Conference Board i australijskie dane
Gdyby nastroje amerykańskich gospodarstw domowych były tak dobre jak nastroje inwestorów na amerykańskim rynku akcji, Ben Bernanke nie musiałby się martwić o siłę popytu prywatnego i kontynuację ożywienia.
30.03.2010 | aktual.: 30.03.2010 08:48
W minionym miesiącu wskaźnik nastrojów Conference Board obniżył się jednak nieoczekiwanie do 46 pkt. – wartości najniższej od wiosny 2009 roku. Dziś dane za marzec.
Na rynkach akcji kontynuowane są wzrosty i na moment obecny wygląda na to, iż nie jest w stanie zakłócić dobrych nastrojów. Choć notowania amerykańskiego S&P500 zatrzymały się w okolicach 1170 pkt., pałeczkę przejęły rynki azjatyckie – w Chinach ceny są najwyższe od połowy stycznia, kiedy dały się we znaki obawy o efekty zacieśnienia polityki pieniężnej. W takiej fazie rynku reakcje na dane makroekonomiczne są relatywnie trudne do przewidzenia. Słabsza figura może zostać zignorowana, zaś mocny odczyt może stać się pretekstem do realizacji zysków. Jedno jest pewne – tempo byków na ten moment jest nie do utrzymania i być może krótka świąteczna przerwa będzie okazją do jego zweryfikowania.
Dzisiejsze dane dotyczące nastrojów amerykańskich gospodarstw domowych należą do grona figur, na które rynki akcji reagują dość mocno (wzrosty indeksu wiosną minionego roku napędzały wzrosty na Wall Street). Nawet jednak, jeśli tym razem reakcja rynków nie będzie duża, dane mają spore znaczenie dla dłuższej perspektywy makroekonomicznej, a zatem również dla dłuższej perspektywy dla rynków. W ostatnim czasie kilkukrotnie pisaliśmy o znaczeniu powiązań an linii nastroje – popyt – rynek pracy. Te elementy tworzą niejako mechanizm zamknięty: nastroje wpływają na popyt prywatny, ten zaś odgrywa istotną rolę w decyzjach firm, również dotyczących zatrudnienia. Stan rynku pracy z kolei wpływa na nastroje i ponownie na popyt. Spadek indeksu Conference Board w lutym do 46 pkt. – wartości najniższej od kwietnia 2009 mógł wzbudzać obawy o funkcjonowanie wspomnianego mechanizmu, zwłaszcza w momencie, gdy efekty programów rządowych wygasają i rolę wiodącą musi przejąć popyt prywatny. Trudno powiedzieć na ile trudne
warunki pogodowe przełożyły się na notowania CB. Rynek ma nadzieję, iż odczyt z lutego był jednorazową wpadką i oczekuje wzrostu do 50,1 pkt. Gdyby stało się inaczej, byłby to silny sygnał ostrzegawczy dla giełdowych byków.
Po silnym i jak się wydawało nieco „kłopotliwym” otwarciu na parze EURUSD wczoraj w trakcie notowań w Azji, euro kontynuuje odrabianie strat w relacji do dolara. Zasadniczą przyczyną jest zapewne kapitulacja sporej grupy inwestorów, która wcześniej (słusznie) liczyła na większe spadki na parze, choć (nie do końca udany) przetarg 7-letnich obligacji może zostać potraktowany jako pretekst do wzrostów. Parę tylko na chwilę zatrzymało 78,6% zniesienie poprzedniej „małej” fali spadkowej i obecnie rynek zdaje się zmierzać w kierunku poziomu 1,3570, choć o dłuższym terminie niż jeden dzień na razie trudno powiedzieć wiele więcej.
Warto natomiast zwrócić uwagę, iż wzrosty na USDJPY i odbicie na EURUSD przełożyły na kolejny powrót pary EURJPY do wyraźnego oporu na 125,20, tworzącego również linię szyi dla potencjalnej formacji odwróconej RGR. Pokonanie tego poziomu może przełożyć się nie tylko na wzrosty na tej parze krzyżowej, ale również sprowokować ruch w górę na EURUSD lub USDJPY lub obydwu tych parach.
Dziś poza Conference Board (publikacja o godzinie 16.00) czeka nas kilka danych z Wielkiej Brytanii o godzinie 10.30 (ceny domów, rachunek bieżący i ostateczne dane o PKB). W nocy zaś poznamy dwie istotne publikacje z Australii: sprzedaż detaliczną (2.30, konsensus +0,3% m/m) i pozwolenia na budowę (2.30, konsensus +2,2% m/m). Dane z Australii nabierają znaczenia w sytuacji gdy pojawiła się szansa na kontynuację długoterminowego trendu wzrostowego na parze AUDUSD. Warto zwrócić uwagę, iż oczekiwania odnośnie przyszłych stóp regularnie rosną od 5 lutego, kiedy para odnotowała tegoroczne minimum na poziomie 0,8570. Notowania FRA9x12 wzrosły w tym czasie z 4,55 do 5,2%. Jeśli z Australii nadal napływać będą dobre dane istnieje spora szansa na zrealizowanie fali trzeciej wynoszącej nas na nowe szczyty, mimo iż fala druga wygląda na „podejrzanie” krótką. Kluczowy będzie test poziomu 0,9250.
Przemysław Kwiecień
Główny Ekonomista
X-Trade Brokers Dom Maklerski S.A.