Emeryt próbuje udowodnić staż pracy. "Prędzej umrę, niż doczekam sprawiedliwości"
Wielu emerytów dostanie niższe świadczenia, gdyż Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie dysponuje dokumentami, które są niezbędne dla udokumentowania okresu zatrudnienia. Problem ten dotyczy pracowników, których zakłady pracy zostały zlikwidowane, a dokumentacja znajduje się w firmach specjalizujących się w archiwizacji dokumentów.
05.11.2017 | aktual.: 05.11.2017 14:53
70-letni Stanisław Brzozowski z Podkarpacia od pięciu lat poszukuje swojej dokumentacji.
- Piszę podania, chodzę po instytucjach. Ale wszędzie mnie odsyłają z kwitkiem. Chyba prędzej umrę, niż doczekam się sprawiedliwości – mówi zdruzgotany reporterowi "Faktu".
ZUS uwzględnił mu staż pracy, ale okazało się, że nie jest on równy z okresem płaconych składek. A to właśnie one mają wpływ na wysokość emerytury. Brakuje aż ośmiu lat. Nigdzie nie zachowały się z tego czasu listy płac, które pomogłyby wyliczyć prawidłową kwotę.
W rezultacie pan Stanisław otrzymuje wynagrodzenie o 1 000 zł niższe niż jego koledzy z zakładu.
Skąd taki problem?
Przed kilkunastoma tygodniami NIK opublikował raport, w którym zwraca uwagę na nieprawidłowości. Zdaniem Izby, państwo nie stworzyło systemu przechowywania dokumentacji osobowo-płacowej sprzed 1999 r., który zapewniłby jednolite traktowanie wszystkich obywateli.
"ZUS oszacował, że skutki finansowe ustanowienia nowej zasady przejścia ze stawki zero na płacę minimalną pochłoną rocznie 300 mln zł. Świadczy to o skali problemu i liczbie obywateli, którzy z powodu problemów ze swoją dokumentacją płacową mogą mieć wyliczoną niższą emeryturę" - czytamy w raporcie.
Za liczbami kryją się indywidualne historie ludzi, którzy latami niemal poszukują zaginionych dokumentów, by uzyskać należne im świadczenia.
Zobacz też:
Czy można inaczej udowodnić staż pracy?
Sytuacja nie jest beznadziejna, bo staż pracy można udowodnić przedkładając inne dokumenty. Preferowane są:
• zaświadczenia od pracodawców,
• świadectwa pracy,
• legitymacja ubezpieczeniowa z wpisami o zatrudnieniu.
Jeśli przyszły emeryt nie dysponuje żadnym z tych dokumentów, może przedstawić:
• umowy o pracę,
• wpisy w "książeczkowym" dowodzie osobistym,
• legitymacje służbowe,
• legitymacje związków zawodowych,
• pisma, które kierował do niego pracodawca (np. o powołaniu, mianowaniu, zmianie angażu, przyznaniu nagrody),
• zeznania świadków.
Można szukać starych znajomych
Jeżeli osoba zainteresowana nie może przedłożyć odpowiedniego dokumentu, ZUS może przyjąć dowód z zeznań świadków. Ten zostanie dopuszczony tylko pod warunkiem złożenia przez zainteresowanego oświadczenia, że z powodu likwidacji zakładu pracy, zniszczenia dokumentów lub ich zagubienia taki dokument nie może zostać załączony do wniosku.
Inna sprawa, że jest to przerzucanie na starszego człowieka obowiązku, z którego realizacją nie poradziło sobie państwo.
Pracownicy będą krócej przechowywali dokumentacje pracowniczą
Dziś pracodawcy przechowują dokumenty przez 50 lat. Polska jest rekordzistą, jeśli chodzi o długośc archiwizacji teczek pracowniczych. Zmieni się to z początkiem 2019 r. Zacznie wtedy obowiązywać ustawa, która skraca okres przechowywania akt pracowniczych z 50 do zaledwie 10 lat. Dokumentacja będzie mogła być zarchiwizowana w formie elektronicznej.
Skrócenie przechowywania będzie możliwe, gdyż ZUS ma dysponować wszystkimi danymi niezbędnymi do ustalenia wysokości świadczeń emerytalnych i rentowych. Krzysztof Dyki, wiceprezes ZUS-u odpowiedzialny za pion IT, jest świadom, że ustawa oznacza ogromną zmianę dla działania instytucji. I będzie dotyczyły praktycznie każdego obszaru działalności Zakładu.