Dodatkowo się ubezpieczasz? Będzie ulga
Składka przekazywana z ZUS do OFE zostanie zmniejszona z 7,3 proc. do 2,3 proc., a potem będzie stopniowo wzrastać, by w 2017 r. osiągnąć 3,5 proc. - poinformował we wtorek premier Donald Tusk. Pieniądze, które zamiast trafić do OFE, pozostaną w ZUS, pójdą na specjalne indywidualne subkonta.
08.03.2011 | aktual.: 09.03.2011 12:57
We wtorek rząd omawiał zmiany w ubezpieczeniach społecznych i przyjął projekt nowelizacji ustaw dotyczących zabezpieczenia emerytalnego. Rząd chce, by zmiany weszły w życie od 1 maja.
Na konferencji po posiedzeniu rządu premier powiedział, że zmiany te oznaczają, iż potrzeby pożyczkowe Polski do 2020 r. zmniejszą się o ok. 190 mld zł. Tusk wyjaśnił, że rząd naprawia system emerytalny, co oznacza ratunek dla tego systemu.
- My, podejmując dzisiejsze decyzje, de facto ratujemy ten system przed finansową katastrofą. Nie ukrywaliśmy, że naprawa tego systemu (...) jest kluczem, aby chronić Polskę przed pętlą zadłużenia. Wprowadzenie zmian, jakie proponujemy oznacza, że Polska będzie musiała pożyczyć do roku 2020 mniej o 190 mld zł - poinformował Tusk.
Dodał, że rząd wprowadza zmiany, chcąc uzyskać bezpieczeństwo finansów publicznych, emeryta i stabilność tego systemu - a nie po to, żeby jeszcze większy komfort miały instytucje finansowe.
Premier zapewnił, że zasady dziedziczenia pieniędzy na subkontach w ZUS będą takie same, jak w OFE, a środki zgromadzone na nich będą "przywiązane" do nazwiska osoby, która odkłada składkę. - Będą na tych subkontach obowiązywały takie same, identyczne prawa dziedziczenia, jak w tej części dotyczącej OFE - dodał.
Centrum Informacyjne Rządu poinformowało w komunikacie, że zgodnie z tymi zasadami spadkobierca (współmałżonek lub inna osoba uprawniona do dziedziczenia) otrzyma 50 proc. pieniędzy w gotówce po śmierci spadkodawcy, pozostałe 50 proc. zostanie włączone do jego subkonta. Wypłata tych środków będzie możliwa po przejściu spadkobiercy na emeryturę. Założono, że składki zewidencjonowane na subkoncie w ZUS będą dzielone m.in. w przypadku rozwodu lub unieważnienia małżeństwa, ustania wspólnoty majątkowej w trakcie trwania małżeństwa i śmierci ubezpieczonego.
Projekt przewiduje, że środki, które trafią na subkonta w ZUS, będą waloryzowane (rocznie lub kwartalnie - dla tych, którzy nabyli uprawnienia w trakcie roku) o wskaźnik wzrostu gospodarczego z ostatnich 5 lat i inflacji.
Rząd proponuje w projekcie wprowadzenie od 2012 roku 4-proc. ulgi podatkowej dla osób dodatkowo oszczędzających na emeryturę. Zostaną powołane indywidualne konta zabezpieczenia emerytalnego (IKZE), które będą mogły prowadzić towarzystwa emerytalne i inne instytucje finansowe.
- Wprowadzamy - i to jest zmiana w porównaniu do pierwotnego projektu - nie 2 czy 3 proc., ale 4-proc. ulgę podatkową od 2012 roku dla tych, którzy chcieliby się dobrowolnie doubezpieczyć. Będziemy mogli odpisywać 4 proc. z podstawy wymiaru opodatkowania w PIT wtedy, jeśli będziemy korzystać z możliwości doubezpieczenia emerytalnego - podkreślił premier.
Poinformował, że zostanie wprowadzony także zakaz akwizycji dla OFE, zarówno na rynku wtórnym, jak i pierwotnym.
