Dają 38 zł na godzinę. Brakuje chętnych do pracy u górali
7296 zł brutto miesięcznie - tyle na start może zarobić pracownik sezonowy w Zakopanem i okolicach. Mimo kuszących stawek chętnych do pracy brakuje. Górale już martwią się o sezon zimowy, choć pokładają nadzieje w obcokrajowcach.
21.10.2024 15:04
Górale zachęcają do pracy polskich studentów i przekonują, że oferowane przez nich stawki są o około 18 proc. wyższe niż w innych miejscach w Polsce.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Przez osiem tygodni, włączając święta i sylwestra, można zarobić tyle, co przez pół roku na kasie w markecie w centralnej Polsce - zaznaczył w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Górale obawiają się "zadyszki"
W internecie można znaleźć oferty pracy w Zakopanem, w których stawki oscylują wokół 38 zł na godzinę na start. Jeśli będziemy pracować osiem godzin dziennie przez sześć dni w tygodniu, to zarobimy 7296 zł brutto miesięcznie (5303 zł na rękę).
Choć zarobki mogą kusić, to zainteresowanie nie jest zbyt duże.
Teraz jeszcze dajemy radę. Ale martwimy się o sezon zimowy, kiedy turystów przyjeżdża tak dużo, że do obsłużenia tego ruchu potrzeba zdecydowanie więcej rąk do pracy niż zazwyczaj. A zakładamy, że nadchodzący sezon "odpali się" w stu procentach. I biorąc pod uwagę braki, to obawiamy się, że dostaniemy potężnej zadyszki jako cała branża - stwierdził Wagner.
Pracownicy z Azji uratują zimę w Zakopanem?
Do tej pory górale mogli liczyć na pracowników z Ukrainy. Wagner zwraca jednak uwagę, że z powodu problemów z zakwaterowaniem emigranci wojenni opuścili dotychczasowe miejsca pracy. Koszty życia okazały się zbyt wysokie i pojawiły się problemy z dostępnością mieszkań na wynajem długoterminowy.
Być może w tym sezonie zimowym górale będą mogli liczyć na pracowników z Nepalu, Indii, Filipin, Pakistanu czy Uzbekistanu. - Mamy teraz permanentny napływ obcokrajowców. - Azjaci pracują u nas na służbie pięter i w kuchniach, mimo że gotują po polsku - podkreślił Wagner.
Zakopane stało się "Małym Dubajem"
Jednak napływ pracowników z Azji to niejedyna zmiana w Zakopanem. W wakacje 2024 r. stolica polskich Tatr zamieniła się w "mały Dubaj" z powodu wizyt arabskich turystów.
- Polska to, dla osób ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich (ZEA) i państw Zatoki Arabskiej, turystyczna destynacja nr 1 wśród państw strefy Schengen - przyznała już na początku lipca w rozmowie z WP Finanse Rahma Abdelaal, kierowniczka biura podróży Al Qaed w Adżmanie.
Do nowych turystów musieli dostosować się górale. Przedsiębiorcy z Zakopanego zaczęli m.in. zmieniać swoje menu - w jednym z lokali można zjeść kebaby "100 proc. halal". Z kolei na podhalańskich drogach pojawiło się więcej banerów reklamowych w języku arabskim.