Co dalej z BRIC?
Co dalej z BRIC?
17.12.2010 15:09
CHINY - Stopy bez zmian - na jak długo?
W Chinach nie ustaje mowa o dalszym zacieśnianiu polityki monetarnej. Bank centralny ma wyraźne opory przed kontynuacją podwyżek stóp procentowych i często w ostatnim czasie stosuje swoistą alternatywę dla wyższych stóp w postaci zwiększania stopy rezerw obowiązkowych. Wydaje się, że jego plan polega na ściągnięciu płynności z rynku, ale jednocześnie nie zachęcaniu napływu gorącego kapitału poprzez utrzymywanie kosztu pieniądza na niezmienionym poziomie.
Strategia ta jednak jest nie do utrzymania na dłuższą metę, gdyż dotychczasowe działania nie odniosły zamierzonego celu. Gospodarka niewzruszenie rozwija się od miesięcy na stabilnym i wysokim poziomie, a ceny konsumpcyjne oraz oczekiwania inflacyjne wyraźne rosną. Listopadowy wzrost wskaźnika CPI aż o 5,1 proc. zaskoczył niektórych analityków. Presja inflacyjna przede wszystkim widoczna jest w cenach żywności, które rok do roku zdrożały aż o 11,7 proc. Powtarza się wiec schemat znany z Indii, kiedy wzrosty cen żywności zapoczątkowały coraz bardziej budującą się w gospodarce presją popytową na ogólny wzrost cen.
Wydaje się więc, że większe stopy procentowe to jedynie kwestia czasu i aktualne ich poziomy są zbyt niskie jak na obserwowaną aktywność gospodarczą. Warto wspomnieć o rekordowych poziomach importu i eksportu, a nadwyżka w handlu utrzymuje się powyżej 20 mld dolarów miesięcznie. Również ceny nieruchomości kontynuują swój marsz na północ i w ostatnim miesiącu wzrosły w rocznym tempie przekraczającym 8 proc. To co prawda oznacza spowolnienie dynamiki, ale ilość transakcji i ich wartość nadal rosną notując solidne dwucyfrowe poziomy.
Na rynku panował marazm z przerwą na dwie optymistyczne sesje, dzięki którym udało się wyjść z męczącej konsolidacji. Po wybiciu jednak nie ma kontynuacji, co można różnie odczytywać. Jedni powiedzą, że wracamy do górnego ograniczenia wcześniejszej konsolidacji, co jest normalnych ruchem, a inni, że byki nie popisały się i stać je było tylko na tymczasowy zryw. Jak by na to nie patrzeć udało się zapobiec dalszym spadkom i można liczyć na dalsze próby podniesienia cen, ale niestety zbyt wiele obiecywać sobie nie można.
ROSJA - Z brzydkiego kaczątka w pięknego łabędzia
Rosja w ostatnim czasie błysnęła kilkoma pozytywnymi informacjami i typowana jest na czarnego konia rynków kapitałowych w przyszłym roku. Te pozytywne informacje to przede wszystkim zbliżająca się wielkimi krokami akcesja do Światowej Organizacji Handlu oraz ogłoszeniu decyzji FIFA, że w 2018 r. Rosja będzie gospodarzem piłkarskich mistrzostw świata. Oczywiście ogromne znaczenie ma fakt, że nasz wschodni sąsiad jest rynkiem typowo surowcowym, a te święcą ostatnio triumfy.
Piłkarskie mistrzostwa świata spowodują inwestycje na około 500 mld dolarów, czego wynikiem ma być między innymi 13 nowych stadionów. Akcesja do WTO oznacza wyższy roczny wzrost PKB od 1 do może aż 3 pkt. proc. i to przy niższej niż dotychczas inflacji. Mowa tutaj o strukturalnej inflacji, gdyż ta cykliczna w ostatnim czasie wzrasta i zmusiła bank centralny do zmiany swojego nastawienia na jastrzębie.
Bez większego echa w inwestycyjnym świecie przeszły informacje ujawnione przez portal WikiLeaks, że Rosja to kraj mafijny, a premier Putin zgromadził w nielegalny sposób spory majątek. Wydaje się, że wszelkie rankingi pokazują skalę korupcji w tym kraju na tyle wyraźnie, że od dawna ryzyka z nią związane uwzględnione są w wycenach. Przecież od lat spółki rosyjskie są bardzo tanie i nic nie wskazuje na to by miało się to zmienić.
Na parkiecie mamy nowe szczyty i kontynuację ruchu w ramach kanału trendu wzrostowego. Jesteśmy przy górnym ograniczeniu kanału, co oznaczać może krótkoterminowe wykupienie, ale perspektywy dla Rosji wydają się być optymistyczne. Kraj jest typowym rynkiem surowcowym, co w obecnym czasie jest niesłychaną zaletą.
