Długi alimentacyjne. "A na dzieci zapłacę, jak mi starczy", myśli 300 tys. niesumiennych rodziców
Alimenty lądują gdzieś na końcu listy ważnych wydatków. Dla polskich rodziców ważniejsza jest zapłata raty kredytu czy opłaty za kablówkę niż upewnienie się, że dziecko ma na ciepłą kurtkę czy opłatę wycieczki. Potwierdzają to badania
W rankingu płatności obowiązek łożenia na dzieci ląduje na szarym końcu, mimo, że 92 proc. krytycznie ocenia niepłacenie alimentów, a 1/3 uważa, że to straszny wstyd. Efekt? W Rejestrze Dłużników BIG InfoMonitor znajduje się prawie 289 tys. informacji o niepłaconych alimentach na kwotę 11,5 mld zł. W ciągu roku gminy dopisały prawie 25 tys. nowych dłużników. Najwięcej dzieci bez wsparcia finansowego spędzi te święta z mamą na Śląsku.
Dane z Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor pokazują, że mimo wysiłków podejmowanych przez wiele stron i rosnącego społecznego potępienia, liczba dłużników alimentacyjnych wciąż jest wysoka. Alimentów nie płaci swoim dzieciom prawie 289 tys. rodziców. Zgromadzili oni w sumie 11,5 mld zł długów wobec dzieci i państwa. Jak pokazuje aktywność gmin przekazujących "alimenciarzy" do BIG, dłużników ciągle ich przybywa.
Tylko w ciągu ostatniego roku samorządy, które wyręczają niesolidnych rodziców, wypłacając świadczenia z Funduszu Alimentacyjnego, wpisały do BIG InfoMonitor 24 779 osób. Średni dług alimentacyjny przypadający na osobę wynosi 39 689 zł.
Moralni w teorii, ale już nie w praktyce
W ramach badania zleconego na potrzeby Rejestru Dłużników BIG InfoMonitor, który od lat śledzi problem niealimentacji w Polsce, respondenci zostali poproszeni o odniesienie się do serii stwierdzeń dotyczących różnych postaw moralnych. Niepłacenie alimentów na dzieci zostało ocenione najbardziej krytycznie, potępiło je 92 proc. osób i to bez względu na wiek. Odsetek krytycznych głosów jeszcze wyższy był wśród kobiet.
To zróżnicowanie nie zaskakuje, biorąc pod uwagę, że alimentów nie płaci 95 proc. ojców i tylko 5 proc. matek. Warto nadmienić, że negatywnie respondenci oceniają również próby wyłudzania pieniędzy od pomocy społecznej, ale jest ich nieco mniej. Zachowania takiego nie akceptuje 89 proc. osób.
Płacenie na dzieci i za dzieci nie jest priorytetem
Z jednej strony niepłacenie alimentów jest oceniane przez ankietowanych bardzo źle, ale z drugiej, gdy przyszło im uszeregować bieżące płatności od najważniejszej do najmniej ważnej, alimenty pojawiały się dopiero na 8. miejscu. Priorytetem dla ankietowanych nie są więc potrzeby dzieci, ale własne, konieczność opłacenia rachunków - za media i czynsz, rat wszelkiego rodzaju kredytów, w tym na zakupy sprzętu RTV, nowego telefonu czy roweru. Alimenty znalazły się na końcu listy obok innych kosztów związanych z dziećmi, typu opłata za szkołę i żłobek.
Ostatnim punktem w hierarchii płatności jest spłata pożyczki zaciągniętej u członków rodziny. Respondenci stwierdzili więc, że w razie kryzysowej sytuacji, rodzina zrozumie i poczeka na spłatę długu, ale czy dzieci, szczególnie te najmłodsze, są w stanie zrozumieć, czemu rodzic nie interesuje się ich utrzymaniem?
Alimenty – polski wstyd
Inną z odsłon badania przeprowadzonego przez Quality Watch dla BIG InfoMonitor były wstydliwe sytuacje. I tu ponownie moralność Polaków i deklaracje rozmijają się ze stanem faktycznym i twardymi danymi mówiącymi jak wielu rodziców nie płaci alimentów.
W zestawieniu wstydliwych sytuacji związanych z finansami, podobnie jak w przypadku postaw moralnych, niepłacenie alimentów znów znalazło się na podium. Ponad 1/3 badanych (38 proc.) mówi, że wstydziłaby się niełożenia na dzieci. W tym przypadku wiele zależy jednak od wieku respondentów. Unikania płacenia na dziecko wstydziłby się co czwarty do 24 roku życia i niemal co drugi wśród osób między 65 a 74 lata.
Fundusz bardziej pomocny?
Skala problemu jest ogromna, organizacje kobiece i komornicze szacują, że świadczeń od rodziców nie otrzymuje ok. 1 miliona dzieci. Coraz mniej dzieci może też liczyć na pomoc państwa. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej (MRPiPS) wynika, że w I kw. br. gminy wypłacały miesięcznie z Funduszu Alimentacyjnego 241 tys. świadczeń. W 2008 r., po uruchomieniu FA było to 288 tys. i liczba ta przez cztery lata rosła. Rekord - 339,5 tys. dofinansowanych osób, padł w 2013 r., później liczby zaczęły maleć. W 2018 r. świadczenia otrzymywało 260 tys. dzieci, na początku tego roku już 19 tys. mniej.
- Przyczyną zmniejszenia liczby świadczeń jest przede wszystkim brak podwyżki kryterium dochodowego, w sytuacji gdy wynagrodzenia, również te najniższe rosły. Pozwalający skorzystać z pomocy Funduszu próg dochodowy od października tego roku po raz pierwszy w historii działania FA poszedł w górę o 75 zł. Obecnie, gdy nie udaje się wyegzekwować alimentów od rodzica, o świadczenia od państwa może się ubiegać opiekun, którego zarobki po podzieleniu na liczbę domowników nie dają więcej niż 800 zł netto na osobę. Kryterium jest wymagające, bo jeśli matka wychowuje samodzielnie jedno dziecko, to przy planowej na przyszły rok minimalnej płacy, nie będzie miała szans na uzyskanie pomocy Funduszu - wskazuje Halina Kochalska, ekspert BIG InfoMonitor.
Dzieci ze Śląska i Mazowsza najbardziej pokrzywdzone
W sumie na koniec listopada BIG InfoMonitor odnotował w swojej bazie prawie 289 tys. dłużników alimentacyjnych, z których większość nie płaci od lat. W największym stopniu problem ten dotyka Śląska, który zamieszkuje 37 494 alimenciarzy, Mazowsza – 30 767, Dolnego Śląska – 28 663 oraz Wielkopolski, gdzie adres ma 22 184 niezainteresowanych płaceniem rodziców.
Na Mazowszu, Górnym i Dolnym Śląsku długi alimentacyjne przekraczają już miliard złotych. Jeśli chodzi o rekord na rodzica to padł on na Lubelszczyźnie, gdzie nieopłacona kwota alimentów na osobę wynosi 44 625 zł.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl