Czy rząd powinien interweniować?
Interweniować czy czekać, aż gospodarka sama się uzdrowi? Pytanie, które towarzyszy nam w trakcie kolejnego kryzysu, jest powrotem do sporu idei reprezentowanych przez dwóch kluczowych ekonomistów: Johna Maynarda Keynesa i Friedricha von Hayeka.
22.02.2013 | aktual.: 22.02.2013 15:47
Keynes i Hayek od osiemdziesięciu lat uosabiają przeciwstawne nurty: interwencjonizm i leseferyzm. Ich koncepcje zdobywały i traciły przychylność polityków od Franklina Roosevelta do George W. Busha. O różnicach między tymi gigantami XX-wiecznej ekonomii traktuje książka Nicholasa Wapshotta "Keynes kontra Hayek. Spór, który zdefiniował współczesną ekonomię".
- Keynes dostarczał w swoich czasach czarodziejską różdżkę. Proponował rozwiązania, które w krótkim czasie oddziaływały na gospodarkę - mówił podczas spotkania poświęconego książce Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha.
W podobnym tonie wypowiadali się inni paneliści Salonu Ekonomicznego "Koszykowa" w Warszawie. - Keynes dawał światu receptę uzdrowienia za 2-3 lata. Hayek mówił: zostawmy gospodarkę, sama się ureguluje. Pytanie tylko: kiedy - tak ujął istotę sporu między ekonomistami Alfred Adamiec, główny ekonomista LifeWays Sp. z o.o.
Jakkolwiek paneliści opowiedzieli się za propozycją Hayeka, można zadać pytanie, dlaczego zatem tak długo to wizja Kaynesa dominowała w światowej ekonomii i wciąż jest tak popularna? - Hayek w starciu z Keynesem nie miał żadnych szans. Argumentacja, charyzma, sposób przemawiania Keynesa nie pozostawiały sobie równych - mówił prof. Adam Glapiński, członek RPP.
Pozostaje jeszcze kwestia polityczna. Paneliści nie mieli wątpliwości, że jakakolwiek partia, która powiedziałaby, że nie będzie nic robić, by pojawiło się więcej miejsc pracy, bo gospodarka sama się naprawi, nie zdobędzie głosu obywateli.
Zdaniem Adamca, jest jednak kres łatwego interwencjonizmu. - Demografia, a konkretnie starzenie się społeczeństwa, nie pozwala nam się więcej zadłużać, bo kto spłaci te zobowiązania? - pytał retorycznie Adamiec. Jak dodał, nie można też ratunku upatrywać w ciągłym eksploatowaniu zasobów naturalnych, bo ostatecznie zniszczymy naszą ziemię.
- Politycy zawsze znajdą sposób, by wytłumaczyć kreowanie pieniądza ponad miarę - uważa prof. Witold Kwaśnicki z Uniwersytetu Wrocławskiego. Koniec tym praktykom mogłoby dać, jego zdaniem, tylko rozwiązanie Fed-u.
Obecny na sali Jan Wróbel, dyrektor społecznego liceum w Warszawie, zadał panelistom pytanie: czy należałoby sprywatyzować KGHM, ryzykując, że kupiłby go zagraniczny koncern.
- Interes ekonomiczny i polityczny to dwa różne porządki. Jako Polak KGHM-u bym nigdy nie sprzedał - powiedział Adam Glapiński.
Do końca swych dni John Maynard Keynes i Friedrich von Hayek nie osiągnęli porozumienia w kwestii czy rząd powinien mieszać się do gospodarki. Przez dwadzieścia lat prowadzili spór w formie listów, naukowych publikacji i zapalczywych dyskusji, a także poprzez swoich uczniów, od Johna Kennetha Galbraitha po Miltona Friedmana. Keynes roztaczał optymistyczną wizję świata, w którym planowanie i kontrola sprawowana przez rząd stanowiłyby wsparcie dla gospodarki. Pogląd ten wkrótce przyjęło całe pokolenie polityków i ekonomistów po obu stronach Atlantyku. Dla kontrastu Hayek, orędownik wolnego rynku, ze swą skrupulatną logiką i uporem w głoszeniu niekonwencjonalnych idei, znalazł poparcie wśród wyznawców leseferyzmu.
O aktualności tej debaty świadczy także próba przełożenia jej na współczesny język rapu, którą dokonał ekonomista Russ Roberts z Uniwersytetu im. George'a Masona w Północnej Wirginii.