Co my jemy?!

Chcesz, by codzienne posiłki były tanie, pyszne i zdrowe. A jak jest w rzeczywistości? Niestety wielu producentów prześciga się w pomysłach, jak zarobić naszym kosztem. Wiedzą, że wielu z nas nie czyta etykiet kupując jedzenie i wrzuca do żywości tanie świństwa. Nie dajmy się tak naciągać! Sprawdzajmy uważnie, co kupujemy i jemy.

Co my jemy?!
Bogdan Hrywniak / newspix.pl

17.11.2012 | aktual.: 17.11.2012 09:07

Firmy i sprzedawcy, którzy naszym kosztem chcą nabić sobie kieszeń, specjalizują się głównie na popularnych produktach spożywczych, czyli tzw. pierwszej potrzeby. Najczęściej dodają do żywności tanie wypełniacze albo droższy składnik zastępują tańszym.

Inspektorzy handlowi coraz częściej odkrywają też, że specjalnie zaprojektowane opakowania produktów mogą wprowadzać w błąd. Duże napisy i zdjęcia lub rysunki przyciągają oko, sugerując, że coś co kupujemy, jest smaczne, zdrowe i nietuczące. Niestety bardzo małymi literkami na zgrzewach czy na spodzie opakowania podają skład pełen często niezdrowych i tuczących składników. Konsument idąc do sklepu nie ma szans ich przeczytać bez szkła powiększającego. - Podczas kontroli nawet my korzystamy z lup - przyznaje Krystyna Procyk z olsztyńskiego oddziału Inspekcji Handlowej.

Polskie prawo nie zabrania bowiem sprzedaży np. wyrobów seropodobnych, które udają ser, ale nakłada na producencie obowiązek podania prawdziwego składu produktu. Można też używać egzotycznych i sprytnie brzmiących nazw. I tak mamy oczywiście "zdrowe" i "naturalne" kiełbasy myśliwego czy szynki z beczki. Niestety często to wyroby mocno przetworzone w zakładach, które wcale nie są zdrowe dla organizmu.

- Producenci i sprzedawcy wiedzą, że „kupujemy oczami”. Jeśli coś nam się podoba, to wrzucamy do koszyka. Dlatego produkt nim trafi na półkę, jest „obrabiany” przez sztab marketingowców, grafików i psychologów - zdradza Witold Lesicki z olsztyńskiej firmy PR. - Ludzie kupują, co jest ładnie opakowane, tanie i odpowiednio modnie się nazywa.

Na szczęście z odsieczą idzie Unia Europejska, która w swoich dyrektywach ma zabronić i używania nazw wprowadzających w błąd. – Z tego, co wiem, ma też określić, jak wielkie mają być litery podające skład produktu - mówi Krystyna Procyk z Inspekcji Handlowej. - My na przestrzeni lat obserwujemy falowo poprawę i pogorszenie jakości produktów. Zwiększenie ilości kontroli skutkuje jednak poprawą jakości towarów. Przed zakupem należy czytać etykiety, a jeśli ich nie ma, prosić sprzedawców o podanie składów. Jakość się poprawia, ale coraz więcej ujawniamy przeterminowanych produktów w sklepach. Liczba przeterminowanych towarów zaczyna niepokoić!

Zobacz, gdzie czają się pułapki!

Mrożona ryba
Na pół kilograma ryby, sprzedawcy oferują nam prawie połowę lodu. Do tego nie informują, gdzie ryba została odłowiona czy jest morska albo słodkowodna. Często wciskają nam hodowlane ze stawów chińskie ryby jako morskie o egzotycznej nazwie.

*Pasztet bez mięsa *
Zamiast „pasztet” ten wyrób powinien nazywać się mielonką skór z dodatkiem bułki tartej, wody, skrobi i chemicznych E dodatków.

Parówki
Zamiast mięsa wieprzowego, skóry i odpady drobiowe oraz skrawane kości (MOM). Żeby to wszystko się nie rozpadło, producenci faszerują parówki E-dodatkami, konserwantami i zagęstnikami. Liczy się niska cena, a nie jakość.

Czekolada nadziewana
Wyciąg z buraka czerwonego, odrobina syropu truskawkowego, cukier, zagęstniki i masa czekoladopodobna. To wszystko znajdziemy w promocyjnej czekoladzie z nadzieniem czekoladowym.

*Konserwa mięsna *
W niej mięso zamiast na początku jest na ostatnim miejscu składu. A to oznacza, że konserwa składa się z mielonki skrawanych kości (MOM), skór, wody, żelatyny, E dodatków i odrobiny mięsa.

Piernik
Z głęboko mrożonego ciasta z E-utrwalaczami i spulchniaczami. Tylko z nazwy przypomina tradycyjnie pieczony staropolski piernik o wspaniałym aromacie i smaku.

Sok malinowy
Prawdziwy syrop z malin, to możemy praktycznie tylko skosztować u babci. Ten, który oferują markety, to woda z cukrem ze sztucznym aromatem malin i aronii.

*Wody smakowe *
To nic innego jak mieszanki cukru, substancji słodzików z E-dodatkiem sztucznych substancji aromatycznych i smakowych. Najczęściej spotykane smaki, to truskawka, jabłko, cytryna, czy pomarańcza.

Masło
Powinno zawierać od 82 proc. tłuszczu zwierzęcego z mleka, a okazuje się, że sfałszowana jest prawie co piąta kostka na półkach polskich sklepów! Zamiast masła jemy margarynę lub mieszaniny margaryny z masłem.

Ser
Prawdziwy żółty ser jest z mleka i zawiera masę wapnia i witamin. Ten, który kupujemy na promocji, jest często produktem seropodobnym. Wytwarzany jest nie z mleka, ale z oleju palmowego. Nie zawiera wapnia i tylu co prawdziwy ser z mleka witamin, ale sztuczne dodatki i utrwalacze.

sklepżywnośćkonserwanty
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)