Gdańsk: Nie udała się pierwsza próba sprzedaży złota po Amber Gold

Nie udała się pierwsza próba sprzedaży złota i srebra kolekcjonerskiego o wartości ok. 316 tys. zł po Amber Gold. Syndyk poinformował, że w przetargu wpłynęła jedna oferta, ale ze względu zbyt niską cenę została odrzucona.

Gdańsk: Nie udała się pierwsza próba sprzedaży złota po Amber Gold
Źródło zdjęć: © newspix.pl | Damian Burzykowski

09.05.2014 | aktual.: 09.05.2014 17:14

Syndyk masy upadłościowej Amber Gold Józef Dębiński poinformował w piątek PAP, że na sprzedaż wystawił 71 sztabek kolekcjonerskiego złota o wartości ponad 307 tys. zł i 50 sztabek srebra o wartości ponad 9 tys. zł. Kupić można było m.in. sztabki z serii "Poczet Władców Polskich" i "Matka Boska Częstochowska". Sztabki wytopiła szwajcarska firma Produits Artistiques Metaux Precieux.

Syndyk powiedział, że w przetargu wpłynęła tylko jedna oferta (z Rzeszowa). Jak wyjaśnił, "oferta została odrzucona, bo zainteresowany proponował cenę zakupu kruszców o 30 proc. niższą od ceny zaproponowanej przez syndyka". Zaznaczył, że "sędzia komisarz zdecydował, że sprzedaż jest niedozwolona, jeżeli cena będzie niższa od ceny wystawienia w przetargu". Zapowiedział, że w drugiej połowie czerwca będzie podjęta druga próba sprzedaży kruszców kolekcjonerskich. Wtedy też na sprzedaż ma być wystawione złoto inwestycyjne.

W gdańskiej siedzibie Amber Gold zabezpieczono ok. 57 kg złota, srebra i platyny. Wartość kruszców szacuje się na ok. 8 mln zł. Metale szlachetne miały być zabezpieczeniem lokat, jakie zakładali klienci parabanku.

Dębiński poinformował, że złożył już pierwsze powództwa do sądu w sprawie odzyskania udzielonych przez Amber Gold pożyczek. Powiedział, że na 3 737 udzielonych pożyczek, spłaconych zostało tylko 238 na łączną kwotę 1 mln 430 tys. zł. Spółka udzieliła pożyczek na łączną kwotę 35 mln zł. Obecnie wraz z odsetkami i innymi kosztami jest to już kwota 62 mln zł.

- Pożyczkobiorcy nie mogą liczyć na to, że nie będą musieli zwrócić pieniędzy; te pożyczki są takim samym składnikiem majątku byłego parabanku jak nieruchomości, złoto i te pieniądze muszą być odzyskane m.in. na spłatę wierzycieli Amber Gold - tłumaczył. Zapowiedział, że będą składane do sądu kolejne pozwy w celu odzyskania pieniędzy. Wcześniej syndyk do pożyczkobiorców dwukrotnie wysyłał pisma wzywające do zwrotu pieniędzy. Wyjaśnił, że wielu pożyczkobiorców po otrzymaniu ostatecznego wezwania do zapłaty przysyła pisma z prośbą o umorzenie pożyczki.

Pożyczkobiorcy muszą zwrócić pożyczkę zgodnie z zawartą umową, czyli z odsetkami, kosztami ubezpieczenia, windykacji i wezwań. - Oprocentowanie cały czas biegnie i im później pożyczki będą spłacane, tym gorzej dla pożyczkobiorców, bo będą to coraz wyższe kwoty - zaznaczył. Wysokość zaciągniętych pożyczek waha się od ok. 10 tys. zł do kilkuset tys. zł.

Według łódzkiej prokuratury prowadzącej śledztwo ws. Amber Gold, b. prezes tej spółki Marcin P. i jego żona Katarzyna P. - działając wspólnie i w porozumieniu - w ramach tzw. piramidy finansowej doprowadzili w sumie ok. 15 tys. osób do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w kwocie ponad 850 mln zł (równowartość założonych lokat przez wszystkich klientów).

Dotąd w zarzutach stawianych małżonkom P. ujętych jest prawie 12 tys. pokrzywdzonych na ponad 668 mln zł. Przyjęto, że oboje działali w celu osiągnięcia korzyści majątkowej i uczynili z tej działalności stałe źródło dochodu. Oboje są aresztowani.

Marcin P. jest podejrzany o 17 przestępstw, jego żonie zarzucono 12. Prokuratura - obok oszustwa znacznej wartości - zarzuca im m.in. prowadzenie bez zezwolenia działalności bankowej, poświadczenie nieprawdy w oświadczeniach o podwyższeniu kapitału zakładowego kilku spółek, naruszenie ustawy o rachunkowości oraz kodeksu spółek handlowych. Materiał dowodowy w tej sprawie liczy ponad 15 tys. tomów akt.

Ustalono, że Marcin P. i jego żona wypłacili sobie w sumie 18,8 mln zł pensji. Amber Gold to firma, która miała inwestować w złoto i inne kruszce, działała od 2009 r. Klientów kusiła wysokim oprocentowaniem inwestycji - przekraczającym nawet 10 proc. w skali roku - które znacznie przewyższało oprocentowanie lokat bankowych. 13 sierpnia 2012 r. firma ogłosiła likwidację, tysiącom swoich klientów nie wypłaciła powierzonych jej pieniędzy i odsetek od nich.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)