarza się. O to trudno mieć pretensję. Jednak komunikaty na dworcu dawały pasażerom płonną nadzieję. „Opóźnienie zwiększyło się do 55 minut”, „opóźnienie zwiększyło się do 80 minut”, i tak dalej, aż do 3 godzin. A na PKP już wiedzieli, że na to nie ma szans. Wiedziałem i ja, więc mogłem spokojnie zejść z posterunku. Inni dalej bez sensu tkwili na peronie.

dt9q631

Skąd wiedziałem? PKP jest przygotowana na takie sytuacje. Każdy pasażer może sprawdzić w internecie informacje o utrudnieniach w ruchu przygotowano także stronę z aktualnymi wiadomościami o opóźnieniach pociągów. Wystarczyło wejść na stronę. A tam notkę o feralnej trakcji już łatwo można znaleźć. Nawet napisano, że przewidywany czas usunięcia awarii to „ok. godz. 22.00” (naprawa trwała od 17.50). Jak udało nam się ustalić - tu już potrzebne były telefony do PLK - pociąg stał na torach przed pechowym miejscem. No nie da rady, ciuchcia drzewa nie przeskoczy, za kolejne 30 minut, jak informowano pasażerów na dworcu, na pewno jej grodzie Kraka nie będzie. Widać pracownicy na dworcu w Krakowie takich wieści z trasy nie mieli...

Nietrudno domyślić się, jakie nastroje wśród oczekujących panowały po kolejnym takim samym suchym komunikacie.
A wystarczyła prosta informacja o przyczynach awarii. Na pewno taka wiedza by ludzi uspokoiła. A tak, pokątnie, jeden od drugiego, strzępy informacji wędrowały między pasażerami. Komentarze te, co kiedyś. O beznadziejności, jaka panuje w PKP, o tym, że to nie do pomyślenia by, w podobno cywilizowanym świecie, pociąg spóźniał się o 3 godziny.

Jest jeszcze druga sprawa. Wśród pasażerów było mnóstwo zagranicznych turystów. Komunikat o opóźnieniu był – a jakże – tylko po polsku. Nasi goście nie mieli pojęcia, co się dzieje. Teoretycznie są nowoczesne wyświetlacze, którymi tak chwalą się nasze koleje. Na nich rzeczywiście znalazło się miejsce na informację, że pociąg jest opóźniony. Po polsku. Angielski napis był przewidziany. Tylko, że się nie zmieścił…

dt9q631
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
dt9q631