Czy płaca 2144 zł brutto jest bulwersująca? Raczej nie
W średnich i dużych firmach można zarobić o 74 proc. więcej niż w małych przedsiębiorstwach. Czy to efekt chciwości pracodawców, czy może po prostu małe firmy mają ograniczone możliwości?
31.10.2014 | aktual.: 31.10.2014 11:59
W średnich i dużych firmach można zarobić o 74 proc. więcej niż w małych przedsiębiorstwach. Czy to efekt chciwości pracodawców, czy może po prostu małe firmy mają ograniczone możliwości?
Z danych raportu „Działalność gospodarcza przedsiębiorstw o liczbie pracujących do 9 osób w 2013 r.” GUS wynika, że w małych firmach przeciętna pensja w 2013 r. wyniosła 2144 zł brutto (1540 zł netto).
To jedynie 58,6 proc. średniej krajowej (3650 zł brutto) i zaledwie o 554 zł brutto więcej od minimalnego ustawowego wynagrodzenia. Dla porównania, w firmach zatrudniających więcej niż 9 osób, przeciętne zarobki były o 74 proc. wyższe niż w mikroprzedsiębiorstwach. Średnia wynosiła 3771 zł brutto (2694 zł na rękę).
Wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową, dr Bohdan Wyżnikiewicz na łamach portalu Biznes.pl skomentował opublikowane dane jako "bulwersujące". Ekspert dodaje jednak, że wynagrodzenie pracowników najemnych, osób samozatrudniających się i członków rodzin, tak naprawdę jest wyższe niż w przytaczanych danych.
Dla przykładu, w tym ostatnim przypadku – zdaniem Bohdana Wyżnikiewicza – dochody z działalności mieszają się z budżetami domowymi, przez co sami przedsiębiorcy nie są w stanie podać, ile tak naprawdę zarabiają. Do tego dochodzi fakt wypłacania części wynagrodzeń „pod stołem”.
Czy tak jest rzeczywiście? Eksperci są zdania, że na problem należy spojrzeć szerzej.
– Większość mikroprzedsiębiorstw lokuje się w segmentach, w których przychód jest mniejszy, więc automatycznie wynagrodzenia maleją. Mam tutaj na myśli m.in. sklepy, niewielkie restauracje, firmy sprzątające czy biura rachunkowe – mówi Grzegorz Baczewski, dyrektor departamentu dialogu społecznego i stosunków pracy Konfederacji Lewiatan.
Baczewski dodaje również, że z kolei w przypadku kancelarii prawnych produktywność jest wyższa, co przekłada się na lepsze zarobki, ale zarazem podwyższenie średniej zarobków w mikroprzedsiębiorstwach. Faktycznie, potwierdzają to dane GUS. W przypadku kancelarii adwokackich i notarialnych średnia była zdecydowanie wyższa. Wynosiła 3188 zł brutto.
Kolejną kwestią, o której mówi Baczyński, jest lokalizacja. Jego zdaniem większe firmy z reguły zlokalizowane są w dużych ośrodkach miejskich, gdzie poziom wynagrodzeń jest wyższy ze względu na wyższe koszty życia oraz zwiększoną konkurencyjność na rynku pracy.
– Ponadto w ich strukturze pionowej pensje są bardziej rozbudowane, co sprawia, że mamy więcej stanowisk lepiej płatnych, a to przekłada się na zawyżanie średniego wynagrodzenia – komentuje.
Podobnego zdania jest Monika Smulewicz, dyrektor zarządzająca w Grant Thornton. – W dużej mierze systemy wynagrodzeń zależą od faktycznych możliwości firm. Inaczej wynagradzają duzi polscy przedsiębiorcy, inaczej małe firmy rodzinne, a jeszcze inaczej międzynarodowe korporacje, w których świadomość motywacyjnej funkcji wynagrodzeń jest zdecydowanie najwyższa – podkreśla Smulewicz.
Istotne jest także to, że w dużych firmach do pensji wliczane są również premie, nagrody i inne świadczenia pracownicze, które wynikają z realizowanych przez nie systemów motywacyjnych czy porozumień ze związkami zawodowymi.
– Tego nie ma w mikroprzedsiębiorstwach. Tam premie czy nagrody są uznaniowe i wynikają z indywidualnej oceny menedżera. Jest to coś, czego nie określa się w regulaminach wynagrodzeń, bo tych w małych firmach po prostu nie ma – ocenia Baczewski.
Inną kwestią jest to, że pracownicy małych firm często dodatkowe pieniądze dostają „pod stołem”. Tutaj eksperci zgadzają się ze stanowiskiem Bohdana Wyżnikiewicza, że jest to jedno z wielu rozwiązań, jakie stosują szefowie, by zmniejszyć koszty.
– Pracodawcy w mniejszych firmach szukają innych sposobów, nie zawsze legalnych, by ominąć system podatkowy. Płacą na umowie pracownikowi minimalne wynagrodzenie, a dodatkowe pieniądze przekazują nieformalnie – wyjaśnia Łukasz Kozłowski, ekspert Pracodawców RP.
– Zresztą pracownicy także godzą się na to, bo wiąże się to dla nich z możliwością uzyskania wyższych dochodów. To jest sygnał dla państwa do zmiany kształtu systemu podatkowego. Podwyższenie składek, owszem, doprowadza do obniżenia dochodów, ale tych, które są ujawniane oficjalnie – komentuje Kozłowski.
Zdaniem Kozłowskiego nie tylko obciążenia finansowe mają wpływ na wypłacanie części wynagrodzenia w kopercie.
– Z danych Komisji Europejskiej wynika, że przedsiębiorcy przeznaczają blisko 300 godzin rocznie na załatwianie spraw biurokratyczno-administracyjnych, a do tego w małych firmach nie ma działów prawnych, więc mikroprzedsiębiorcy starają się ograniczać obowiązki związane z opodatkowaniem – tłumaczy.
Z 3,44 mln osób, które są zatrudnione w mikroprzedsiębiorstwach, tylko 1,17 mln w 2013 r. miało umowę o pracę. Według opinii Kozłowskiego to kolejny sposób na unikanie kosztów. Pracodawcy często zawierają z pracownikami umowy o pracę z wynagrodzeniem minimalnym, a dodatkowo podpisują inne umowy niewymagające oskładkowania, które stanowi aż 39 proc. pensji.
Ci, którzy zawierają umowy cywilnoprawne mają większe możliwości, jeśli chodzi o dodatkowe płatne zajęcia. Z drugiej strony przedsiębiorcy wykorzystują ten rodzaj umowy, aby zaniżać koszty zatrudnienia.
– Pracodawcy rozbijają umowy zlecenia na kilka umów czasowych, bo tylko od pierwszej mają obowiązek odprowadzania składki ubezpieczeniowej – twierdzi Baczewski. – Szczególnie widać to w przypadku prac, które wyceniane są bardzo nisko. Według danych np. w firmach ochroniarskich czy sprzątających stawki wynoszą 5, 6, a nawet 4 zł za godzinę, co zdecydowanie jest poniżej średniej – dodaje ekspert Lewiatanu.
Joanna Oreł, Justyna Koc