Deloitte: Chińczycy interesują się Polską, chcą otworzyć tu banki
Firma doradcza Deloitte szacuje na 40 mld dol. potencjalne wydatki chińskich inwestorów w Europie. W jej ocenie Polska ma duże szanse na przyciągnięcie dużej części tego kapitału, a o poważnym zainteresowaniu Chin świadczy chęć otwarcia nad Wisłą filii ich banków.
17.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 15:48
Według Deloitte przy inwestycjach zagranicznych Chińczycy w danym regionie najpierw przejmują firmy w sektorze energetycznym i zasobów naturalnych, potem firmy infrastrukturalne i przemysł wytwórczy, kolejnym krokiem są inwestycje w sektor finansowy, czym zapewniają sobie środki na dalszy rozwój.
- Naszym zdaniem Polska znajduje się w fazie drugiej, jednak otwarcie w Warszawie oddziału Bank of China może już świadczyć o wejściu w fazę trzecią - ocenił Lawrence Chia, partner zarządzający w chińskim oddziale Deloitte.
Kolejne fazy chińskiego modelu to inwestycje w branżę dóbr konsumenckich i transport, a w dalszej kolejności w media, telekomunikację czy sektor farmaceutyczny.
Oddziały w Warszawie - oprócz Bank of China - zamierza też otworzyć bank ICBC. - Oni mówią wprost: są tutaj po to, żeby finansować chińskie inwestycje - ocenił partner w Deloitte Tomasz Konik. Zaznaczył jednocześnie, że trzeba liczyć się z tym, że transakcje nie potoczą się szybko. - Chińczycy dopiero się uczą inwestycji za granicą, a biorąc pod uwagę różnice kulturowe, to jest jeszcze dłuższy proces. Ale na pewno jest polityczna wola, żeby inwestycje zagraniczne robić, w nowym chińskim planie 12-letnim są wpisane jako jeden ze strategicznych kierunków - podkreślił.
Mówiąc o planowanej na przyszły tydzień wizycie premiera Chin Wen Jiabao w Polsce Chia stwierdził, że jest ona ważna, ale uważa, iż najważniejszym faktem jest wejście do Polski chińskich banków. - To dla Polski jasna wskazówka, że region jest uważany za ważny - powiedział.
Według przedstawionych we wtorek informacji Deloitte, od 2009 r. liczba transakcji z udziałem chińskiego kapitału w Europie rośnie kosztem transakcji w Azji. Firma podkreśla, o ile w 2007 r. 88 proc. chińskich transakcji w Europie dotyczyło Europy Zachodniej, to prognozuje się, że w br. będzie to 58 proc., podczas gdy liczba transakcji w pozostałej części kontynentu będzie wynosić 42 proc.
Tradycyjnie najwięcej transakcji Chińczycy zawierają w Wielkiej Brytanii, ale - jak wyjaśnił Chia - po prostu inwestują przez londyńską giełdę w spółki działające gdzie indziej. Zwrócił też uwagę na duży w ostatnich miesiącach wzrost liczby inwestycji w niemieckojęzycznej części kontynentu. Chińczycy inwestują tam w przemysł, dysponujący interesującymi technologiami - wyjaśnił. Poza tym przypadkiem chińskie zainteresowanie Europą zachodnią maleje - stwierdza Deloitte.
Firma oceniła, że w latach 2007-2010 wartość światowego rynku transakcji fuzji i przejęć spadała średnio o 10 proc. rocznie, a w tym samym czasie, mimo kryzysu, aktywność chińskich inwestorów rosła rocznie o 10 proc.
Firma zwróciła też uwagę, że Chińczycy inwestują w różne sektory w zależności od kraju. W Rosji jest to głównie energetyka, na Węgrzech - chemia (największa chińska inwestycja w regionie - firma BorsodChem za ponad 2 mld dol.), a na Ukrainie - sektor TMT (technologie-media-telekomunikacja).
Największa dotychczas chińska transakcja w Polsce to kupno przez koncern Guangxi Liugong Machinery cywilnej części Huty Stalowa Wola za 59 mln dolarów.
Kilka tygodni temu Komisja Nadzoru Finansowego określiła warunki, jakie mają spełniać polskie oddziały Bank of China oraz Industrial and Commercial Bank of China (ICBC), aby mogły rozpocząć działalność. Oba te banki są w trakcie załatwiania formalności związanych z uruchomieniem swych filii w Warszawie.