Czy rząd zatrzyma dyrektywę tytoniową?
Dyrektywa tytoniowa w obecnym kształcie będzie kosztować gospodarkę Polski grube miliardy złotych. Zakaz produkcji papierosów mentolowych oznacza skurczenie legalnego rynku o jedną piątą i utratę tysięcy miejsc pracy w rolnictwie, przemyśle i handlu. Rząd dziś zdecydował, że zaskarży ją do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
15.07.2014 | aktual.: 15.07.2014 18:31
Dyrektywa tytoniowa wprowadza od 2016 r. zakaz handlu papierosami smakowymi z wyjątkiem mentolowych, którymi będzie można handlować do 2020 r. Po tym czasie również mentole będą na terenie Unii Europejskiej zakazane. To szczególnie bolesny zapis dla polskiego przemysłu tytoniowego, bowiem mentole to ponad 20 proc. rynku.
Nic dziwnego, że minister gospodarki Janusz Piechociński przekonuje rząd do zaskarżenia dokumentu. Wicepremier uważa, że wprowadzone przez Komisję Europejską rozwiązanie dotyczące "przesunięcia popytu i podaży kosztem naszych producentów" tytoniu jest nietransparentne i niemające poparcia w traktatach europejskich.
Solidna podstawa
Czy skarga ma szansę obalić niekorzystne dla Polski przepisy? - Historia dyrektyw tytoniowych pokazuje, że w jednym przypadku skarga zakończyła się sukcesem. Trzy inne nie zostały uwzględnione - mówi dr Ewa Skrzydło-Tefelska z kancelarii Sołtysiński Kawecki Szlęzak. - Obecnie są mocne podstawy do złożenia skargi. Dyrektywa tytoniowa została wydana na podstawie art. 114 traktatu o funkcjonowaniu UE, który upoważnia do tworzenia prawa służącego budowaniu rynku wewnętrznego. Tymczasem przepisy dyrektywy są uzasadnianie koniecznością ochrony zdrowia, a harmonizacji związanej z ochroną zdrowia w związku z paleniem tytoniu zakazuje TFUE. Z czysto prawnego punktu widzenia to jest po prostu zła podstawa prawna. Dodatkowo, zakaz produkcji i sprzedaży papierosów mentolowych narusza również zasadę proporcjonalności, bo nie jest środkiem koniecznym, adekwatnym i najmniej uciążliwym. Wystarczyłyby zwykłe ostrzeżenia o ich szkodliwości.
Istotne jest też to, że Polska nie zamierza zaskarżać całego dokumentu, tylko przepisy, do których są największe wątpliwości. - Rząd Polski nie kwestionuje całości dyrektywy, lecz przepis, który zakazuje produkcji i handlu papierosami smakowymi, w tym mentolowymi. Prawo, które zabrania handlu określonymi produktami, na pewno nie służy budowie wspólnego rynku wewnętrznego - mówi dr Skrzydło Tefelska.
Miliardowe straty
Rząd Polski ma o co się bić. Wpływy z opodatkowania wyrobów tytoniowych to bardzo ważna pozycja w budżecie. Utrata 20 proc. rynku oznaczałaby straty rzędu 4-5 mld zł rocznie, bo jak przekonują analitycy, konsumenci przenieśliby się do szarej strefy.
Wdrożenie dyrektywy tytoniowej to również utrata miejsc pracy w rolnictwie, przemyśle i handlu. Według raportu Centrum im. Adama Smitha pierwotna wersja dyrektywy tytoniowej (zakazująca także papierosów typu slim) oznaczałaby 30 tys. nowych bezrobotnych i zubożenie 60 tys. rolników. Obecny kształt dokumentu jest nieco mniej destruktywny, ale wciąż mowa o tysiącach zlikwidowanych miejsc pracy.
Z powodu dyrektywy ucierpi również saldo handlu zagranicznego Polski. Na eksport trafia bowiem aż 63 proc. krajowej produkcji. W zeszłym roku wartość eksportu wyrobów tytoniowych wyniosła 6 mld zł, co stanowiło 7,7 proc. wartości eksportu towarów rolno-spożywczych.