Duńskie związki zawodowe atakują Polaków

Największe duńskie związki zawodowe otwarcie atakują Polaków. Nagonka trwa od początku roku, ale zdaniem naszych dyplomatów, ma ona pozytywny skutek

Duńskie związki zawodowe atakują Polaków
Źródło zdjęć: © © andrewburgess - Fotolia.com

20.05.2014 | aktual.: 20.05.2014 15:36

- wynika z "Pulsu Biznesu".

Związkowcy na swojej stronie internetowej "Fagbladet 3F", oskarżają naszych rodaków m.in. o kradzież miejsc pracy za unijne pieniądze. Nie podoba im się fakt, że duńskie firmy dostają dotacje na zakładanie firm w Polsce w specjalnych strefach ekonomicznych, przez co cierpi ich gospodarka. Stworzyli nawet zakładkę poświęconą "polskiemu świętu pracy za unijne pieniądze" („EU’s Polske Jobfest”), gdzie znaleźć można cykl obraźliwych artykułów.

Obraz
© (fot. Screen ze strony Fagbladet 3F)

"Negatywna kampania "3F" trwa już od dłuższego czasu. Najpierw chodziło o unijne dotacje dla duńskich firm w Polsce, teraz druzgocącej krytyce poddawane są specjalne strefy ekonomiczne. Paradoksalnie taka negatywna kampania działa jak reklama, dzięki temu odnotowujemy obecnie zwiększone zainteresowanie duńskich firm polskimi specjalnymi strefami ekonomicznymi" - mówi dla "Pulsu Biznesu" Jacek Wójcikowski, radca w Wydziale Promocji Handlu i Inwestycji w Ambasadzie RP w Kopenhadze.

Polski Ambasador, Rafał Wiśniewski, nie pozostał obojętny wobec publikacji zamieszczanych w "3F". Jego odpowiedź ukazała się w największym duńskim dzienniku "Jyllands-Posten". Jego zdaniem, na temat Polaków krążą dwie różne opinie. Z jednej strony Polska jawi się jako współczesna, nowa ziemia obiecana dla Duńczyków, a przynajmniej dla biznesu. Z drugiej, Polacy przedstawiani są jako nieuczciwi lub niebezpiecznie naiwni "ludzie ze Wschodu".

W pierwszym przypadku, według Wiśniewskiego, Polska prezentowana jest jak bliskie Danii "europejskie Chiny". Gdzie warto przenieść produkcję, uruchomić eksport. W Polsce dynamicznie rośnie klasa średnia, łatwo dostępni są pracownicy wszelkich profesji, po niezłych uniwersytetach, coraz lepiej mówiący po angielsku. Część duńskich dyplomatów i ekspertów twierdzi, że za 15-20 lat Polska może być dla Danii nie drugimi Chinami, ale drugimi, mniejszymi Niemcami. Polacy w tej perspektywie jawią się ludźmi uczciwymi, pracowitymi, otwartymi na zmianę, nieodległymi Duńczykom.

Niestety powyższa pozytywna opinia na temat Polaków jest przyćmiewana przez przybierającą na sile drugą, bardzo odmienną. "Według niej, Polacy to często nieuczciwi lub niebezpiecznie naiwni ludzie ze Wschodu, albo sami oszukujący urzędy podatkowe oraz inne instytucje kontrolne w Danii, albo dający się wykorzystywać. Pracujący po 50-60 godzin tygodniowo, za ok. 50 koron za godzinę. W sumie - świadomie i ochoczo uprawiający ów słynny "social dumping", w którym to pojęciu zawiera się wszystko od ewidentnego łamania prawa po całkiem legalne, ale sprzeczne z duńską tradycją pracowanie za stawkę niższą niż "zwyczajowa". Paradoksem jest, że temu stereotypowi towarzyszy też inny: wschodnioeuropejczyka/Polaka jako sprytnego lenia, który nie przyjechał do Danii po to, aby ciężko pracować, ale by od pierwszego dnia swego pobytu pobierać hojne duńskie zasiłki socjalne. Na nic się zdają statystyki i dowody, wykazujące jasno, że większość pracowników z Polski przyjeżdża do Danii pracować, a część z nich nie korzysta z
systemu socjalnego nawet wówczas, gdy nabiera takich uprawnień" - pisze w komentarzu Rafał Wiśniewski na stronie Ambasady Rzeczpospolitej Polskiej w Kopenhadze.

Podsumowując swoją wypowiedź, ambasador apeluje o otwartość i życzliwość. Dzięki temu łatwiej będzie rozwiązywać problemy wynikające z bliskiego sąsiedztwa, a jednocześnie pozwoli w pełni wykorzystywać wszystkie możliwości, które otworzyła integracja europejska.

AS,WP.PL

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (36)