Elastyczność bardziej się opłaca
Przyjść do pracy przed południem, czy o 7 rano? Pracownicy mają różne preferencje co do godzin pracy. Pracodawcy natomiast coraz częściej przystają na ich wymagania. W końcu zadowolony pracownik to dobry pracownik!
26.02.2009 | aktual.: 26.02.2009 12:03
Jacek pracuje w firmie oddalonej od jego miejsca zamieszkania o 30 km. Codziennie w godzinach szczytu dojazd do pracy zajmował mu około 1,5 do 2 godzin, podobnie było z powrotem.
- _ "Generalnie można powiedzieć, że pracuję 12 godzin: 8 godzin jestem w pracy i 4 w samochodzie. Po powrocie do domu nie mam czasu dla siebie, poza tym jestem za bardzo zmęczony żeby robić cokolwiek. Mając na 9 do pracy musiałem wychodzić koło 7:30 rano aby się nie spóźnić a i tak często mi się to zdarzało. Powrót był jeszcze gorszy, do domu docierałem około godziny 19" _.
Jacek po rozmowie z szefem dziś pracuje do 15:30 a w domu jest koło godziny 17. Natomiast dojazd do pracy zajmuje mu około 30 minut. - "_ Firma nie traci na takim układzie. Dla mnie jednak to ogromna wygoda. Mam więcej czasu dla żony i dla siebie. Kilku moich kolegów również zmieniło godziny pracy. Z tym, że niektórzy przychodzą później, np. na 12" _. Elastyczny czas pracy doskonale sprawdza się, gdy pracownicy mają dzieci.
Agnieszka jest młodą samotną matką, dzięki temu, że może przychodzić później do pracy jest spokojniejsza i bardziej kreatywna.
- "_ Było mi ciężko, gdy musiałam wyrobić się na 8 rano a wcześniej odwieźć dziecko do przedszkola. Dzięki temu, że moja firma zgadza się na późniejszą godzinę rozpoczęcia pracy mogę spokojnie zająć się dzieckiem a przy okazji mam więcej czasu dla siebie. Dodatkowym plusem jest to, że w moim mieście po godzinie 8 są mniejsze korki" _.
- "Godziny pracy w naszej firmie są elastyczne. Dążymy do balansu między sferą zawodową i życiem osobistym. W ustaleniach godzin pracy uwzględniamy godziny otwarcia przedszkoli czy inne zobowiązania wobec naszych rodzin. Z drugiej strony jesteśmy firmą usługową i pracujemy zgodnie z rytmem pracy naszych klientów - mówi dla „Gazety Wyborczej” Elżbieta Wojtczak, dyrektor generalny agencji Communication Unlimited. Ale to nie wszystko. Firma czerpie inspiracje z różnych dziedzin, dlatego dyrektor Wojtczak nie ma nic przeciwko temu, żeby np. pracownik działu kreacji wyszedł w ciągu dnia na interesującą wystawę. - Wprowadzamy właśnie do firmy program, w ramach którego raz w miesiącu w czasie pracy będziemy odwiedzali ciekawe wydarzenia kulturalne - dodaje. Jedyny warunek, projekty muszą być realizowane zgodnie z terminami”. Pracownik zadowolony z warunków panujących w firmie lepiej się sprawdza
Podwładni doceniają firmę i kreatywnej oddają się swojej pracy jeżeli są z niej zadowoleni. Im skrupulatniej firma dba o wygodę tym więcej na tym zyskuje. Takie podejście jest bardziej cywilizowane, szczególnie pod względem życia rodzinnego pracowników.
Dr Marek Szopski, socjolog z Uniwersytetu Warszawskiego, przekonuje „Gazetę Wyborczą”, że "w Polsce zmienia się kultura i tryb pracy. - To jest takie cywilizowane podejście wobec podwładnych, które przyszło do nas z zagranicznych firm. Takie podejście poprawia komfort, wydajność i lojalność pracowników. Jest korzystne zarówno dla zatrudnionych, jak i dla samych firm - przekonuje dr Szopski. - Pracownik zyskuje zadowolenie z pracy, może sobie organizować dzień w sposób sprzyjający innym czynnościom zawodowym i prywatnym. Dzięki temu może dłużej pospać, załatwić sprawy w urzędzie, a także odebrać dzieci ze szkoły. To sprzyja i zadowoleniu, i lepszemu wykonywaniu pracy. A jak wiadomo, ludzie zadowoleni lepiej funkcjonują - dodaje".
Warto iść na rękę pracownikom
Model nienormowanego czasu pracy i możliwość pracy zdalnie (home office) przyszedł do nas ze Stanów Zjednoczonych. Ważniejszy jest wynik a nie ośmiogodzinna obecność pracownika w firmie. Praktyka ta świetnie przyjęła się w krajach skandynawskich. W Polsce coraz częściej spotyka się pracodawców, którzy przekonują się do tego, że warto iść na rękę podwładnym – korzystają na tym obydwie strony.