Dotacje mają zahamować kryzys

Zaliczki dla firm oraz szybsze wydawanie dotacji, czyli jak rząd i samorządy uatrakcyjniają fundusze unijne.

Dotacje mają zahamować kryzys
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

03.03.2009 | aktual.: 03.03.2009 12:26

Zaliczki dla firm oraz szybsze wydawanie dotacji, czyli jak rząd i samorządy uatrakcyjniają fundusze unijne.

Spowolnienie gospodarcze już dotyka lub dotknie w najbliższym czasie wszystkie firmy, także te korzystające z funduszy unijnych. By ułatwić dostęp do unijnej pomocy i ją uatrakcyjnić, resort rozwoju regionalnego podjął już pewne działania. Ale zdaniem ekspertów to wciąż za mało.

67 mld euro, jakie otrzymaliśmy z Unii Europejskiej na lata 2007-2013, nie uratuje gospodarki przed spowolnieniem. Ale może być czynnikiem podtrzymującym aktywność gospodarczą w tym trudnym okresie. Niezwykle ważne jest, by kawałek unijnego tortu przeznaczony dla firm trafił do nich jak najszybciej. Bo biznesowi nic po pieniądzach zapisanych w programach, muszą otrzymać je do ręki, by zacząć inwestycje. Na szczęście Ministerstwo Rozwoju Regionalnego zdaje sobie z tego sprawę. I postarało się o kilka pozytywnych rozwiązań.

Kasa z UE wypłacana z góry

Bez wątpienia najistotniejsze są zaliczki, które będą dostępne dla firm w dużo szerszym zakresie niż obecnie (odpowiednie przepisy mają wejść w życie w pierwszej dekadzie lutego). Wyniosą do 20 proc. wartości dotacji i co bardzo istotne, dostępne będą także dla przedsiębiorstw, które podpisały umowy przed wejściem w życie nowych przepisów. Ministerstwo będzie rekomendowało, aby zaliczki były wypłacane w systemie transzowym. Oznacza to, że po rozliczeniu pierwszej transzy zaliczki, wypłacana będzie następna. Tym sposobem cały wkład unijny do inwestycji zostanie wypłacony z góry, a nie w formie refundacji. Zdaniem Jarosława Pawłowskiego, wiceministra rozwoju regionalnego, zaliczki znakomicie ułatwią proces inwestycyjny, bo firmy dostaną pieniądze na rozruch. Ale „przedpłaty” mogą nie rozwiązać wszystkich problemów przedsiębiorców, czyli skutków kryzysu zaufania na rynkach finansowych. Banki może nie zredukowały swojej akcji kredytowej dla sektora przedsiębiorstw do zera, ale mocno ją ograniczyły. A przecież do
inwestycji współfinansowanych z funduszy UE firma musi dołożyć wkład własny - od 25 do 70 (w zależności od rodzaju dotacji i rozmiaru firmy) proc. wartości projektu. Bardzo często ten wkład po części pochodzić ma z kredytu.

_ Banki negatywnie rozpatrzyły nasz wniosek o finansowanie. Nie pomagały argumenty, że przecież 70 proc. inwestycji pokryje pomoc UE. Nie podano żadnego konkretnego uzasadnienia odmowy, banki mówiły „nie, bo nie” _ - mówi przedsiębiorca z woj. małopolskiego proszący o zachowanie anonimowości. _ Banki na pewno nie wycofały się z udzielania kredytów i gwarancji na projekty unijne, tym bardziej że są to projekty o mniejszym ryzyku niż te, w których nie uczestniczą instytucje publiczne _ - broni sektora Arkadiusz Lewicki, dyrektor w Związku Banków Polskich. Lewicki podkreśla, że środowisko bankowe nadal oczekuje pełnego uruchomienie przez rząd postulowanych instrumentów płynnościowych i poręczeniowo-gwarancyjnych, które pozwoliłby na wygenerowanie większej akcji kredytowej.

Więcej pieniędzy na dotacje

Pozostałe działania podjęte przez rząd w odpowiedzi na kryzys gospodarczy, nie są już tak spektakularne. Ale warto wymienić uwieńczone sukcesem starania Ministerstwa Gospodarki o wyższe dotacje dla firm w programie „Infrastruktura i Środowisko”. Unijne wsparcie przy projektach dotyczących np. wytwarzania energii czy biopaliw ze źródeł odnawialnych zwiększono z 20-30 proc. do maksymalnie 70 proc. W zależności od działania dopuszczalna kwota dofinansowania wynosi 30 lub 40 mln zł. Ministerstwo Rozwoju Regionalnego podjęło też decyzję, aby zwiększać alokacje w różnych działaniach, tak by jak najwięcej pieniędzy trafiło do firm jak najszybciej. Przykładowo, zamiast planowanego uruchomienie 15 proc. puli dotacji na innowacyjne inwestycje (działanie 4.4), zdecydowano się uruchomić kolejne 30 proc., czyli 426 mln euro. Podobnie w działaniu skierowanym na inwestycje o dużym znaczeniu dla gospodarki (działanie 4.5).

