Czy tylko duże zarobki dają nam szczęście w pracy?
Idealna praca to taka, w której dobrze się zarabia? Czy konieczne jest coś jeszcze?
09.10.2009 | aktual.: 09.10.2009 10:46
- Niby to oczywiste, że im więcej zarabiamy, tym bardziej jesteśmy zadowoleni z pracy. Tymczasem do mnie po poradę przychodzą zamożni ludzie, na stanowiskach, którzy w pracy się wręcz męczą. Zauważyłam też, że większe zadowolenie daje pracownikom praca, której nie było łatwo zdobyć – mówi Anna Nadejman, psycholog społeczny.
Magdalena mówi, że jest zadowolona, mimo że zarabia mało. Twierdzi, że wykonuje wymarzoną pracę.
- Jestem nauczycielka nauczania początkowego. Zarabiam brutto1,2 tys. zł. Denerwuje mnie to, że to takie grosze. Daję jeszcze korepetycje z angielskiego, żeby w ogóle się utrzymać. Ale nie narzekam. Mam dobry kontakt z uczniami, cenią mnie współpracownicy, rodzice uczniów. Mam swoją renomę. Do pracy idę z uśmiechem – wyjaśnia Magdalena Krokoszy, nauczycielka z Gdyni.
Waldemar ma sklep. Sam przywozi towar, często staje za ladą. Od lat marzył o otworzeniu własnego biznesu. Marzenie realizuje od niedawna.
- Dostałem wreszcie kredyt. Cóż na razie nie zarabiam. Mam sklep od dwóch miesięcy, ale jestem naprawdę szczęśliwy. Wierzę, że osiągnę sukces. Każdego dnia wstaję z energią. Nie rozumiem ludzi, którzy nienawidzą swojej pracy, ale i tak ją wykonują. Szkoda tak się męczyć, lepiej poszukać coś co daje satysfakcję. Myślę, że nawet niższe zarobki nie będą wówczas problemem – mówi Waldemar Kronowiecki, biznesmen ze Szczecina, ma 27 lat.
Weronika przez 3 lata pracowała jako asystentka prezesa w znanym wydawnictwie. Zarabiała całkiem nieźle, nie przepracowywała się. Szef chwalił ją i dawał jej premie. Weronika, chociaż sumiennie wykonywała obowiązki, nie czułą się dobrze.
- Było mnie stać nawet na pomaganie rodzicom i siostrze. Nie czułam się jednak dobrze, wykonywałam czynności automatycznie, bez fantazji. Męczyłam się. Moją pasją była zawsze fotografia. Rzuciłam pracę i zaczęłam robić zdjęcia dla różnych agencji. Nie mam stałej pracy, ale mogę się z tego utrzymać. Mój szef i rodzice nie potrafili zrozumieć mojej decyzji. Rzuciłam przecież świetną pracę. Ale dopiero teraz czuję, że żyję – wyjaśnia Weronika Jankowska z Warszawy.
Tadeusz jest lekarzem domowym na wsi. Zarabia niecałe 2 tys. zł. Pracuje od świtu do nocy. Mógłby wyjechać za granicę, proponowano mu pracę w prywatnej klinice – zarabiałby kilka razy tyle, co obecnie. Nie skorzystał.
- Liczą się nie tylko pieniądze. Mam tu swoich pacjentów. Czuje się potrzebny, gdybym wyjechał, nikt by nie leczył mieszkańców. Znam tu problemy każdej osoby. Jestem naprawdę szczęśliwy. Mam żonę, urodzi nam się dziecko. Nie musimy opływać w luksusach – wyjaśnia Tadeusz Wolnicki, ma 42 lata.
Psychologowie powtarzają, że nie brakuje dobrze zarabiających i nieszczęśliwych pracowników.
- Nie chcą zmieniać pracy, bo nie potrafiliby żyć na niższym poziomie. Wolą się męczyć. Wiele osób twierdzi, że za takie pieniądze może. O ile mają odskocznię w postaci np. rodziny, która daje im satysfakcję, to nielubiana praca jest dla nich znośna. Jeśli nie mają nic poza pracą, której nie lubią, najczęściej chorują na depresję, cierpią. Prędzej, czy później czują się wypaleni – mówi Anna Nadejman, psycholog społeczny.
Krzysztof Winnicki