"Der Spiegel": Konina pochodziła z Polski

Niemiecki tygodnik "Der Spiegel" wymienił w swoim najnowszym wydaniu Polskę, obok Włoch, wśród krajów, z których prawdopodobnie pochodziła konina dodawana do wyrobów sprzedawanych jako wołowina w krajach zachodnioeuropejskich.

"Der Spiegel": Konina pochodziła z Polski
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

24.02.2013 | aktual.: 25.02.2013 07:06

Jak twierdzi "Der Spiegel" w wydaniu dostępnym od niedzieli w kioskach, niemiecka firma Brandenburger Dreistern Konserven GmbH, producent sprzedawanego w sieci tanich sklepów Aldi Sued gulaszu wołowego, kupowała mięso od pośrednika Transmeat Schoeller GmbH, który z kolei importował je od jednej z polskich firm.

"Prowadzący dochodzenie podejrzewają, że to tutaj znajduje się właściwe źródło koniny" - czytamy w wydawanym w Hamburgu tygodniku.

Jak twierdzi redakcja, nazwa polskiego producenta pojawiła się już przy okazji wykrycia pierwszych partii koniny w brytyjskich burgerach. Według gazety właśnie ta polska firma, wraz z jeszcze jedną polską rzeźnią, dostarczała mięso irlandzkiemu handlarzowi mięsem - McAdam, który sprzedał towar producentom Silvercrest i Rangeland Foods. Obie firmy wytwarzały burgery, w których składzie w połowie stycznia stwierdzono 37,8 proc. koniny. Odkrycie to wywołało trwający do dziś skandal.

Jak pisze "Der Spiegel", strona irlandzka poprosiła na początku lutego polskiego producenta o wyjaśnienia. W 20 tonach zamrożonej wołowiny wykryto sięgającą częściowo 75 proc. obecność końskiego DNA.

Tygodnik podaje, że polska firma zapewniła w przesłanej trzy dni później odpowiedzi, że chociaż ma zezwolenie na ubój koni, to do Wielkiej Brytanii wysyłała wyłącznie wołowinę. Strona polska twierdziła - pisze "Der Spiegel" - że oryginalne nalepki na ładunku zostały sfałszowane. Polscy weterynarze oświadczyli, że nie wierzą, by nieprawidłowo zadeklarowane mięso pochodziło z Polski - czytamy w niemieckim tygodniku.

"Der Spiegel" odrzuca polskie argumenty jako "zaskakująco naiwne". Redakcja wskazuje na podobny - jej zdaniem - przykład firmy Vossko z Nadrenii Północnej-Westfalii, w której produktach z wołowiny również znaleziono koninę. Tygodnik podaje, że Vossko zamówiła 20 ton mrożonej wołowiny o wartości 60 tys. euro u duńskiego hurtownika, który otrzymał towar od rzeźni w północnej Polsce. W produkcie finalnym, wołowych tortellini sprzedawanych w sieci Lidl oraz w opakowaniach chili con carne w sklepach Rewe wykryto koninę.

Jak pisze "Der Spiegel", ślady koniny deklarowanej jako wołowina prowadzą także do Włoch.

W minionych dniach w wielu europejskich krajach, w tym Wielkiej Brytanii, Francji, Niemczech, Czechach i na Słowacji, wycofano ze sprzedaży wyroby deklarowane jako wołowina po wykryciu w nich koniny. W Niemczech przeprowadzono dotychczas 830 testów. Koninę wykryto w 67 przypadkach. Niemiecki minister współpracy gospodarczej i rozwoju Dirk Niebel (FDP) zaproponował, by zakwestionowane mięso rozdać biednym.

Komisja Europejska zaproponowała przeprowadzenie we wszystkich krajach członkowskich UE dwóch serii testów na przetworzonych produktach mięsnych, w tym badań DNA na obecność koniny w wyrobach oznakowanych jako produkty wołowe.

Niemiecka minister rolnictwa Ilse Aigner nazwała fakt mylnego etykietowania koniny "poważnym przypadkiem wprowadzania konsumentów w błąd". Zapewniła równocześnie, że konina nie jest niebezpieczna.

Z Berlina Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
wołowinaafera mięsnakonina
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)