Czyżby nadszedł czas realizacji wielotygodniowych zysków?
Piątek przyniósł kontynuację słabości warszawskiego parkietu na tle innych giełd. Co prawda notowania rozpoczęły się symbolicznym wzrostem, ale podaż niezmiernie szybko przystąpiła do działania.
17.04.2009 | aktual.: 17.04.2009 18:45
Gdy w południe zachodnie indeksy rozpoczęły swój marsz na północ, WIG20 stać było jedynie na stabilizację. Koniec dnia nie był już tak łaskawy, gdyż zamknięcie prawie czteroprocentowym spadkiem mówi jedno - czas korekty nadszedł.
Słabo wypadały dzisiaj banki, a przyczynił się temu z pewnością Morgan Stanley, który rozpoczął rekomendowanie akcji dwóch polskich banków - PKO BP SA oraz Pekao SA. Niepochlebne ceny docelowe zaniepokoiły inwestorów, którzy postanowili zrealizować dotychczasowe zyski. Niektórych takie zachowanie może dziwić, gdyż za naszą zachodnią granicą indeksy potrafią notować nowe lokalne szczyty. Pamiętać jednak trzeba, że GPW swój rajd rozpoczęła jako pierwsza i pewnie również zakończy swoje wzrosty przed wszystkimi.
Poznaliśmy dzisiaj dane z polskiego rynku pracy. Przeciętne zatrudnienie spadło o 0,9 proc., co było wynikiem nieco gorszym od oczekiwań. Wynagrodzenia wzrosły jednak bardziej od prognoz. Takie dane w połączeniu z niekorzystnym odczytem inflacji za marzec karzą odłożyć dalsze obniżki stóp procentowych na półkę.
Na rynku walutowym z samego rana widać było presję na złotym, która w ciągu dnia się zmniejszyła. Po dużych ruchach z początku tygodnia nadszedł czas konsolidacji i szukania dalszych poziomów równowagi. Dzisiaj jedynie frank szwajcarski się osłabiał za sprawą oświadczenia prezesa SNB, który kontynuuje politykę słabej waluty by przeciwdziałać recesji i deflacji w swoim kraju.
Łukasz Bugaj
Analityk
Xelion. Doradcy Finansowi