W tym roku na być do podziału 240 mln euro. Istotnym rozwiązaniem jest także wydłużenie okresu realizacji inwestycji z końca grudnia 2007 r. do końca czerwca 2009 r. Chodzi o projekty współfinansowane ze środków unijnych jeszcze z poprzedniej perspektywy, czyli na lata 2004-2006. To bardzo dobra informacje dla firm, bo spora część z nich nie wyrobiłaby się do końca roku. Zresztą dla tych przedsiębiorstw MRR ma jeszcze jedną istotną wiadomość. Chodzi o podejście do spełnienia bardzo wymagającego obowiązku, czyli utrzymania efektów projektu przez 3-5 lat po jego zakończeniu. Dla firm, które zakończyły inwestycje kilka miesięcy, rok czy dwa lata temu, może to być wielki problem. Bo kryzys gospodarczy wywraca w biznesie wszystko do góry nogami. Trzeba szukać oszczędności, ciąć wydatki, a nierzadko także likwidować miejsca pracy. Brakuje zamówień, może okazać się, że nowo wybudowana hala produkcyjna za unijne pieniądze, czy świeżo zainstalowane maszyny, są nieprzydatne. A w myśl unijnych regulacji, nie można ich
wynająć czy sprzedać. Chyba że po groźbą zwrotu dotacji. Na szczęście resort rozwoju nie zostawi przedsiębiorców w trudnej sytuacji bez pomocy. W wyjątkowych sytuacjach, firma może nie utrzymać trwałości projektu ze względu na zdarzenia losowe.

Zdaniem ministra Pawłowskiego, kryzys jest właśnie takim zdarzeniem losowym, bo przecież tak głębokiej zapaści polskiej gospodarki nikt 2-3 lata temu nie przewidywał. Tym bardziej, że cała zawierucha nie ma przyczyn w krajowych turbulencjach, spowodowanych np. nieudolną polityką rządu. Nasze problemy mają źródła zewnętrzne, poza granicami kraju. Dodatkowo przedsiębiorców, którzy będą się starać o dotacje w tym roku z programów Innowacyjna Gospodarka i Kapitał Ludzki, czeka cała masa zmian w zasadach ubiegania się unijną pomoc. Są to setki drobnych rozwiązań, wprowadzanych po pierwszym roku doświadczeń, ale w sumie ułatwią życie firmom.

W regionach też ułatwienia

Również samorządy, które zarządzają 16,6 mld euro ramach programów regionalnych, nie pozostają obojętne na kryzys. _ Zwiększamy pulę pieniędzy, o którą będzie się można starać w tym roku _ - mówi Ireneusz Ratuszniak, dyrektor ds. funduszy UE w dolnośląskim urzędzie marszałkowskim. _ I to zarówno dla przedsiębiorców jak i samorządów. Tak by zwiększyć skalę zamówień publicznych w regionie, bo na tym korzystają małe i średnie firmy _- dodaje. W sumie alokacja na ten rok zwiększy się do 462 mln euro z 320 mln euro planowanych, z czego dla firm trzykrotnie, a dla samorządów - dwukrotnie. Więcej inwestycji sektora publicznego w woj. dolnośląskim bardzo się przyda. Bo wiele firm z branży motoryzacyjnej czy sprzętu AGD, które cierpią najbardziej na kryzysie, zlokalizowanych jest właśnie tutaj. Co do wprowadzenia zaliczek dla przedsiębiorców władze województwa jeszcze nie podjęły decyzji. Ale przychylnie ten pomysł rozważają.

