Drogie sklepy Społem przegrywają z konkurencją
Społem to wciąż spożywczy gigant. Pod tą marką działa niemal 4 tys. sklepów osiągających 8 mld zł obrotu rocznie. Ale są rozbite na wiele grup spółdzielczych, które nie potrafią się zjednoczyć.
04.11.2009 14:56
Brak jednego centralnego ośrodka zarządzania, rozdrobnienie i różnorodność asortymentu, wizerunku czy akcji marketingowych sprawia, że grupa prawie 4 tys sklepów Społem w Polsce zamiast być najsilniejszą i nowoczesną organizacją handlu detalicznego wyraźnie odstaje od konkurencji. Widać to choćby po cenach. Jak informuje Dziennik Gazeta Prawna ceny w sklepach Społem są średnio nawet o 30 proc. wyższe, niż u działających po sąsiedzku konkurentów.
A mogło być inaczej. Gdyby rozproszone spółdzielnie Społem zjednoczyły się, mogłyby dyktować warunki dostawcom i uzyskiwać najwyższe rabaty. Jeśli dodać do tego efektywną logistykę, nikt, nawet Biedronka, nie byłby w stanie wygrać ze Społem atrakcyjnymi cenami. Tymczasem brak wspólnych zakupów, zaplecza magazynowego i logistycznego sprawia, że Społem ciągnie się w ogonie handlu detalicznego w Polsce. Klienci coraz częściej odchodzą do innych sklepów, sprzedających te same artykuły po niższych cenach.
Przykładami drastycznego spadku obrotów są Społem Powszechna Spółdzielnia Spożywców w Żywcu, która na koniec ub.r. miała 58 tys. zł straty, a także Społem PSS z Krasnegostawu, która zakończyła 2008 r. stratą w wysokości 63 tys. zł, podaje Dziennik Gazeta Prawna. Sytuacje stara się ratować Krajowy Związek Rewizyjny Spożywców Społem, planujący wprowadzenie centralnych zakupów.
Pracujemy nad tym (...). Z drugiej strony, teraz w czasie kryzysu, gdy wiele hurtowni ma kłopoty finansowe, brak centralnych zakupów to nasz atut – komentuje Jerzy Rybicki ze związku dla Dziennika Gazety Prawnej. Społem próbuje też współpracować z największymi hurtownami, takimi jak Tradis z grupy Emperii czy Eurocash. JS - Handel-Net, Dziennik Gazeta Prawna