Tusk powiedział, że będzie obowiązywał 30-dniowy termin wejścia zmian w życie, od momentu ogłoszenia ustawy. - Zrobimy wszystko, żeby 1 maja był możliwy - zadeklarował. - Będziemy we współpracy z marszałkami Sejmu, Senatu oraz prezydentem tak pracowali, aby te 30 dni upłynęły 1 maja. Aby od 1 maja ten system w nowych warunkach mógł funkcjonować - dodał. W ocenie premiera miesięczne vacatio legis dla zmian w OFE jest zgodne z konstytucją oraz sugestiami Rządowego Centrum Legislacji, które zaproponowało taki termin.
Premier zwrócił uwagę, że OFE mogą liczyć na korzystny wyrok Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości, co pozwoliłoby im na inwestowanie składek przyszłych emerytów nie tylko w Polsce, ale i za granicą.
Według Tuska inwestowanie za granicą może mieć zalety, ale nie zwiększy wysokości polskich emerytur. - Dlatego zmniejszenie składki OFE jest ważne także z tego punktu widzenia, by ograniczać to, co nazywamy elementem ryzyka, hazardu. (...) Można założyć, że część naszej składki będzie ofensywnie wykorzystywana, inwestowana, ale nie możemy narażać przyszłych emerytów na zbyt wysokie ryzyko związane z możliwością inwestowania poza granicami - powiedział Tusk.
Projekt zakłada, że w 2020 r. limity inwestowania w akcje dla OFE wzrosną do 62 proc. W następnych latach mają osiągnąć 90 proc. (obecnie limit inwestowania OFE w akcje wynosi 40 proc.).
- W momencie wejścia w życie tej ustawy obowiązywałoby 42,5 proc. limitu inwestycyjnego. Z roku na rok te wartości by rosły. (...) W 2020 r. mielibyśmy 62 proc. limitu inwestycyjnego. W dalszych latach on dochodziłby do 90 proc. To musi być proces elastyczny, ze względu na stabilność rynku finansowego. (...) Chcielibyśmy, żeby ten portfel zmieniał się, ale nie przesadnie dynamicznie, bo chcemy uniknąć wszelkich wstrząsów - zaznaczył Tusk.
Według szefa rządu nie można powiedzieć, ile w projekcie jest racji i argumentów ministra Michała Boniego (proponował m.in., by od 2018 r. do OFE trafiało 5 proc. składek, a nie 3,5 proc., jak przyjął rząd), a ile ministra finansów Jacka Rostowskiego (chciał np., by przed przejściem na emeryturę środki z OFE były przekazywane do ZUS).
Szykuje się pozew przeciw rządowi ws. OFE
- Uzyskaliśmy efekt, który moim zdaniem nie jest do końca satysfakcjonujący dla moich ministrów, nie jest do końca satysfakcjonujący dla OFE (...), ale powinien być satysfakcjonujący dla dzisiejszych i przyszłych emerytów i dla podatników, bo zabezpiecza finanse publiczne - powiedział premier. Zaznaczył, że bierze odpowiedzialność za ten projekt i będzie chciał go przedstawić podczas pierwszego czytania w Sejmie. Tusk podkreślił także, że projekt ma poparcie koalicyjnego PSL. - Na dzisiaj usłyszałem deklarację pełnego i jednoznacznego, solidarnego wsparcia dla tego projektu ze strony premiera Pawlaka i ze strony minister Fedak, szczególnie w wypadku tej ostatniej - bez entuzjazmu, ale z pełną determinacją - poinformował premier.
Powiedział, że jest gotów zapłacić cenę polityczną za wprowadzane zmiany, że woli przegrać wybory niż powiedzieć obywatelom, że ktoś przez 10 lat będzie szukał 200 mld zł w ich kieszeniach.
- Zdaję sobie sprawę, że mogę za to - w sensie politycznym - zapłacić cenę najwyższą. Ale wolę ją zapłacić, niżby mieli ją przez długie, długie lata płacić i to nie w głosach, ale w pieniądzach, zwykli ludzie - zaznaczył Tusk.
Zgodnie z zapewnieniami rządu, zmiany mają na celu ograniczenie przyrostu deficytu sektora finansów i długu publicznego. - Realna jest perspektywa dojścia do 3 proc. z deficytem sektora finansów w perspektywie dwóch lat. To jest bardzo ambitne działanie, ale coraz bardziej widać, że wykonalne. Warunkiem niezbędnym jest przeprowadzenie tej reformy (systemu emerytalnego - PAP) - powiedział Tusk.
