Facebook będzie miał „nie lubię”

Ma się nazywać inaczej, ale sens działania będzie ten sam. Użytkownicy już niedługo będą mogli na Facebooku pokazać, że coś lub ktoś im się nie podoba.

Facebook będzie miał „nie lubię”
Źródło zdjęć: © Rzeczpospolita | Rzeczpospolita

12.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 12:10

Założyciel Facebooka, Mark Zuckerberg przyznał niedawno, że nosi się z zamiarem wprowadzenia do swojego serwisu nowej funkcjonalności. Miałby to być przycisk „dislike", odwrotność dotychczasowego „lubię to!". Według statystyk to właśnie takiej nowości najbardziej chcieliby użytkownicy. Problem jednak w tym, by takim masowym „nie lubieniem" innych postów nie skazywać ich na nieobecność w ciągach powiadomień.

Nowa, potrzebna funkcjonalność

Każdego dnia przycisk „lubię to" jest naciskany 4,5 mld razy. Do Facebooka wprowadzono go 9 lutego 2009 dnia, choć wcześniej pojawił się jako jedna z funkcjonalności serwisu FriendFeed, agregatora treści z mediów społecznościowych. „Like" pierwotnie miał nazywać się „awesome", czyli „coś wspaniałego", jednak Mark Zuckerberg wolał obecnie znaną na całym świecie nazwę. Badania użytkowników pokazują, że chcieliby oni wyrażać o wiele więcej własnych nastrojów wobec przeczytanych treści niż tylko ten jednoznacznie pozytywny. Szef serwisu przyznał podczas ostatniego wystąpienia, że często na Facebooku umieszcza się posty o wydarzeniach ewidentnie smutnych, z którymi trudno się pogodzić. Kliknięcie pod nimi „lubię to!" jest dość niezręczne, mimo iż z założenia może wyrażać naszą sympatię wobec osoby, która dzieli się trudnym momentem swojego życia ze znajomymi z serwisu. Jednym z wariantów, które Facebook rozważa odnośnie nowej nazwy, jest „hug", czyli „przytulam".

Przycisk „lubię to" to nie tylko miliardy dziennie wyrażanych wobec innych emocji, ale także duże pole do nadużyć. Brytyjska stacja BBC przeprowadziła przed ponad dwoma laty eksperyment, który miał na celu pokazanie, jak łatwo jest lajki kupić i przy ich pomocy stworzyć iluzję bardziej popularnej w serwisie strony lub podreperować marketingowe statystyki. Wystarczyło zgłosić się po pomoc do odpowiedniej „farmy" polubień mieszczącej się gdzieś w odległym Bangladeszu czy na jeszcze dalszych Filipinach. Podobne problemy miała na przełomie roku kampania popierająca organizację zimowych igrzysk olimpijskich w Krakowie. Głosy poparcia dla stolicy Małopolski pochodziły w dużej liczbie od użytkowników z Egiptu.

Nie wiadomo, kiedy Facebook zdecyduje się na wprowadzenie nowego przycisku, ale na pewno będzie to oznaczało kolejny etap społecznościowej rewolucji, która zaznaczy swoją obecność na wielu polach nie tylko świata wirtualnego, ale także i realnego.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)