Fundamenty pod odbicie czy może przystanek przed spadkami?

Początek piątkowych notowań na warszawskim parkiecie nie napawał optymizmem. Rozpoczęło się bowiem od strat rzędu jednego procenta, które bardzo szybko zaczęły się powiększać.

26.01.2009 08:36

Nastroje zarówno na naszym podwórku, jak i w Europie były minorowe. Na niektórych indeksach zostały nawet ustanowione nowe minima bessy. Mowa tutaj między innymi o Wigu, czy francuskim CAC40. Po godzinie 15 atmosfera się jednak poprawiła co pozwoliło bykom na mini rajd indeksów w kierunku północnym.

Odezwały się ostatnie siły popytowe broniące ważnych wsparć, których przełamanie otwierało drogę istnej przepaści spadków. Na naszym WIG20 zasięg potencjalnej fali można kreślić aż do okolic 1300 punktów, chociaż pesymiści powiedzą, że nawet rejony niższe mogą stać otworem. Ubiegły tydzień nie przyniósł odpowiedzi na pytanie kto przejął kontrolę nad rynkiem, także ostatecznego rozstrzygnięcia możemy się spodziewać w tym tygodniu.

Kierunek światowym indeksom nadadzą Stany Zjednoczone, które piątkową sesję nie rozpoczęły zbyt optymistycznie. Spadki jednak zostały stosunkowo szybko powstrzymane i rozpoczęła się długa faza odrabiania strat. Ostatecznie S&P500 notowania zakończył na plusie, a DJIA na lekkim minusie. Tej ostatniej średniej ciążyły akcje General Electric, które spadły o prawie 11 procent. Spółka ta traktowana jako barometr amerykańskiej gospodarki przed sesją opublikowała swoje kwartalne wyniki. Zyski spadły o ponad 40 procent, ale idealnie wpasowały się w oczekiwania analityków. Wyprzedaż akcji mogła nieco dziwić, gdyż sam raport do pesymistycznych nie należał. Za spadek zysku (już czwarty z kolei kwartał) odpowiada finansowe ramię GE Capital, które na froncie wyników jednak pozostaje silniejszym graczem od takich tuzów jak Goldman Sachs. Cieszyć mogła determinacja spółki w celu utrzymania wysokiego ratingu i sowitej dywidendy, gdyż wiele spekulowano o możliwości ich obniżenia. Szkodzimy z pewnością perspektywy na
przyszłość, co w ostateczności przeważyło szalę i doprowadziło do przeceny. To zły prognostyk dla przyszłych notowań.

Dzisiaj rozpoczynamy bardzo bogaty w raporty makroekonomiczne tydzień. Towarzyszyć im będą publikacje wyników spółek oraz słowa polityków za oceanem na temat pakietu pomocowego dla gospodarki. Pesymiści powiedzą, że słabe dane z kulminacją w piątek, kiedy światło dzienne ujrzy pierwszy szacunek amerykańskiego PKB za IV kw., doprowadzą do kontynuacji spadków. Optymiści twierdzą, że szalę przeważy nadzieja na pomocną dłoń Obamy i jego administracji. Realista powie, że szanse obozu byków i niedźwiedzi są mniej więcej wyrównane. Tylko wciąż brakuje silnego impulsu do wznowienia przeceny. Niewykluczone, że w bogactwie raportów znajdzie się informacja, która na tyle pogrąży byków, że stery nad rynkiem przejmą sprzedający. Tylko jakoś ciężko jest to sobie wyobrazić, gdy tak wiele mówi się nadchodzącej pomocy, a Amerykanie przecież z natury są optymistami. Pamiętać również trzeba o tym, że mamy do czynienia z ostatnim tygodniem stycznia, więc sam ten fakt powinien motywować oddziały byków do zaciętej walki. Jak losy
rynku się potoczą - zobaczymy już wkrótce.

Łukasz Bugaj
analityk
Xelion. Doradcy Finansowi

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)