*Jacek Rostowski, minister finansów *
Projekt zmian ws. OFE jest kompromisem. Jak wyjaśnił, polega on na tym, że rząd przyjął docelową wysokość składki do OFE w jego wersji, natomiast w kwestii dziedziczenia składki przyjęto wersję ministra Michała Boniego.
- Ministrowi Boniemu bardzo zależało na tym, by zapewnić większą efektywność tej części składki, która miała iść do OFE i z tym się zgadzam. Pytanie jest, czy wyższa składka była potrzebna, by tę wyższą efektywność osiągnąć i tu się różniliśmy - powiedział we wtorek Rostowski w TVN24.
Minister Michał Boni proponował, by docelowo (od 2018 r.) składka do OFE wynosiła 5, a nie - jak we wtorek zdecydował rząd - 3,5 proc.
Jak mówił we wtorek Rostowski, wyższa składka do OFE oznacza "prawdopodobnie wyższy dług publiczny i prawdopodobnie wyższe późniejsze podatki". W innej części, dotyczącej dziedziczenia, to Rada Ministrów rozstrzygnęła tak, jak proponował minister Boni, więc doszliśmy do kompromisu - podkreślił.
Rostowski mówił, że wersja ze składką do OFE w wysokości 3,5 proc. da emeryturę minimalnie wyższą od wersji z 5-procentową składką. Powoływał się na obliczenia Ministerstwa Finansów, z których wynika, że ustawa z docelową składką 3,5 proc. oznacza, że emerytura będzie o ok. 2,3 proc. wyższa od tej na dzisiejszych warunkach. Ten wzrost wynika z tego, że trochę większa część składki do OFE będzie inwestowane w akcje - tłumaczył.
Z kolei - według niego - przy tych samych założeniach dotyczących m.in. rentowności papierów i docelowej składce do OFE równej 5 proc., którą proponował Boni, emerytura byłaby o 2,2 proc. wyższa.
Rostowski powiedział też, że spierał się z Bonim o dodatkowy element systemu - tzw. bezpieczne fundusze, które przejmowałyby środki na kilkanaście lat przed emeryturą i inwestowały w bezpieczny sposób - nie w akcje. Rząd odłożył decyzję w tej sprawie. "Rada Ministrów zdecydowała, że tę decyzję odłoży i najpierw zastanowi się nad zwiększeniem efektywności tej części, która idzie w akcje. Tu mamy 100-proc. zgodę i myślę, że była to decyzja odpowiedzialna i słuszna" - powiedział minister finansów.
Rostowski wyraził też przekonanie, że PSL poprze proponowane przez rząd rozwiązania podczas prac w Sejmie. - Możemy powiedzieć, że tutaj mamy pełne wsparcie, pełną solidarność PSL i myślę, że można powiedzieć, że w tym momencie PSL także stanie po stronie reform i zdrowych finansów. Na pewno istnieje zagrożenie wprowadzenia różnych dziwnych propozycji - od jakiejś dobrowolności po pełne zawieszenie składki na kilka lat - dodał. Jak powiedział, jest pewien, że PO będzie miała pełną lojalność PSL w zapobieganiu niebezpiecznym pomysłom.
Minister finansów ponownie zgłosił gotowość do debaty z Leszkiem Balcerowicza na temat OFE. Jak mówił, skoro Balcerowicz, jako warunek tej debaty, postawił odpowiedź na jego raport o alternatywnych rozwiązaniach systemu emerytalnego, to on odpowiedział w wysłanym w poniedziałek liście. - Jeszcze raz chciałbym ponowić prośbę, żeby zgodził się na debatę we dwóch właśnie na ten temat - powiedział.
Na początku lutego Balcerowicz skrytykował rządowe pomysły. Odrzucił też zaproszenie Rostowskiego do publicznej debaty, ogłaszając, że na swoje uwagi do rządowych propozycji oczekuje odpowiedzi na piśmie, a nie wymiany poglądów w mediach. We wtorek Fundacja Obywatelskiego Rozwoju poinformowała, ze analizuje list ministra.