Za to z prawie stuprocentową pewnością można powiedzieć, że zaliczek nie będzie w województwie wielkopolskim. _ U nas inwestycje przedsiębiorców współfinansowane z UE to przede wszystkim zakupy maszyn, urządzeń, czy innych środków trwałych. Przy takich projektach, gdy z reguły występuje jednorazowa płatność, dwudziestoprocentowa zaliczka niewiele pomoże _- mówi Leszek Wojtasiak, wicemarszałek Wielkopolski. _ Poza tym rozliczenie zaliczki jest skomplikowane, przy dotacjach do 700 tys., a taki jest ich maksymalny poziom w naszym województwie, gra nie byłaby warta świeczki _ - wyjaśnia Wojtasiak. Marszałek podkreśla, że lepiej rozruszać fundusze poręczeniowe i pożyczkowe. _ Dzięki temu firmy będą mogły lepiej poradzić sobie z obecnym kryzysem kredytowym. Poza tym mogą z nich korzystać wszyscy przedsiębiorcy, nie tylko ci otrzymujący dotacje z UE _ - podkreśla Wojtasiak. Województwo pomorskie walczy z kryzysem także przez zwiększenie alokacji na tegoroczne konkursy dla firm. _ Na lata 2009-2010 przesunęliśmy
pulę z lat 2011-2012 _ - informuje marszałek województwa Jan Kozłowski. _ Wprowadzimy też zaliczki _- deklaruje. Z kolei województwie małopolskie zwiększa środki na dotacje z programu Kapitał Ludzki. Bo tam są fundusze na tworzenie firm, zatrudnienie, przekwalifikowanie pracowników czy dotowane miejsca pracy. Wobec nadchodzącej zawieruchy na rynku pracy, takie działania mogą okazać się bardzo przydatne. _ Poza tym staramy się jak najszybciej realizować wnioski o płatność, by unijne pieniądze trafiły jak najszybciej do firm _ - mówi Marek Sowa, członek zarządu województwa małopolskiego. I zapowiada uproszenie procedur przyznawania dotacji. Okres oceny wniosku ma skrócić się do 90 dni, w tym oceny formalnej - do 45 dni.

Potrzeba więcej działań

Jak widać, rząd i samorządy podejmują wiele starań, by wykorzystać szansę, jakie dają nam fundusze UE. Ale zdaniem ekspertów, to wciąż za mało, można zrobić dużo więcej. _ Komisja Europejska jeszcze w grudniu przedstawiła szereg rozwiązań, z których mogą korzystać poszczególne kraje, a które dotyczą poluzowania restrykcyjnych zasad udzielania pomocy publicznej. Ale do dziś nie wiadomo, jaka jest reakcja strony polskiej _ - wytyka Magdalena Burnat-Mikosz, partner w firmie doradczej Deloitte. Jedną z propozycji Komisji jest np. możliwość udzielania doraźnej, w wysokości do 500 tys. euro pomocy firmom, które ucierpiały na kryzysie. To znaczy popadły w tarapaty po 1 lipca 2008 r., ale wcześniej były w dobrej kondycji. _ Nie są to wielkie pieniądze, ale pomogłyby rozwiązać palące potrzeby _- zauważa Burnat-Mikosz. Przykładowo - firma utraciła nagle odbiorcę swoich produktów, teraz nie ma co zrobić z towarem. Pomoc przydałaby się na magazynowanie, czy znalezienie nowego kontrahenta. Na razie jednak nie wygląda na
to, by Polska przyjęła to rozwiązanie. Rząd musi na to bowiem wyasygnować budżetowe, a nie unijne, pieniądze, z kondycją kasy państwa jest raczej krucho. Komisja Europejska zezwala też na udzielanie firmom w trudnej sytuacji spowodowanej przez kryzys niskooprocentowanych pożyczek przez władze lokalne i regionalne. Ale podobnie jak w przypadku innych rozwiązań, rząd na razie nie zadeklarował, że wprowadzi je w życie.

Ciekawym rozwiązaniem jest też zmiana definicji średniego przedsiębiorstwa. Wedle propozycji Brukseli, za średnią firmę można by było uznać taką, która zatrudnia do 500 osób, a nie jak obecnie - do 250. Znaczenie poszerzyłoby to dostęp firm do wyższych dotacji. Dziś podmiot zatrudniający więcej niż 250 osób, czyli duże przedsiębiorstwo może otrzymać z UE zgodnie z mapą pomocy regionalnej maksymalnie 50 proc. kosztów kwalifikowanych projektu (w niektórych regionach nawet 40 proc., a w Warszawie - 30 proc.). Dzięki przekwalifikowaniu tych z 250-300 pracownikami na średnie firmy, mogłyby dostać o 10 pkt. proc. więcej. Zwiększyć się też ma wartość pomocy de minimis z 200 do 500 tys. euro. Ale na te zmiany trzeba poczekać, aż nowe unijne rozporządzenia przejdą całą procedurę legislacyjną.

