DJ Wika miksuje, włącza światła i puszcza dym
Prowadzi imprezy dyskotekowe, zapraszana jest na osiemnastki i urodziny. Kiedyś była m.in.
dyrektorem w ośrodku dla trudnej młodzież, dziś jest babcią trójki wnucząt i wieczorami przeistacza się w DJ Wikę
11.01.2013 | aktual.: 17.06.2014 08:36
Prowadzi imprezy dyskotekowe, zapraszana jest na osiemnastki i urodziny. Kiedyś była m.in. dyrektorem w ośrodku dla trudnej młodzież, dziś jest babcią trójki wnucząt i wieczorami przeistacza się w DJ Wikę. Stoi za konsoletą, miksuje, włącza kolorowe światła, puszcza dym. Gra Lady Ga Gę, Madonnę, Shakirę, ale też nieco starsze kawałki.
– Bo żyć trzeba intensywnie. Niczego nie można się bać! – przekonuje Wirginia Talan-Szmyt, DJ Wika.
Żeby ją spotkać, trzeba się wybrać do dyskoteki, bowiem tam DJ Wika prowadzi imprezy dla seniorów. Sama skończyła siedemdziesiątkę i jest dowodem na to, że w życiu nie zawsze liczy się wiek. DJ Wika z powodzeniem realizuje swoje pasje.
"W środowe popołudnia imprezy z pełną optymizmu DJ Wiką. Dyskoteki, które prowadzi to doskonała zabawa, gimnastyka; to ucieczka od samotności" - informuje na swojej stronie kultowy pub Bolek na warszawskim Mokotowie.
Właśnie tu odbywają się "wieczory 50 PLUS", czyli imprezy dla seniorów. Kto tam bywa wie, że najjaśniejszą gwiazdą jest DJ Wika. Gdy pracuje, parkiet jest pełen tańczących, nikt nie siedzi przy stoliku. I choć to imprezy dla „młodzieży po pięćdziesiątce”, nie brakuje dużo młodszych uczestników zabawy. To duży sukces kobiety, która z pewnością nie poprzestanie na didżejowaniu. Uczy się przecież gry na keyboardzie.
– Bo żyć trzeba intensywnie. Niczego nie można się bać! – przekonuje pani Wirginia.
Praca z pasji
Wirginia Talan-Szmyt to kobieta niezwykła o energii wprost promieniującej. Nie robi nic na pokaz, tylko dla siebie, a przy okazji stara się zarażać innych swoją radością i chęcią życia. W przeszłości intensywnie pracowała zawodowo. Jednak gdy osiągnęła wiek emerytalny, pełnej energii osobie nie w smak było bierne siedzenie przed telewizorem. Przeraża ją to, że część osób w jej wieku z braku zainteresowań wymyśla sobie choroby i biega bez opamiętania po lekarzach. Pokazuje, że można inaczej.
- Po zakończeniu pracy zawodowej i przejściu na emeryturę zaangażowałam się w organizowanie zajęć w filii Domu Kultury we Włochach. Nie odbiegały one poziomem od prowadzonych w ramach Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Zawsze starałam się zapraszać na wykłady ciekawych ludzi: ludzi z pasją. Reprezentowali oni różne dziedziny. Starałam się integrować seniorów, a sposobem na integrację było prezentowanie różnych punktów widzenia – o początkach swojej kariery na emeryturze opowiadała 73-latka serwisowi kobieta50plus - Zatrudnienie prowadzącego zabawę dla seniorów to był wydatek rzędu około 300 – 400 zł, a brakowało funduszy. A ponieważ nie udało mi się znaleźć sponsora, żeby nie wydawać potrzebnych na inne rzeczy pieniędzy - sama uczyłam się „didżejowania”.(…) Przyznam, że szybko stało się to moją nową pasją. Polubiłam to zajęcie. Zaczęłam od podpatrywania młodych DJ-ów, kupowałam płyty, nauczyłam się miksować.
Zanim stała się DJ Wiką, chodziła na dyskoteki, stawała z profesjonalistami za konsoletą, podpatrywała, jak włączać światła i puszczać dym. Była zdeterminowana. Z imprezy na imprezę szło jej coraz lepiej.
Dziś DJ Wika dba o swój warsztat pracy. Repertuar dobiera do audytorium, czerpiąc ze swojego archiwum, które liczy ponad 4 tys. plików. Z nowościami jest na bieżąco. Jest przygotowana na wszelkie możliwości. Bez problemu gra nie tylko dla seniorów, ale też dla dużo młodszej publiczności. Zapraszana jest na osiemnastki, urodziny, prowadzi imprezy sylwestrowe. Ci, którzy jej słuchają, twierdzą, że ma talent. Ona sama nie ukrywa, że granie dla innych to jej pasja, choć z drugiej strony bycie didżejką to ciężka praca. Szczególnie po siedemdziesiątce.
Zawodowa przeszłość
Pani Wirginia ma za sobą bogate doświadczenia zawodowe. W przeszłości pracowała z dziećmi niepełnosprawnymi. Później była wychowawcą w ośrodku dla trudnej młodzieży, gdzie przeszła wszystkie szczeble kariery aż do dyrektora placówki. Zajmowała się chłopcami po przejściach, z kryminalnymi doświadczeniami, którzy potrzebowali kobiecego zrozumienia i miłości.
ml, AK, WP.PL