*Balcerowicz: Polski nie stać na demontaż najważniejszej reformy *
Polski nie stać na demontaż drugiego filara systemu emerytalnego - powiedział profesor Leszek Balcerowicz. Zapowiedział publikację "białej księgi czarnej propagandy" w sprawie reformy emerytalnej.
- Istotą propozycji rządowej jest właściwie to, co od dawna proponował PSL. Dla PSL, zwłaszcza dla jego sztandarowej przedstawicielki - pani minister Fedak - OFE są niedobre - podkreślił w środę na konferencji prasowej w Katowicach Balcerowicz. Zaznaczył, że rządowe propozycje zakładają drastyczne i trwałe obniżenie składki do drugiego filara. Przy tak drastycznie obciętej składce do OFE bardzo trudno będzie poprawić funkcjonowanie tych funduszy - mówił.
- Zaproponowałem wraz ze swoimi współpracownikami z FOR, by trochę podwyższyć tempo prywatyzacji, zamiast je zmniejszać. Dodać parę nieskomplikowanych operacji i uzyskać tyle w 2011 roku, ile rząd - jeśli przeforsuje swoje rozwiązania - może uzyskać, demontując drugi filar. Co ja na ten temat słyszę - albo kompletne milczenie, albo wypowiedź Jana Krzysztofa Bieleckiego, że ja proponuję, by sprzedać Niemcom rzeki, a Rosjanom lasy - powiedział.
- Chodzi tu o dwie bardzo ważne rzeczy. Po pierwsze, aby w sytuacji, gdy Polska ma lepszy wariant przed sobą, nie wybierano gorszego. Po drugie - o bardzo ważną wartość, a mianowicie o poziom moralny, nie tylko intelektualny debaty publicznej. Zarówno ja, jak i osoby, które ze mną współpracują będziemy odnosić się do propozycji rządowych, a także do sposobu ich prezentacji. Będziemy starać się demaskować nieuczciwe, nierzetelne chwyty m.in. przez opublikowanie w swoim czasie białej księgi czarnej propagandy w sprawie reformy emerytalnej - zapowiedział.
Pytany o skutki reformy emerytalnej dla budżetu państwa, Balcerowicz odparł: - Trzeba skupić się na takich ruchach, dzięki którym więcej ludzi w Polsce mogłoby pracować, albo więcej oszczędzać. Trzeba poprawić efektywność OFE.
- Decydując się na forsowanie wariantu rządowego, rząd wybiera gorszy scenariusz dla Polski. Polska, będąc krajem wolnym, powinna wykorzystywać tę wolność do tego, żeby nadganiać stracony czas, dochodzić nie czołgając się, a możliwie szybko do poziomu krajów wysoko rozwiniętych, w tym Niemiec. Z tego punktu widzenia nie stać nas na demontaż najważniejszej reformy - dodał.
Jolanta Fedak, minister pracy i polityki społecznej
Rządowa propozycja zmian w ustawie emerytalnej jest wynikiem wartościowego, politycznego kompromisu w Radzie Ministrów. Zmiana idzie w dobrym kierunku (...), jestem bardzo zadowolona.
- Ten kompromis jest między wersją, która zachowuje system kapitałowy, a wersją, która ten system likwiduje, to jest absolutnie jasne - podkreśliła Fedak w "Polsat News.
Dodała, że proponowane zmiany nie są dewastacją systemu, tylko "ustaleniem składki na rozsądnym poziomie na to, na co stać Polaków jako podatników".
Minister zauważyła, że rząd przyjął dodatkową poprawkę, nakładającą na Radę Ministrów obowiązek monitorowania sytemu nie później niż co trzy lata. - Ja nawet myślę, że po dwóch latach należałoby sprawdzić, jak to wygląda, jaki ma wpływ na wysokość emerytur i jaki ma wpływ na finanse i budżet państwa - podkreśliła.
Minister oceniła, że obecne problemy z systemem emerytalnym były wynikiem braku nad nim kontroli. - Taki przegląd powinniśmy zrobić 5 lat temu, wtedy nie mielibyśmy takich problemów, z którymi się borykamy w tej chwili - podkreśliła. Jak dodała, "jeżeli sytuacja będzie dobra, to nic nie stoi na przeszkodzie, żeby poziom tej składki był albo większy albo również mniejszy".