INDIE - wszyscy zabiegają o uwagę Indii
Po wizycie Obamy do Indii przyjechał premier Chin, a wkrótce z wizytą przybędzie prezydent Rosji. Wygląda to tak jakby każdy zabiegał o względy tego kraju, który rośnie w siłę nie tylko polityczną, ale może przede wszystkim gospodarczą. Otóż znany z czarnowidztwa Nouriel Roubini w ostatniej wypowiedzi przyszłość Indii namalował w wyjątkowo optymistycznych barwach.
Indie według znanego ekonomisty mają w najbliższych 10 latach rozwijać się szybciej od Chin, a tak pozytywne prognozy wynikają z tego, że źródłem sukcesu kraju jest popyt wewnętrzny, a nie eksport, jak ma to miejsce w przypadku wielkiego sąsiada. Ostatnie dane wskazują zresztą na kontynuację szybkiego rozwoju. Mowa tutaj przede wszystkim o produkcji przemysłowej, która wzrosła w październiku aż o 10,8 proc. wobec jedynie 4,4 proc. miesiąc wcześniej. To po pierwsze lepiej od oczekiwań, a po drugie odbywało się przy spadku inflacji.
Inflacja wciąż jednak jest bardzo ważnym problemem w Indiach. Być może czołówki gazet na chwilę obecną skupione są na skandalach łapówkarskich, ale na poziomie makroekonomicznym to ciągłe zbyt wysoka dynamika wzrostu cen stwarza problemy. Ostatnie odczyty są jednak optymistyczne, gdyż inflacja w listopadzie spadła do 7,48 proc. z 8,58 proc. miesiąc wcześniej. Bank centralny mógł więc pozostawić stopy procentowe na niezmienionym poziomie i zająć się na obecną chwilę ważnym problemem w postaci braku płynności na rynku międzybankowym. Podwyżki stóp jednak będziemy nadal obserwować, gdyż oczekiwania inflacyjne w gospodarce wciąż rosną.
Rynek ma problemy z odbiciem po korekcie i zatrzymał się w konsolidacji. Wygląda to tak, jakby kapitał miał opory przed dalszym zaangażowaniem się w tym kraju, co w sumie dziwić nie może, skoro wcześniej na parkiet indyjski napływała nieprzerwana rzeka nowych środków. Ważne będzie zachowanie rynku z początkiem przyszłego roku. Jeżeli słabość się utrzyma, to będzie to oznaka, że inwestorzy przynajmniej na jakiś czas stracili zaufanie do parkietu w Bombaju.
BRAZYLIA - dalsze oznaki przegrzania
Brazylia była od samego początku „konikiem” obecnej hossy i ogromne kapitały płynęły by skorzystać z szybkiego rozwoju kraju samby. Gdy okazało się, że praktycznie wszystkie fundusze są potężnie zaangażowane na giełdzie w Brazylii, to dynamika zmian cen przestała się pozytywnie wyróżniać. Podobnie ostatnio dzieje się z gospodarką, która choć wciąż bardzo silna, to daje oznaki kredytowego przegrzania i słabości.
Bank centralny chcąc walczyć z 20-procentową dynamiką wzrostu kredytów konsumenckich podniósł poziom rezerw obowiązkowych dla terminowych depozytów bankowych z 15 do 20 proc. Ponadto rezerwy dla nieoprocentowanych rachunków zostały powiększone z 8 do 12 proc. Według banku działania te spowodują, że z obiegu zniknie około 61 mld reali (36 mld USD). Stopy pozostały bez zmian i być może nie wzrosną one nawet z początkiem przyszłego roku, bo choć w III kw. PKB wzrosło o 6,7 proc. w stosunku rocznym, to kwartalna dynamika była najniższa od II kwartału 2009 r., kiedy Brazylia wyszła z recesji.
Optymizmem nie pałają również ostatnie dane o sprzedaży detalicznej, która w październiku urosła o śladowe 0,4 proc. m/m wobec oczekiwań przekraczających 1 proc. Dodatkowo inflacja, choć podwyższona, to we wstępnym grudniowym odczycie na poziomie 0,83 proc. była niższa od prognoz zbliżających się do 1 proc. Widać więc, że spowolnienie, którego wczesne oznaki dało się zaobserwować już jakiś czas temu, rozwija się z każdym miesiącem.
Sytuacja na rynku nie wygląda zachęcająco, szczególnie jeżeli wiemy, że Brazylia uznawana jest za rynek surowcowy. Rosja ma się dobrze, gdy ropa i miedź drożeją i podobnie powinno być z Brazylią, ale tak nie jest. Zachowanie akcji przypomina bardziej giełdę w Bombaju, która jest typową anty-surowcową, co oznacza, że również w Brazylii brakuje paliwa do wzrostów w postaci świeżego kapitału.
Łukasz Bugaj
Xelion. Doradcy Finansowi
[ Zobacz pełną analizę
]( http://i.wp.pl/a/f/pdf/25918/bric_49_50_week_2010.pdf )