Czyżby koniec dobrych wiadomości?

Wtorkowa sesja od początku miała wiele argumentów żeby zakończyć się wzrostami. Po pierwsze spadki trwające przez ostatnie trzy dni zniosły część dynamicznych wzrostów, a po drugie wtorek był o tyle wyjątkowym dniem, że kończył miesiąc oraz pierwszy kwartał 2009 roku.

Czyżby koniec dobrych wiadomości?
Źródło zdjęć: © A-Z Finanse

31.03.2009 | aktual.: 31.03.2009 18:21

Graczom na początku te powody w zupełności wystarczały, dlatego też WIG20 otworzył się na jedno procentowym wzroście i powoli wspinał się do poziomu 1550 pkt.

Wśród największych firm najlepiej prezentowały się spółki surowcowe. KGHM, ORLEN i LOTOS zyskiwały po 5 proc., a dodatkowo dzięki dobrej postawie banków byki czuły się już zwycięzcami tej sesji. Sielanka nie trwała jednak długo i pierwsze zatrzymanie wzrostów pojawiło się po publikacji stopy bezrobocia w Niemczech. Wzrosła ona do 8,1 proc. i była większa niż oczekiwano. Odczyt nie spowodował żadnych ruchów na parkietach zachodnich, więc i nasz rynek nie notował zmian. Z czasem jednak podaż zaczęła coraz silniej naciskać i WIG20 stopniowo obniżał loty.

W tej nudnej atmosferze dopiero informacje ze Stanów mogły wnieść trochę ożywienia. Pierwszą z nich była średnia zmiana ceny domu w każdej z 20 największych metropolii USA. Zgodnie z opublikowanym dziś indeksem Case-Shiller ceny spadły w ciągu roku o rekordowe 19 proc. To więcej niż oczekiwano, ale najbardziej rynki martwi fakt, że cena nieruchomości spada nieustannie od stycznia 2007 roku i wciąż nie zanotowano nawet najmniejszej poprawy. Sytuację ponadto komplikuje fakt, że bankowe przejęcia domów w lutym zwiększyły się o rekordowe 30 proc. i szacuje się, że jeden na 440 domów znajduje się na pewnym stadium bankowego przejęcia.

Tak duży spadek cen wpływa bezpośrednio na spadek siły nabywczej konsumentów, co było dziś widać w danych o wskaźniku zaufania amerykańskich konsumentów. Spadł on do rekordowego minimum. Na korzyść sprzedających okazał się też odczyt indeksu Chicago PMI obrazującego rozwój gospodarczy w rejonie Chicago. Niestety jest on najniższy od 1980 roku, a ponieważ powszechnie uznaje się Chicago PMI za dobrą ilustrację sytuacji gospodarczej USA to przyszłe dane z gospodarki nie powinny zaskakiwać pozytywnie. Z tej całej sytuacji wyłania się jednoznaczny obraz, że jedyną optymistyczną informacją było nadejście wiosny wiosną.

Mimo takiego natłoku złych informacji WIG20 pozostawał nad kreską, a po rozpoczęciu handlu w USA popyt pokusił się nawet o wypracowanie maksymalnej zwyżki. Jeszcze 10 minut przed końcem rynek notował jednoprocentowe wzrosty. Cały obraz sesji zmienił się jednak po fiksingu kiedy rynek w jednej chwili spadł o 1,5 proc. i WIG20 zakończył niewielką zniżką o 0,3 proc. Indeksów mniejszych spółek mWIG i sWIG fiksingowa klątwa nie dotknęła dzięki czemu ukończyły one na wzroście o 1,6 i 1,9 proc. Cały kwartał kończymy 15 proc. spadkiem, ale już sam marzec 10 proc. zwyżką i wciąż otwartym pozostaje pytanie o trwałość ostatnich wzrostów.

Paweł Cymcyk
analityk
A-Z Finanse

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)