Dziś: Bezrobocie w USA
Najważniejsze dane tego tygodnia napłyną dzisiaj popołudniu z amerykańskiego rynku pracy i sądząc po sygnałach z ostatnich kilku tygodni można oczekiwać pozytywnej niespodzianki.
07.08.2009 10:04
Pozytywnej oczywiście w odniesieniu do szacunków ekonomistów, którzy spodziewają się, że stopa bezrobocia wzrosła w lipcu z 9,5 proc. do 9,6 proc., bo dla samej gospodarki nawet spadek bezrobocia niekoniecznie oznacza poprawę, jeśli jednocześnie kurczą się pensje osób posiadających pracę. Od kilku tygodniu ilość nowych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych znajduje się w trendzie spadkowym, a wskaźniki wyprzedzające koniunkturę rosną odzwierciedlając wysokie oczekiwania przedsiębiorców i inwestorów. Oceniając dzisiejsze dane ze Stanów warto mieć na uwadze kilka faktów - sama poprawa nastrojów na rynku pracy wynikać może po części z letnich prac sezonowych, po części ze zwolnień w koncernach motoryzacyjnych, które normalnie następują w wakacyjnych miesiącach, a w tym roku ze względu na tragiczną sytuację w branży miały miejsce wiosną.
Od rozpoczęcia recesji w 2007 r. pracę w USA straciło więcej osób niż podczas któregokolwiek powojennego spowolnienia gospodarcza, szczyt zwolnień przypadł na styczeń 2009 r. kiedy zwolnionych zostało ponad 740 tys. osób i w porównaniu z tym okresem oczekiwania dotyczące lipca na poziomie 320 tys. osób nie wyglądają już przerażająco. Oficjalne dane Departamentu Pracy o stopie bezrobocia mają jednak poważny mankament - nie uwzględniają osób, które przestały pobierać zasiłek nie z powodu znalezienia pracy, ale ponieważ końca dobiegł kilkudziesięciotygodniowy okres wsparcia. Wbrew pozorom to nie margines statystyczny - do końca roku ich ilość sięgnie 1,5 mln osób.
Na rynkach akcji w USA i Azji ostatnia sesja przyniosła niewielką korektę wzrostów, ale jeśli uwzględnić tygodniową zmianę indeksów widać, że w dalszym ciągu wśród inwestorów dominuje wysoka skłonność do ryzyka. Tę tendencję potwierdza także zachowanie głównych walut - dolar i jen uznawane za bezpieczne wyspy w czasie silnych zawirowań czwarty tydzień z rzędu tracą na wartości, a np. dolar australijski reprezentujący koszyk "walut surowcowych" od miesiąca systematycznie umacnia się. Złoty tuż po godzinie 9 czasu warszawskiego tylko względem dolara był mocniejszy niż przed tygodniem, ale w przypadku euro i franka korekta przybrała na razie symboliczny wymiar. Choć większość analityków optymistycznie ocenia perspektywy do kontynuacji trendu coraz poważniej trzeba liczyć się z realizacją zysków przez inwestorów, którzy w ciągu kilku tygodni zyskali na wartości względem najważniejszych walut blisko 10 proc. Rano euro wyceniano na 4,15 PLN, frank kosztował 2,72 PLN, a dolar 2,89 PLN.
Łukasz Wróbel
analityk
Open Finance