Dolar drogi aż strach. Kto ma, ten szczęściarz

Białoruś zajęła pierwsze miejsc wśród państw byłego ZSRR pod względem wzrostu oficjalnego kursu dolara w 2011 roku - poinformowało Radio Swaboda. Od stycznia do końca grudnia kurs dolara wzrósł z 3 tys. do 8350 rubli białoruskich.

Dolar drogi aż strach. Kto ma, ten szczęściarz
Źródło zdjęć: © Leonardini, sxc.hu, lic. CC

02.01.2012 | aktual.: 02.01.2012 18:37

W tym czasie kurs amerykańskiej waluty wzrósł na Ukrainie o 0,35 proc., w Rosji o 5,64 proc., a w Uzbekistanie o 9,45 proc.

W czterech państwach byłego ZSRR - Azerbejdżanie, Mołdawii, Kirgistanie i Gruzji - kurs dolara spadł. Najbardziej w tym ostatnim kraju - o 5,78 proc.

Białoruś borykała się w 2011 r. z poważnym deficytem walut. Białorusini, w obawie przed dewaluacją, zaczęli masowo wykupywać dewizy w punktach wymiany, gdzie obowiązywał kurs oficjalny. W odpowiedzi Bank Narodowy wprowadził szereg ograniczeń na rynku walutowym, które dotknęły przede wszystkim importerów towarów, a w maju zdecydował się na dewaluację rubla o ponad 50 proc. Nie przyniosło to jednak spodziewanych efektów, za to powstał czarny rynek handlu walutą. Kursy sięgały nawet 10 tys. rubli białoruskich za dolara.

Od połowy września na giełdzie białoruskiej odbywały się dwie sesje. Na sesji podstawowej obowiązywał niższy, oficjalny kurs rubla, ustalany przez Bank Narodowy - stosowały go firmy importujące towary o strategicznym znaczeniu, takie jak ropa, gaz czy lekarstwa. Na dodatkowej sesji waluty były sprzedawane i kupowane na podstawie podaży i popytu, a więc po kursie rynkowym. Po ponad miesiącu Bank Narodowy zadecydował o powrocie do jednej sesji, na której jednolity kurs jest kształtowany na zasadach rynkowych.

Pod koniec roku rezerwy walutowe Białorusi wzrosły o 4 mld dolarów. Zasiliło je 2,5 mld dolarów ze sprzedaży rosyjskiemu koncernowi Gazprom operatora gazociągów Biełtransgaz, 1 mld dolarów kredytu z rosyjskiego Sbierbanku i 440 mln dolarów kredytu z Euroazjatyckiej Wspólnoty Gospodarczej (EaWG). Kurs dolara zaczął się obniżać.

Opozycyjni ekonomiści upatrują przyczyn problemów ekonomicznych Białorusi w polityce gospodarczej ostatnich lat oraz w podwyżkach płac i świadczeń socjalnych pod koniec 2010 roku, przed wyborami prezydenckimi, w których obecny prezydent Alaksandr Łukaszenka ubiegał się o czwartą kadencję.

Z Mińska Małgorzata Wyrzykowska

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)