Zdaniem Marzeny Chmielewskiej z PKPP Lewiatan, nie czekając na inicjatywę Brukseli, Polska mogłaby wiele zrobić sama. I nie chodzi o jakieś wielkie reformy, ale posprzątanie unijnego podwórka. Lewiatan przygotował dla rządu całą listę zadań do wykonania. Najważniejsze z nich to zapewnienie sprawnego mechanizmu poręczeń i gwarancji dla firm korzystających z funduszy UE wobec narastającej nieufności banków wobec wszystkich kredytobiorców, usprawnienie rozliczeń oraz przepływów finansowych między instytucjami a beneficjentami, wprowadzenie zasady rozliczanie kosztów projektu ryczałem (chodzi o dotacje z Europejskiego Funduszu Społecznego) czy skrócenie czasu wyboru projektów. _ To nie jest normalna sytuacja, że w regionach średnia długość oceny formalnej trwa 69 dni! To powinno trwać 14 dni _- denerwuje się Chmielewska. W sumie cały proces oceny trwa 205 dni - i to bez uwzględnienia województwa mazowieckiego, które zwiększyłoby statystyki - czyli prawie dwie trzecie roku. _ Jeśli samorządy narzekają, że
bardziej skrócić się terminów nie da, to niech lepiej uproszczą procedury, bo te są bardziej skomplikowane niż na poziomie centralnym, gdzie jednak rozdzielane są dużo większe pieniądze _ - dodaje. _ Na razie rząd podejmuje głównie takie działania, które uatrakcyjniają fundusze UE. Daje marchewkę, ale z drugiej strony bije kijem _- zauważa z kolei Michał Gwizda, kierownik doradców unijnych w Accreo Taxand. _ Bo jak można inaczej nazwać np. permanenty chaos informacyjny? Przykładowo, jeszcze w lutym miały ruszyć dotacje na innowacyjne inwestycje w ramach działanie 4.4 programu Innowacyjna Gospodarka, ale na 4 tygodnie przed ogłoszeniem konkursów nie wiadomo było nawet ile punktów i za co będzie można uzyskać podczas oceny wniosków. Jak przedsiębiorca ma się przygotować do aplikowania? _ - pyta retorycznie Gwizda. _ Niech urzędnicy zwrócą lepiej uwagę na takie drobne rzeczy _ - konkluduje ekspert.

Wybicie1:
Rząd powinien szybko wprowadzić sprawny mechanizm poręczeń i gwarancji dla firm, bo nieufność banków może trwać jeszcze długo.

Wybicie2:
Średnia długość oceny formalnej projektu trwa w województwach 69 dni. To się musi zmienić, jeśli chcemy szybciej wydawać dotacje.

Banki podchodzą ostrożniej
Arkadiusz Lewicki, dyrektor w Związku Banków Polskich, doradca prezesa ZBP:
_ Na pewno sytuacja na rynkach finansowych oraz spowolnienie gospodarcze wpłynęły na wzrost ceny pieniądza, zwiększenie wymagań ostrożnościowych, a tym samym i dostępność kredytu. Wiele unijnych projektów, które były wykonalne jeszcze pół roku temu, obecnie - przy tak szybko zmieniających się warunkach rynkowych - może mieć problem z realizacją. Eksperci bankowi starają się to zdiagnozować jeszcze zanim zaczną się kłopoty i beneficjent będzie musiał zwracać dotację z odsetkami. _

Zaliczki pomogą przedsiębiorcom
Marzena Chmielewska, dyrektorka Departamentu Funduszy Strukturalnych w Konfederacji Pracodawców Polskich Lewiatan
_ Zaliczki są bardzo dużym ułatwieniem dla firm. Do tego zmieniono zasady zabezpieczania dotacji. Według „starych” zasad dotacje do 1 mln zł można było zabezpieczyć tylko wekslem in blanco, te powyżej - na przykład gwarancjami bankowymi, a to sporo kosztuje. Teraz ten próg ma zostać podniesiony do 4 mln zł. To duża korzyść zwłaszcza dla małych i średnich firm. _

Krótsza ocena

Marek Sowa, członek zarządu województwa małopolskiego zapowiada uproszenie procedur przyznawania dotacji. Okres oceny wniosku ma skrócić się do 90 dni.

_ Anna Cieślak-Wróblewska, Autorka jest dziennikarką "Rzeczpospolitej", specjalizuje się w tematyce pozyskiwania dotacji unijnych _

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)