Dania przygotowywane bez rękawiczek, składniki niewiadomego pochodzenia. Przykra prawda o polskim fast foodzie

Parówki i mięso kupowane hurtowo, brak etykiet produktów, a na dodatek higiena pozostawiająca wiele do życzenia - to przykry bilans mojej ostatniej wizyty w ulicznym fast foodzie. Tylko potwierdziła to, co wykazały ostatnie kontrole Inspekcji Handlowej. Nieprawidłowości wykryła aż w 87 proc. lokali.

Uważnie obejrzałam, jak przygotowywany jest hot-dog. Nie wszystko mi się spodobało.
Źródło zdjęć: © WP.PL
Agata Wołoszyn

Punkty z "szybkim" jedzeniem cieszą się ogromną popularnością. Jeden z nich, w centrum Warszawy, zwrócił moją szczególną uwagę, bo cały czas był przy nim ruch. Jest klient, znaczy jest i jakość - można pomyśleć. Podeszłam bliżej i zaczęłam bacznie obserwować menu. W ofercie było wszystko – pizza, hot-dog, kebab, frytki, zapiekanki. Ceny też niezbyt wysokie jak na stolicę, więc postanowiłam zapytać panią w okienku, z czego zrobione są niektóre dania. Zaczęłam od hot-doga.

- Te parówki to my w Makro kupujemy w takich dużych paczkach - odpowiedziała z dumą. Grzecznie poprosiłam o etykietę, aby sprawdzić ich skład, ale pani powiedziała, że mi nie pokaże, bo wyrzuciła.

Obejrzyj także: Wzorst cen w Polsce. "Inflacja wciąż jednak pod kontrolą"

Od razu zwróciłam się w tej sprawie do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów. - Jeżeli klient kupuje kebab, hot-doga, zapiekankę, pizzę i inne dania, to zawsze musi znaleźć wykaz składników, np. w katalogu na ladzie, w menu. Konsument musi wiedzieć, ile cielęciny jest w kebabie. Wyjątkiem jest sprzedaż okazjonalna, np. na jakichś kiermaszach - tłumaczy Agnieszka Majchrzak z biura prasowego UOKiK.

Obraz
© WP.PL

Na stronie internetowej Makro nie znalazłam informacji o składzie sprzedawanych tam parówek, dlatego postanowiłam zadzwonić do sklepu i zapytać o te najczęściej kupowane. Pracownik powiedział, że najlepiej schodzą te w paczkach po 2,5 kg, bo są najtańsze ze wszystkich i kosztują 10,99 zł za 1 kg. Potem wyrecytował mi ich skład: - Mięso wieprzowe 47 proc., woda, tłuszcz wieprzowy, mięso oddzielone mechanicznie wieprzowe 5 proc., skórki wieprzowe, białko sojowe, skrobia modyfikowana, maltodekstryna… itd. Po minucie skończył wymieniać, a ja złapałam się za głowę.

Dietetyk Emilia Kołodziejska potwierdziła, że taka żywność to nic dobrego. - Większość potraw z budki zawiera dużo tłuszczu, soli i sztucznych dodatków do żywności, ponadto są one dosyć kaloryczne. Jedzenie takich produktów w dużej ilości przyczynia się do nadwagi i otyłości, a co za tym idzie do cukrzycy, nadciśnienia czy nowotworów - skomentowała.

Obraz
© WP.PL

Moją uwagę zwróciła jeszcze apetycznie wyglądająca prażona cebulka. - To kupione, cebulkę to sobie samemu można prażyć w domu, a nie tutaj, gdzie tyle ludzi przychodzi - powiedziała sprzedawczyni.

Przyglądałam się jeszcze warzywom i surówkom, które leżały na ladzie bez lodówki, więc zwróciłam pani na to uwagę. - Ja tego cały czas używam, dodaję do hot-dogów czy kebaba, więc po co mam chować do lodówki - odpowiedziała mi z uśmiechem. Oprócz tego sprzedawczyni cały czas wkładała rękaw z fartucha w te warzywa, a następnie dodawała je do zamówionych dań. Zauważyłam też, że w ogóle nie używała rękawiczek, dotykała pieniędzy, a potem przygotowywała jedzenie i tak w kółko, nie myjąc rąk.

Obraz
© WP.PL

Rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego Jan Bondar mówi, że przy zakupie jedzenia z budek powinniśmy być czujni. - Jeżeli miejsce jest nieposprzątane i panuje tam chaos, to ten brak higieny może wiązać się z zatruciami pokarmowymi. Do tego brak wykazu składników, a przede wszystkim alergenów jest bardzo niebezpieczny, bo czasem w parówce mogą znajdować się śladowe ilości orzechów, na które jesteśmy uczuleni. Rzecznik zaznacza, że nasze wątpliwości dotyczące danego miejsca możemy zgłaszać do Powiatowego Inspektora Sanitarnego.

Obraz
© WP.PL

Okazuje się, że uchybienia w takich punktach gastronomicznych zdarzają się bardzo często. Ostatnia kontrola Inspekcji Handlowej wykazała nieprawidłowości aż w 87 proc. lokali. Najczęściej dotyczyły zamiany składników, wprowadzania klienta w błąd, braku informacji o alergenach oraz wydawania przeterminowanych produktów.

Wiem, że od jedzenia w przydrożnych punktach nie można oczekiwać zbyt wiele, ale wykaz składników i odpowiednia higiena w takich miejscach to podstawa. Pamiętajmy, że my jako konsumenci mamy prawo zobaczyć etykietę produktu i zwrócić uwagę w razie wątpliwości związanych z czystością w takich miejscach.

Źródło artykułu: WP Finanse
Wybrane dla Ciebie
Nowy trik "kurierów". Tak Polacy dają się naciągać przed świętami
Nowy trik "kurierów". Tak Polacy dają się naciągać przed świętami
Zamykają fabrykę w Niemczech. Produkcja trafi m.in. do Polski
Zamykają fabrykę w Niemczech. Produkcja trafi m.in. do Polski
Nowa strategia HR. Oto co dzieje się z L4
Nowa strategia HR. Oto co dzieje się z L4
Brytyjczycy rozpływają się nad polskim miastem. "Niedoceniane miejsce"
Brytyjczycy rozpływają się nad polskim miastem. "Niedoceniane miejsce"
Rozdali plony za darmo. Teraz muszą zapłacić podatek
Rozdali plony za darmo. Teraz muszą zapłacić podatek
Emerytury z Norwegii trafiają do Polaków. Tyle wynoszą co najmniej
Emerytury z Norwegii trafiają do Polaków. Tyle wynoszą co najmniej
Będzie dostawał 5 tys. zł przez 20 lat. Oto gdzie kupił kupon
Będzie dostawał 5 tys. zł przez 20 lat. Oto gdzie kupił kupon
Wyłączyli im ogrzewanie. Przez długi zarządcy marzną od tygodni
Wyłączyli im ogrzewanie. Przez długi zarządcy marzną od tygodni
To może być koniec segregacji śmieci. Wymyślili przełomową metodę
To może być koniec segregacji śmieci. Wymyślili przełomową metodę
Chcesz dostawać 8 tys. zł emerytury? Tyle musisz zarabiać
Chcesz dostawać 8 tys. zł emerytury? Tyle musisz zarabiać
Rolnicy rozpoczynają protesty. Zablokują drogi [MAPA UTRUDNIEŃ]
Rolnicy rozpoczynają protesty. Zablokują drogi [MAPA UTRUDNIEŃ]
Polacy rzucili się na grudniowe wyjazdy. Za noc płacą 730 zł
Polacy rzucili się na grudniowe wyjazdy. Za noc płacą 730 zł