Debata w KIG: ostrzejsza polityka klimatyczna UE niekorzystna dla Polski
Polityka energetyczno-klimatyczna UE jest obecnie nieprzewidywalna, a proponowane dalsze jej zaostrzenie dla Polski będzie miało bardzo negatywne skutki - oceniali w środę uczestnicy debaty o tej polityce, zorganizowanej przez Krajową Izbę Gospodarczą.
15.10.2014 16:25
Podczas środowego IV Europejskiego Meetingu Gospodarczego KIG jego uczestnicy przyjęli specjalny apel w związku z planami zaostrzenia polityki energetyczno-klimatycznej UE i przyjęciem nowych celów na lata 2020-2030.
KIG w apelu zwróciła się więc o opóźnienie przyjęcia ram polityki klimatycznej na lata 2020-2030 (ma się nimi zająć Rada UE 23 i 24 października) i ich głęboką modyfikację.
Przedstawione przez KE propozycje m.in. redukcji emisji CO2 o 40 proc. do 2030 r. są "oderwane od rzeczywistych potrzeb i wymagań czasu" - czytamy w apelu. Stwierdza się tam też, że "znaczące koszty dekarbonizacji gospodarki spowodują znaczący wzrost cen energii dla przemysłu i osłabienie jego konkurencyjności". Polska ponad 90 proc. energii elektrycznej produkuje z węgla kamiennego i brunatnego.
Z zaprezentowanej na spotkaniu analizy firmy EnergSys wynika, że Polsce grozi m.in. trzykrotny wzrost hurtowych cen prądu i cen ciepła sieciowego w latach 2010-2050 - ok. dwukrotnie wyższy niż w scenariuszu bez polityki klimatycznej. Kolejnym z najpoważniejszych efektów ma być zagrożenie rentowności ośmiu sektorów przemysłu, zatrudniających w Polsce 600 tys. ludzi.
Uczestnicy debaty wskazywali, że następnym bardzo negatywnym czynnikiem dla wszystkich, których polityka klimatyczna dotyka, jest jej nieprzewidywalność. Zwracano uwagę, że w tej chwili nie wiadomo nawet, jak będzie wyglądać po 2020 r., a inwestycje w licznych gałęziach przemysłu trzeba planować w kilkudziesięcioletnich cyklach.
Janusz Turski ze Stowarzyszenia Papierników Polskich przypomniał też, że nie wiadomo nawet np., czy przemysł papierniczy w 2015 r. znajdzie się na liście sektorów zagrożonych ucieczką poza Unię z powodu polityki klimatycznej. "Błądzimy we mgle" - mówił.
Zgadzał się z nim wiceprezes Enea Wytwarzanie Michał Prażyński. Jego zdaniem, "nie do końca wiemy, co będzie". Wskazywał jednocześnie na konieczność dokładnego policzenia kosztów każdej z opcji polityki klimatycznej; kosztów jawnych i ukrytych - podkreślił.
Z naszą gospodarką, stopniem rozwoju i dużym terytorium Polska nie ucieknie od węgla jeszcze przez co najmniej 15-20 lat - oceniał prof. Waldemar Kamrat z Politechniki Gdańskiej. Z kolei prof. Zbigniew Kasztelewicz z AGH zauważył, że polskie górnictwo stoi na najwyższym światowym poziomie, a Polska ma wszystko - złoża, potencjał, kadry - dla prowadzenia racjonalnego wydobycia. Niemcy importują ponad 50 mln ton węgla rocznie, spalają go więcej niż Polska - dodał.
Krzysztof Łokaj z Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego zwrócił z kolei uwagę, że polskie firmy z tego sektora też uciekają już poza granice UE z powodu kosztów energii i emisji. Jakimś wyjściem jest wytwarzanie produktów podstawowych poza UE, a przerabianie ich dalej na miejscu - mówił. Międzynarodowe koncerny mogą dość łatwo się przenosić z miejsca na miejsce, firmy polskie mają z tym większą trudność - dodał.
Wiceprezes PGE GiEK Waldemar Szulc wyraził z kolei opinię, że skoro polityka klimatyczna ma być tak restrykcyjna, to ci, którzy poniosą jej największe obciążenia, muszą dostać wsparcie. Tu potrzeba twardych, na piśmie, gwarancji od polityków - stwierdził.
Przedstawiciele związków zawodowych również postulowali opóźnienie podejmowania decyzji. UE w redukcji emisji powinna poczekać na resztę świata i rozliczyć dotychczasowe jej efekty - argumentowali. Zwracali też uwagę, że Polska jest specyficznym krajem, jeśli chodzi o źródła energii i w związku z tym powinna być traktowana w sposób szczególny. Stosunkowo tania energia z węgla jest jednym z motorów polskiego wzrostu gospodarczego, nowe propozycje KE odbiją się poważnie na miejscach pracy - mówili.