Dłużej w pracy za mniejsze pieniądze
Niższe dodatki za nadgodziny i więcej handlu w niedzielę - to tylko niektóre zmiany czekające pracodawców. Mają pomóc przetrwać kryzys i utrzymać zatrudnienie. Eksperci oceniają je jako bubel.
23.02.2009 | aktual.: 23.02.2009 09:49
"Rzeczpospolita" dotarła do zapowiadanego przez premiera Donalda Tuska, a przygotowanego przez Ministerstwo Pracy, projektu zmian przepisów kodeksu pracy. Chodzi o napisany od nowa rozdział k.p. regulujący czas pracy. Nowe rozwiązania mają stanowić podstawę rozmów i negocjacji dla związków zawodowych i organizacji pracodawców wchodzących w skład Komisji Trójstronnej.
Zmiany w handlu i opt-out
Projekt przewiduje możliwość wykonywania pracy w wymiarze wyższym niż 48 godzin tygodniowo. Pracownik musi jednak wyrazić na to pisemną zgodę. Takie klauzule opt-out mogliby podpisywać jedynie zatrudnieni na podstawie umów o pracę na czas nieokreślony. Nie wiedzieć czemu dyskryminowane są w tej mierze osoby pracujące na czas określony. Resort nie wskazał na razie, ile maksymalnie mógłby wynosić przedłużony tygodniowy wymiar czasu - ma to być przedmiotem negocjacji. Wiadomo tylko, że okres rozliczeniowy nie będzie mógł przekraczać trzech miesięcy.
Zmieni się także przepis dotyczący handlu w niedzielę - praca w tym dniu ma być dozwolona w placówkach handlowych przy wykonywaniu prac koniecznych ze względu na ich użyteczność społeczną i codzienne potrzeby ludności. Tak ogólne kryteria sprawiają, że zdecydowana większość sklepów będzie mogła bez przeszkód pracować w niedziele. Tymczasem obecnie zasadą jest zakaz handlu w tym dniu, a czynne są głównie stacje benzynowe. Nie wiadomo jednak, czy przez przeoczenie, czy też świadomie została poważnie ograniczona możliwość świadczenia innej pracy w niedziele i święta. Rzecz w tym, że w te dni miałyby być zamknięte zakłady wykonujące prace w systemie zmianowym.
Tańsze nadgodziny
Projekt przewiduje też nowe zasady obliczania i opłacania nadgodzin. Zgodnie z propozycją za pracę w godzinach nadliczbowych uważana jest każda praca ponad obowiązujący pracownika wymiar w przyjętym okresie rozliczeniowym (obecnie definicja ta jest bardzo skomplikowana, co utrudnia liczenie nadgodzin).
_ Ta zmiana zdecydowanie ułatwi pracodawcom obliczanie nadgodzin. Bardzo korzystne dla przedsiębiorców są także propozycje ustalania dodatków wypłacanych za ponadwymiarową pracę _ - uważa Arkadiusz Sobczyk, radca prawny w Kancelarii Sobczyk & Współpracownicy.
Zasadą ma być wypłata za nadgodziny dodatku w wysokości 50 proc. wynagrodzenia (obecnie może to być nawet 100 proc.). Przewidziano także możliwość innego ustalania dodatku - w zależności od długości okresu rozliczeniowego czasu pracy. I tak - dodatek ma wynosić 50 proc. wynagrodzenia, jeżeli okres rozliczeniowy nie przekracza jednego miesiąca, 80 proc., jeśli nie przekracza czterech miesięcy, i 100 proc., gdy jest dłuższy niż cztery miesiące. Tak więc tylko zatrudnieni w firmach, które zastosują taki sposób ustalania dodatku, mogą liczyć na lepiej wyceniane nadgodziny. Każdy pracodawca będzie wspólnie z załogą decydował o tym, która forma ustalania dodatku ma obowiązywać w ich przedsiębiorstwie. Będzie to określone w układzie zbiorowym lub regulaminie pracy.
_ Taka regulacja praktycznie przesądza o tym, że większość będzie otrzymywała dodatek w tej najniższej, 50-procentowej wysokości _ - wskazuje Arkadiusz Sobczyk. Zwraca jednak uwagę, że w projekcie zaproponowano niewielki, 20-proc., dodatek za pracę w tzw. wolną sobotę w związku z nieudzielaniem dnia wolnego, a to niewątpliwie korzystne rozwiązanie dla pracodawców.
Luki w nowym kodeksie
Planowane przepisy, które mają wesprzeć przedsiębiorców w czasach kryzysu, jednocześnie ograniczają stosowanie elastycznych form zatrudnienia.
Zmiany w kodeksie pracy, które będą negocjowane w Komisji Trójstronnej, przewidują również możliwość ustalania 12-miesięcznych okresów rozliczeniowych (teraz roczne okresy mogą stosować tylko niektóre branże – np. firmy ochroniarskie). Może się jednak okazać, że będzie to możliwość wyłącznie teoretyczna. W zaproponowanych przepisach dotyczących ewidencjonowania czasu pracy wskazano bowiem, że pracodawca musi sporządzać harmonogram czasu pracy na cały obowiązujący w firmie okres rozliczeniowy. Stworzenie harmonogramu na rok jest raczej niemożliwe. Co więcej, zmiana indywidualnego rozkładu czasu pracy ma być dopuszczalna tylko w razie konieczności zastępstwa z powodu nieobecności w pracy innego pracownika.
W resortowym rozwiązaniu nie znalazły miejsca praca weekendowa ani zadaniowy czas pracy. Pominięto też całkowicie proponowane przez pracodawców rozwiązania dotyczące tzw. kont czasu pracy (czyli np. dłuższej pracy, gdy firma ma zamówienia, a potem udzielenia wolnego, gdy zaczyna ich brakować). Ponadto wszelkie dopuszczalne odstępstwa i elastyczne formy organizacji czasu pracy mają być negocjowane na poziomie zakładu i wprowadzane układem zbiorowym. Ze względu na długotrwałą procedurę zawierania i wprowadzania zmian w układzie może to być rozwiązanie bardzo kłopotliwe.
To dopiero początek prac i jest czas na poprawienie ewidentnych braków w nowych przepisach o czasie pracy. Projekt zawiera rozwiązania trudne do przyjęcia zarówno dla pracodawców, jak i dla związków zawodowych. _ Teoretyczne zyski z niektórych proponowanych zmian nie są warte ich wprowadzenia, bo oceniając całość rozwiązań, niweczą one obecną elastyczność organizacji czasu pracy _ - uważa mecenas Arkadiusz Sobczyk.
Opinia
prof. Jerzy Wratny, Instytut Pracy i Spraw Socjalnych
Dokument, jaki otrzymała Komisja Trójstronna, razi niespójnością, brakiem myśli przewodniej i chaosem legislacyjnym. Są co prawda elementy uelastyczniania czasu pracy, np. dłuższe okresy rozliczeniowe czy klauzule opt-out, jeżeli jednak celem ma być uelastycznianie czasu pracy, to dlaczego znika zadaniowy czas pracy i wprowadza się surowe zasady ustalania harmonogramu czasu pracy? Dlaczego nie ma takich rozwiązań proponowanych przez Komisję Kodyfikacyjną jak job sharing, czyli dzielenie pracy na jednym stanowisku między dwóch zastępujących się w miarę potrzeby pracowników. Przyjęcie projektu w tej postaci stanowiłoby regres w stosunku do obowiązującego prawa zarówno z punktu widzenia funkcji przepisów prawa pracy, jak i pracy legislacyjnej.
Tomasz Zalewski
Rzeczpospolita